MARCO HUCK: ROZTRZASKAŁBYM CUNNINGHAMA

Redakcja, sportbox.ru

2012-01-11

Mistrz świata WBO wagi junior ciężkiej, Marco Huck (34-1, 25 KO), wyjaśnił dlaczego nie widzi sensu stoczenia walki rewanżowej z Amerykaninem Steve`em Cunninghamem (24-3, 12 KO), z którym przegrał przed czasem 4 lata temu. Huck po raz kolejny komentuje okoliczności przejścia do wagi ciężkiej i wyzwania, które rzucił mistrzowi WBA, Aleksandrowi Powietkinowi (23-0, 16 KO).

- Dlaczego nie chcesz doprowadzić do rewanżu z Cunninghamem?
MH: A co może mi dać taka walka? Przecież on jest już rozbity.

- Ale wcześniej Cię pokonał. Nie chciałbyś się zrewanżować za porażkę przed czasem?
MH: Jestem typem człowieka, który nigdy nie zapomina dawnych urazów. Ale tu chodzi o coś innego. Kiedy walczyłem z Cunninghamem miałem 22 lata. Przed pojedynkiem z Wadimem Tokariewem wszyscy mówili, że Rosjanin jest dużo silniejszy niż Cunningham. W 5. rundzie walki z Tokariewem złamałem rękę, boksując przez 7 starć z kontuzją, ale mimo to wygrałem. Tokariewa dosłownie rozbiłem na drobne części, nie dając mu żadnych szans. Byłem wówczas mało poważnym dzieciakiem. Kiedy wychodziłem do Cunninghama, nie miałem za sobą należytych przygotowań. Zamiast trenować, praktycznie każdej nocy balowałem. Dzień przed walką zdałem sobie sprawę, że nie jestem przygotowany na 12 rund walki. I wszedłem do ringu z takim samym nastawieniem, z jakim wychodzą rywale Kliczków. Gdybym trenował normalnie, roztrzaskałbym tego Cunninghama. Po tym jak stracił on tytuł mistrzowski, tym bardziej nie mam żadnego interesu w walce z nim.

- Kto jest najlepszym zawodnikiem wagi junior ciężkiej na świecie?
MH: Ja. To dzięki mnie zaczęto interesować się tą kategorią. Wiele osób może to potwierdzić.

- Nie chciałeś unifikować tytułów w walkach z np. Guillermo Jonesem, czy Krzysztofem Włodarczykiem?
MH: Wielu ludzi myśli, że to ja podejmuje tego rodzaju decyzje. Mówimy teraz o sprawach, które należą do promotorów.

- Dlaczego więc tak łatwo udało się znaleźć porozumienie z Aleksandrem Powietkinem?
MH: Ponieważ mamy tego samego promotora.

- Wilfried Sauerland wiedział, że na konferencji prasowej po walce Powietkina z Boswellem rzucisz wyzwanie Rosjaninowi?
MH: Nie. Ani on, ani jego syn, Kalle.

- A Władimir Hriunow?
MH: Tym bardziej.

- Powiedzialeś, że stając do walki z mistrzem świata wagi ciężkiej, masz szansę powtórzyć wyczyn Evandera Holyfielda, który najpierw zdobył wszystkie pasy wagi junior ciężkiej, a następnie - w wadze ciężkiej. Dzisiaj w junior ciężkiej panuje jednak czterech mistrzów świata. Nie byłoby poprawniej, by najpierw walczyć z nimi, a dopiero później zacząć mówić o wadze ciężkiej?
MH: Ale przecież Holyfield i David Haye stoczyli kilka walk w wadze ciężkiej, zanim stanęli do boju o mistrzostwo świata. Ja natomiast chcę natychmiast stawać do walki mistrzowskiej i byłbym głupcem, gdybym z takiej możliwości nie skorzystał. Chce teraz walki z Powietkinem. On sam powiedział, że mamy stare porachunki. Najwyraźniej ma w pamięci nasze dawne sparingi.

- Jaka powinna być Twoja waga w nowej kategorii? na ile wpłynie ona na szybkość, w porównaniu do tego co było w wadze junior ciężkiej?
MH: Wtedy, podczas sparingów z Powietkinem ważyłem 89 kg. I to wystarczyło. Teraz ważę 97 kg, bo tak bardzo rozrosło się moje serce.

- Kim dla Ciebie jest Max Schmeling? Jesteś na tyle odważny, by stanąć do walki z elitą wagi ciężkiej i pójść drogą Maksa? Dlaczego walczysz dla Niemiec, a nie dla Bośni?
MH: Jestem Bośniakiem, który urodził się w Serbii, a wychował w Niemczech. Nie zapominam  o swojej ojczyźnie, ale mistrzem świata zostałem jako Niemiec. Max Schmeling został pierwszym niemieckim mistrzem świata wagi ciężkiej i wierzę, że tytuł mistrzowski wróci niebawem do Niemiec. Niemcy wiedzą kim jestem. Przyjechałem tu jako uchodźca w 1993 roku, kiedy w byłej Jugosławii trwała wojna domowa. Miałem wtedy 8 lat. W Niemczech dano mi szansę i dlatego reprezentuję ten kraj.

- Co się stanie z Twoją karierą, jak przegrasz z Powietkinem?
MH: Nie sądzę, by to było możliwe. Wierzę w zwycięstwo. Tylko z takim nastawieniem powinno się wychodzić na ring.