MIKE TYSON: CIESZĘ SIĘ, ŻE ŻYJĘ

Redakcja, Spiegel, Allboxing.ru

2012-01-03

W rozmowie z niemieckim gazetą Spiegel Mike Tyson (50-6, 44 KO) kategorycznie zaprzeczył, że w najbliższym czasie jakiś promotor skusi go na dobrze płatny pojedynek. Jedna z najpopularniejszych twarzy w historii boksu i najmłodszy mistrz świata w wadze ciężkiej w ciągu 20 lat zawodowej kariery zarobił 400 milionów dolarów. Dziś ma 27 milionów... długów.

- Nie dam już więcej rady straszyć innych. Straciłem na to ochotę. Kiedyś nie można było zastać mnie w domu, obecnie jest odwrotnie. Nuda to dla mnie bezpieczeństwa. Zachowuję się ekstremalnie, rozróżniam tylko czarne i białe. Dziś nie piję alkoholu, nie palę, nie biorę narkotyków, nie spożywam produktów pochodzenia zwierzęcego - mleka, mięsa, jajek. Jem rodzynki, pomidorówkę, piję herbatę z rumianku. Ważę dziś 100 kilo, dwa lata temu 160. To było obrzydliwe - wspomina 45-letni Amerykanin.

- Nie było i nie będzie boksera, który łykał więcej tabletek niż ja. Byłem zwariowanym młodzieńcem, buntownikiem. Boks i moje ego sprawiały, że głupiałem. Byłem młody, wszystko działo się zbyt szybko i nie miałem szans na życiowy rozwój. Byłem zasrańcem, wariatem, głupcem, psychopatą. W pierwszej połowie życia niszczyłem sam siebie. Nigdy nie sądziłem, że dożyję trzydziestki. Cieszę się, że jeszcze żyję - mówi Tyson.

"Bestia" nie solidaryzuje się ze swoimi, wciąż aktywnymi pięściarsko, kolegami po fachu, którzy prześcigają się w obrażaniu i udowadnianiu swojej wyższości nad braćmi Witalijem i Władimirem Kliczko, niepodzielnie panującymi w najcięższej kategorii.

- Ludzie chcą mistrza-niszczyciela, ale nie jest to podejście obiektywne. Sens boksu zawiera się w zwycięstwach, a co robią Witalij i Władimir? Wygrywają. Nie pozwalają sobie właściwie na żadne błędy i czekają na swoje szanse jak kobry. Może nie jest to widowiskowe, ale niezwykle skuteczne - docenia ukraińskich pięściarzy Tyson.