SUGAR RAY LEONARD O UROKACH EMERYTURY

Redakcja, Washington Post

2012-01-14

15 lat temu Sugar Ray Leonard (36-3-1, 25 KO) ostatecznie zawiesił rękawice na kołku. Jeden z najpopularniejszych pięściarzy w historii przyzwyczaił się już do życia poza światłem fleszy i poświęca się rodzinie oraz pracy w fundacji. 55-letni dziś Leonard stara sie też utrzymać swoje ciało we względnie optymalnej formie, choć przyznaje, że czasu nie da się oszukać.

- Nie ma dla mnie rzeczy niemożliwych. Nauczyłem się słuchać własnego ciała. Kiedy ono daje mi ostrzeżenie, stosuje się do niego i zwalniam. Mentalnie i duchowo czuję się wyśmienicie. Odkryłem, że w życiu najważniejsze są małe rzeczy i trzeba umieć się nimi cieszyć - wyznał legendarny bokser.

- Starzeję się. Kiedy trenowałem sport wyczynowo, byłem w fantastycznej formie. Po czterdziestce straciłem motywację i cierpliwość. Rozpraszały mnie rzeczy niezwiązane z boksem i straciłem coś, co nazywam "tunnel vision". Kiedy to posiadasz, nic nie wchodzi ci w drogę i jesteś stuprocentowo skupiony na swoim celu. Kiedy nie miałem z tym problemu, byłem u szczytu formy. Uważam, że ludzie powinni bardziej o siebie dbać. W pogoni za pieniądzem zaniedbujemy swoje ciało.

Jak wygląda zwykły dzień dawnego mistrza?

- Zawsze poświęcałem się boksowi. Wstawałem o piątej rano, żeby biegać. Nadal budzę się wcześnie. Około szóstej, nie budząc żony, schodzę na dół i otwieram wszystkie okna, żeby wpuścić słońce, a potem czytam. Trenuję w swojej domowej salce, mam w domu kilka worków. Robię wszystko, by w ciągu 20 minut dobrze się rozgrzać i spocić. Wciąż próbuję się przekonać do rozciągania. Wszyscy powinniśmy to robić, gdy się starzejemy, bo tracimy koordynację i elastyczność. Niestety, trudno się do tego zmuszać. Potem wychodzę z psami na zewnąrz. Po skończonej zabawie budzę 14-letnią córkę i zabieram ją do szkoły. Po powrocie załatwiam sprawy biurowe. Jem śniadanie, wykonuję telefony. Lubię takie życie. Tęsknię za chłopakami, obozami przygotowawczami i rodzicami, którzy dla mnie gotowali, ale obecne życie kocham jeszcze bardziej. Panuje w nim spokój, a ja mam pełną kontrolę.

Leonard jak zwykle ma kilka rad, którymi chętnie się dzieli. Opowiada także o sportach, które uprawia dzisiaj.

- Zawsze powtarzam ludziom, żeby nie oczekiwali, że dostaną coś za darmo. Trzeba ciężko pracować, by osiągnąć sukces i spełnić marzenia. Nie ma drogi na skróty. Jedyny znany mi sposób, by starzeć się godnie i z klasą, to wciąż dawać z siebie 100 procent - wyjawił Sugar Ray. - Kocham golfa i tenis. Nie mam na to zbyt wiele czasu, bo dużo podróżuję, lecz uwielbiam przebywać na polu golfowym.

Przed rokiem dawny mistrz wydał autobiografię, w której rozliczył się ze swoją przeszłością. Znalazło się w niej między innymi szokujące wyznanie o molestowaniu seksualnym przez trenera kadry olimpijskiej. Książka wywołala burzę w mediach, ale Leonard twierdzi, że był to jedyny sposób na przeproszenie ludzi, którym wyrządził krzywdę i pogodzenie się z bólem, jaki tłumił w sobie przez lata.

- To było dla mnie oczyszczające i terapeutyczne przeżycie. Rozpoczynając pisanie nie byłem gotowy na to wszystko, ale z czasem czułem się coraz lepiej. Moja żona była przeciwniczką tego pomysłu. Twierdziła, że ludzie będą mnie oceniać i zaczną patrzeć na mnie w inny sposób. Rozumiałem jej obawy, bo nasze dzieci wciąż chodzą do szkoły, ale nie porzuciłem pomysłu. Tym razem nie chodziło o nie, ale o mnie. Nie potrafię opisać tego, jak okropne i karygodne były czyny tych ludzi wobec młodych chłopców. Trudno o tym mówić, ale jeszcze trudniej wyrzucić to z pamięci. Mi zajęło to 30 lat, dziś już nie płaczę.