KOMPANIA BRACI KLICZKO

Wojciech Czuba, Boxing News

2012-01-03

Dla przeciętnego kibica sportowego, władający wagą ciężką ukraińscy bracia Witalij (43-2, 40 KO) i Władimir (56-3, 49 KO) Kliczko, na pierwszy rzut oka nie różnią się prawie niczym. Obydwaj noszą to samo trudne do wymówienia dla zagranicznych dziennikarzy nazwisko, są przystojni, kulturalni, wykształceni, mają niemal identyczną budowę ciała, a w ringu prezentują podobną technikę i styl.

Wielu zarzuca im, że są nudnymi klonami ze wschodniej Europy, a zdobycie najważniejszych pasów mistrzowskich i długie panowanie w najcięższej kategorii zawdzięczają tylko i wyłącznie brakowi klasowych rywali oraz kryzysowi, który dopadł boks zawodowy. Czy tak właśnie jest? Otóż niezupełnie. Zarówno jeden jak i drugi, aby osiągnąć sukces potrzebowali czegoś jeszcze, pewnych dwóch drobnych rzeczy, o których notorycznie i celowo zapominają ich liczni krytycy. To talent i upór. Przyjrzyjmy się więc tym dwóm mistrzom uważniej, a szybko odkryjemy, że są to zupełnie różni ludzie i pięściarze. Jak ogień i woda.

Budowa ciała.

Zacznijmy od budowy ciała. Oczywiście starszy 40-letni już Witalij jest większy i mierzy 202 centymetry, podczas gdy młodszy o 5 lat Władimir wyrósł ‘tylko’ do 198. Co ciekawe to ten niższy ma większy zasięg ramion, bo aż 206 centymetrów, przy 203 Witalija. Nie jest to jednak nic nadzwyczajnego, przypomnijmy bowiem, że na przykład taki Sonny Liston (50-4, 39 KO) mierzył zaledwie (jak na wagę ciężką) 184 centymetry wzrostu, ale za to jego zasięg ramion to aż 213 centymetrów.

Wystarczy jednak odrzucić wszystkie liczby i po prostu spojrzeć na nich, aby szybko dostrzec ogromną różnicę w samej budowie. Władimir ma grubszy szkielet, większe i lepiej podkreślone mięśnie. Za każdym razem w porównaniu do swoich rywali prezentuje się rewelacyjnie i bez wątpienia jest silniejszy od swojego brata.

Siła ciosu.

W tym porównaniu lepiej wypada Witalij, który może poszczycić się najwyższym procentem nokautów w historii królewskiej kategorii, a wynosi on aż 89 %. Tylko trzech jego rywali doczekało ostatniego gongu. Młodszy czempion również nie ma się czego wstydzić, a jego 83% także robi wrażenie. Porównując te liczby wydaje się być jasnym, iż to starszy bije mocniej. W rzeczywistości Władimir jest większym ‘puncherem’, a jego najmocniejsza broń to potężny prawy, który wyprowadzony szybko i z całą mocą mógłby z łatwością oderwać przeciwnikowi głowę. Oprócz tego świetnie wyprowadza siejący spustoszenie lewy sierpowy i twardy lewy prosty. Można go uznać bez wątpienia za najsilniej bijącego obecnie zawodnika wagi ciężkiej, a także za jednego z najsilniej bijących w historii tego sportu.

40-letni mistrz federacji WBC bije nieco słabiej i niewielu swoich rywali powala pojedynczym ciosem. Najczęściej sprawia im bolesne i systematyczne lanie swoimi szybkimi i precyzyjnymi bombami. Coś o tym wie kubańska nadzieja wagi ciężkiej Odlanier Solis (17-1, 12 KO), który tak oto opisał spotkanie z Ukraińcem.

- Myślałem, że bije mocniej i jest silniejszy. Właściwie w ogóle nie odczułem jego ciosów – stwierdza 31-letni czarnoskóry pięściarz.

Oczywiście nie dane mu było przyjąć ich zbyt wiele, bo już w 1. rundzie nabawił się kontuzji kolana i walkę przerwano. Patrząc na jego wcześniejsze pojedynki z pięściarzami z tak zwaną podejrzaną szczęką, takimi jak na przykład Shannon Briggs (51-6-1, 45 KO), czy Corrie Sanders (42-4, 31 KO), albo jego wspaniałą bitwę z 2003 roku z Lennoxem Lewisem (41-2-1, 32 KO), w której kilkakrotnie trafił Brytyjczyka celnymi i czystymi prawymi prosto na szczękę, a mimo to nie zranił ówczesnego mistrza ani trochę.

- Przyjąłem kilka jego ciosów, ale nie odczułem ich w ogóle. Oczywiście jest silny i potrafi uderzyć, ale nie na tyle by mnie znokautować – wspominał po latach ‘Angielski Lew’.

Wytrzymałość i odporność na ciosy.

Pomimo iż Witalij słabiej bije, posiada pewien cenny atut, którego brakuje Władimirowi, a mianowicie tak potrzebną w bokserskim biznesie twardą szczękę. W 45 zawodowych pojedynkach nigdy nie znalazł się na deskach, chociaż jak głoszą plotki sztuki tej dokonał pewien sparingpartner. Dla porównania legendarny Joe Frazier (32-4-1, 27 KO) w 33 swoich walkach lądował na macie aż 11 razy. Praktycznie zranić Ukraińca potrafili tylko dwaj jego oponenci. W 1. rundzie dokonał tego Sanders, a w 6. odsłonie powtórzył Lewis swoim straszliwym podbródkowym.

35-letni Władimir padał dokładnie 10 razy w 59 występach, w tym trzy razy przegrywał przez klasyczne KO. W tej właśnie ‘pięcie Achillesowej’ upatruje swojej szansy jego najbliższy przeciwnik, Jean Marc Mormeck (36-4, 22 KO) z którym ‘Doktor Stalowy Młot’ zmierzy się 3 marca. On sam jednak nie przejmuje się tym ani trochę i z humorem studzi zapędy Francuza.

- Może i mam szklaną szczękę, ale przekonasz się, że znokautuję cię zanim jej dotkniesz!

Prawdopodobnie tak właśnie będzie, bo przypomnijmy, że od 6 lat nikt nawet nie zbliżył się do Władimira. No, może poza jednym momentem w 12. rundzie pojedynku z rodakiem Lennoxa Davidem Haye (25-2, 23 KO), ale prawdopodobnie 35-latek z Kijowa tylko się wówczas zagapił.

Obydwaj bracia są podatni na rozcięcia i mieli już z nimi do czynienia. Młodszy w 2004 roku po zderzeniu głowami zwyciężył Amerykanina DaVarryla Williamsona (27-6, 23 KO) przez techniczną decyzję sędziów. O wiele gorzej wyglądała jednak twarz starszego z nich, podczas pamiętnego starcia z Lewisem, ale od tego czasu nikt nie powtórzył tego wyczynu. To również ciało Witalija częściej odmawia mu posłuszeństwa, jak chociażby podczas przegranej walki z Chrisem Byrdem (41-5-1, 22 KO) w 2000 roku, kiedy to nabawił się kontuzji ramienia. To przez nią właśnie w 2004 roku, po walce z Dannym Williamsem (44-11, 33 KO) na cztery lata zrezygnował ze sportu. Na szczęście dla niego i jego fanów powrócił w pełni zdrów i gromi jednego rywala po drugim.

Styl walki.

Odpowiedzią na pytanie dlaczego nikt jeszcze nie zdołał w pełni przetestować szczęki Władimira, może być pewien człowiek zasiadający w jego narożniku. To słynny trener Emanuel Steward, który nauczył go jak perfekcyjnie kontrolować dystans, balansować i poruszać się na nogach, stopując przy tym zapędy rywali precyzyjnym lewym. Nie ryzykuje i gdy tylko któryś z oponentów przedrze się do półdystansu szybko stara się klinczować. Taki styl zapewnił mu 11 zwycięskich obron mistrzowskich pasów, praktycznie bez jednego draśnięcia.

Witalij walczy inaczej. Jest mniej odpowiedzialny i wyrachowany w ringu, a przy tym bardziej widowiskowy i nieobliczalny. Podobnie jednak jak brat preferuje walkę na dystans i szybkie serie z obu rąk. Świetnie wykorzystuje także doskonały refleks i celnie kontruje szarżujących rywali, a do tego w porównania do brata, ma w sobie o wiele więcej agresji. W starciu z Lennoxem udowodnił, że gdy trzeba, to potrafi pójść na bezpardonową wojnę. Często bije swoich przeciwników bez litości i stara się ich znokautować dla czystej przyjemności i satysfakcji, czego prawie nigdy nie robi Władimir.

Witalij posiada jednak gorszą obronę, ale od czasu gdy powrócił  3 lata temu, w 8 pojedynkach gdzie na szali znajdował się jego pas WBC, bez problemów zachował czyste konto. Można go jednak trafić co pokazał w ciągu niespełna 3 minut Kubańczyk Solis.

Czyli który z nich jest lepszy?

Prawdopodobnie ilu kibiców tyle sprzecznych opinii. Jedni z was wybiorą Witalija bo jest większy, ma ogromne serce do walki, twardą jak stal szczękę i rekordowy procent nokautów. Drudzy natomiast wskażą na młodszego o 5 lat Władimira, który jest bardziej efektowny i bije o wiele mocniej od starszego brata.

Być może wybór byłby o wiele prostszy gdyby obydwaj urodzili się nieco wcześniej. Ciekawe jak wyglądałaby ich konfrontacja z takimi gwiazdami jak Liston, Ali, Foreman, Frazier, czy Holmes. Być może nie dokonaliby wtedy tyle co w aktualnych czasach, ale z całą pewnością ze swoimi warunkami fizycznymi, techniką i siłą, byliby równorzędnymi przeciwnikami dla starych mistrzów.

Za kilka lat przekonamy się czy ukraińskie wieże były dla współczesnej wagi ciężkiej błogosławieństwem, czy przekleństwem. W boksie nie ma zawodników doskonałych, ale pomimo wielu swoich wad, chyba każdy się ze mną zgodzi, że zarówno Witalij jak i Władimir wszystkim swoim następcą podnieśli poprzeczkę bardzo wysoko.