Niepokonany Seth Mitchell (24-0-1, 18 KO) w rozmowie z portalem doghouseboxing zapowiedział, że najprawdopodobniej wróci na ring w marcu. Nie znamy jeszcze żadnych szczegółów, ale Amerykanin zapewnia, że wszyscy usłyszymy o tej walce ze względu na kaliber przeciwnika. W tym tygodniu obóz "Mayhema" ma rozpocząć rozmowy dotyczące najbliższego oponenta.
- Możecie spodziewać się mojego powrotu na ring w okolicach marca. Jeszcze nie rozmawialiśmy z potencjalnymi rywalami, ale w tym tygodniu powinniśmy rozpocząć negocjacje. Będzie to facet z nazwiskiem, świat usłyszy o tej walce – zdradza kolejna nadzieja Ameryki w najcięższej dywizji.
29-letni Mitchell odniósł się również do sytuacji panującej w wadze ciężkiej. Wszystkie pasy są w rękach braci Kliczko, nie licząc "regularnego" tytułu według WBA, którego posiadaczem jest Aleksander Powietkin. Czy Rosjanina możemy uznać za pełnoprawnego czempiona?
- Pasy "regularne, srebrne" itp. niszczą wagę ciężką. Każdy wie, że bracia Kliczko są prawdziwymi mistrzami. Jeśli miałbym brata nie mógłbym z nim walczyć. Na papierze mistrzem jest również Powietkin, ale nikt nie traktuje go poważnie, ponieważ nie walczył braćmi – słusznie zauważa Mitchell.