WYROŻNIENIA MIESIĘCZNE - LISTOPAD 2011

Redakcja, Ranking własny

2011-12-11

Po miesięcznej przerwie powracamy do naszych tradycyjnych wyróżnień miesięcznych BOKSER.ORG. Listopad był miesiącem, w którym nie brakowało ciekawych walk, także z udziałem Polaków. Z pewnością był to miesiąc Krzysztofa Włodarczyka, który w jego ostatnim dniu, jakby rzutem na taśmę, efektownym nokautem wygrał przegraną walkę, co doceniliśmy aż trzema wyróżnieniami. Niestety jak w poprzednich miesiącach, w listopadzie nie brakowało także wielkich rozczarowań na zawodowych ringach, o czym przeczytacie poniżej. Zapraszamy do lektury i dyskusji.   

Walka miesiąca, świat: Mike Alvarado vs Breidis Prescott
Pojedynek o pas IBF Latino w wadze junior półśredniej obfitował we wszystko, co decyduje o dramaturgii bokserskiego widowiska. Obaj pięściarze przeżywali kryzysy, a losy walki zmieniały się niemal z rundy na rundę. W czwartym starciu Kolumbijczyk postawił wszystko na jedną szalę i choć Alvarado przetrwał jego bombardowanie, to schodził do narożnika porozbijany i na miękkich nogach. Z kolei w szóstym starciu to on niemal nie znokautował Prescotta. Walka była niezwykle zacięta i wyrównana, jednak przed ostatnią rundą to chyba pogromca Amira Khana minimalnie prowadził na punkty, co potwierdzają statystyki ciosów opublikowane po walce. W boksie werdykt jest jednak sprawą otwartą, dopóki nie zabrzmi końcowy gong. Tak było i tym razem. Na 100 sekund przed końcem walki Prescott nadział się na prawy podbródkowy, Alvarado poprawił krótkim lewym sierpowym i Kolumbijczyk padł na deski. Choć wznowił walkę, to zamroczonego kolejnymi ciosami zawodnika od ciężkiego nokautu uratował sędzia ringowy. Niesamowita ringowa wojna i efektowne zwycięstwo Alvarado przez techniczny nokaut.

Walka miesiąca, Polska: Krzysztof Włodarczyk vs Danny Green
W tej kategorii nie było wątpliwości – powrót „Diablo”. Włodarczyk wyruszył do krainy kangurów, by odbudować swój wizerunek, nadszarpnięty fatalną walką z Palaciosem i domniemaną próbą samobójczą. Choć wydawało się, że polski mistrz świata bliski jest utraty pasa, gdyż po dziesięciu rundach do zwycięstwa potrzebował nokautu, Polak po raz kolejny udowodnił – podobnie jak wcześniej z Rossitto, Mayem i Abdoulem – że jest groźny do samego końca. Danny Green, który powiedzmy sobie szczerze – do asów ringowego rzemiosła nie należy, a w dodatku jest pięściarzem z niższej kategorii wagowej, nie wytrzymał tempa walki. Dodatkowo osłabiony silnymi ciosami „Diablo”, których coraz więcej dochodziło do celu w końcowych rundach, na kilkadziesiąt sekund przed końcem 11 starcia padł po firmowym ciosie mistrza WBC w kategorii cruiser – lewym sierpowym. W odróżnieniu od pojedynku z Palaciosem, walka w Australii choć rozgrywana o nietypowej dla nas porze, w środowe wczesne popołudnie, z pewnością mogła się podobać i spełniła cel, jaki z pewnością przyświecał promotorowi Włodarczyka – ociepliła image mistrza świata, który nie mógł liczyć na zbytnią sympatię kibiców w ostatnich miesiącach.

Nokaut miesiąca, świat: Michael Grant KO12 Frans Botha
Michael Grant przekonał się, że historia lubi się powtarzać. Przed laty przegrywał walkę z naszym Andrzejem Gołotą, który zrezygnował z dalszej rywalizacji po tym, gdy w jednej z ostatnich rund znalazł się na deskach. Tym razem znów przegrywał wyraźnie na punkty i jego rywala Bothę od zwycięstwa dzieliło 37 sekund. Ale 37 sekund to bardzo dużo, zwłaszcza w wadze ciężkiej. Grant trafił swego rywala w szczękę potężnym prawym i ciężko go znokautował, zdobywając jednocześnie mistrzowski pas peryferyjnej federacji WBF w wadze ciężkiej. Był to jeden z najbardziej efektowych i dokonanych w dramatycznym momencie walki nokautów w królewskiej dywizji w ostatnich latach.

Nokaut miesiąca, Polska: Krzysztof Włodarczyk TKO11 Danny Green
Kolejny laur dla Włodarczyka, który znów popisał się potężnym uderzeniem. Efektowne zwycięstwo przed czasem, na terenie rywala, po okresie nieprzyjemnych pozaringowych perypetii, to z pewnością zasługuje na wyróżnienie, niezależnie od tego, że Greena z pewnością trudno zaliczać do światowej czołówki wagi junior ciężkiej. Można tylko żywić nadzieję, że z podobnym piorunującym skutkiem ciosy „Diablo” podziałają na Hernandeza, Tarvera lub Cunninghama, gdyby doszło do ich trzeciej walki.

Niespodzianka miesiąca: postawa Juana Manuela Marqueza w walce Mannym Pacquiao
„Pacman” był zdecydowanym faworytem tej walki, niewielu wierzyło, że „Dinamita” jest jeszcze w stanie eksplodować niszczącą energią, z siłą wystarczająca na skruszenie pięściarza uznawanego obecnie za najlepszego na świecie w rankingu P4P. A jednak Marquez udowodnił wszystkim niedowiarkom, że w jego przekonaniu o tym iż w poprzednich dwóch walkach z obecnym filipińskim kongresmanem to on był górą, jest wiele prawdy. Nie ustępował Pacquiao szybkością, trafiał częściej i mocniej, znakomicie radząc sobie z wyjątkowo chaotycznie boksującym rywalem. „Pacman” stracił przysłowiowe oko tygrysa, ustępował Meksykaninowi agresywnością i w opinii większości obserwatorów przegrał tę walkę. Niestety sędziowie punktowi widzieli sprawę inaczej…

Rozczarowanie miesiąca, świat: werdykt w walce Manny Pacquiao vs Juan Manuel Marquez
Można by napisać – jak wyżej. Pacquiao przy najlepszych chęciach może zostać uznany zwycięzcą najwyżej 5 rund, tymczasem wygrał walkę niejedno głośną decyzją sędziów. Trzeba powiedzieć to wprost, bez ogródek – to był rozbój w Las Vegas, krupierska zagrywka sędziów punktowych, którzy okryli się hańbą, okradając Marqueza z w pełni zasłużonego zwycięstwa. Niestety byliśmy świadkami kolejnej sędziowskiej decyzji, która robiąc ukłon w stronę show biznesu, przyczynia się do niszczenia sportowego piękna boksu. Złodziejom z ołówkami na pohybel!

Rozczarowanie miesiąca, Polska: porażka Przemka Majewskiego
„The Machine” przyzwyczaił nas już do efektownych zwycięstw i ciężką pracą zaszedł na wysokie miejsce w światowym rankingu mocno obsadzonej wagi średniej. Niestety dobrany na ostatnią chwilę przeciwnik okazał się dla sympatycznego zawodnika Global Boxing zdecydowanie za silny. Jose Miguel Torres od początku skutecznie rozbijał ataki Polaka celnymi kontrami, by w szóstej rundzie ciężko znokautować go potężnym prawym na szczękę. Tym samym Majewski stracił ceniony pas WBO NABO zdobyty kilka miesięcy temu, spadł w rankingach i jego marzenie o zawojowaniu światowej czołówki zdecydowanie odwlecze się w czasie. Pozostaje nadzieja, że sprawdzi się ringowe motto naszego pięściarza „The Machine never stops!” i Przemek powróci po tej ciężkiej porażce jeszcze bardziej zmotywowany.

Zawodnik miesiąca, świat: Juan Manuel Marquez
Bez dwóch zdań – okradziony ze zwycięstwa Meksykanin po raz kolejny udowodnił, że jest obecnie jednym z najlepszych na świecie pięściarzy bez podziału na kategorie wagowe. W takiej dyspozycji jak w walce z przereklamowanym „Pacmanem”, Meksykanin jest w stanie sięgnąć po mistrzowski tytuł w czwartej kategorii wagowej. Pozostaje tylko pytanie, czy w bardzo zaawansowanym jak na niskie wagi wieku, Marquez będzie w stanie zbudować równie wysoką formę na kolejne walki? To jednak pieśń przyszłości, a listopad to zdecydowanie był miesiąc „Dinamity”.


Zawodnik miesiąca, Polska: Krzysztof Włodarczyk
Trzecie miesięczne wyróżnienie dla „Diablo” nie jest przypadkowe. Włodarczyk w zmaganiach z własnymi demonami potrzebował chyba takiej egzotycznej walki, w której po raz kolejny pokazał hart ducha, którego u niego dawno nie oglądaliśmy w ringu. To przy okazji istotna wskazówka dla jego promotora – „Diablo” chyba nie lubi domowego ciepełka i walk na macierzystym ringu, potrzebuje piekielnej iskry, buczenia wrogo nastawionej publiczności na terenie rywala, by wyzwolić w sobie odpowiednią dawkę agresji. Taki Włodarczyk pozostaje jednym z najgroźniejszych pięściarzy wagi cruiser, a po zapowiadanym ostatnio przejściu Marco Hucka do królewskiej dywizji, może być kandydatem do walki o zunifikowane mistrzostwo świata.
   
Wydarzenie miesiąca, świat: śmierć Joe Fraziera
Odejście legendarnego mistrza wagi ciężkiej zasmuciło cały bokserski świat. Gdy we wrześniu okazało się, że „Smokin” Joe zmaga się z rakiem wątroby, wydawało się, że tę kolejną walkę jednak wygra. Był przecież zawsze pełen energii, w niezbyt zaawansowanym jeszcze wieku. Niestety na początku listopada okazało się, że pojedynek o życie Frazier jednak przegrał, a zmarłego czempiona opłakiwali podczas pogrzebu dawni rywale, z Muhammadem Alim na czele. Odszedł jeden z największych w historii mistrzów królewskiej dywizji, jednak jego imię na trwałe wpisane zostało złotymi zgłoskami do bokserskich annałów.

Wydarzenie miesiąca, Polska: Mateusz Masternak w Sauerland Event
Popularny „Master” kolejnymi efektownymi zwycięstwami przed czasem udowodnił, że nadszedł dla niego czas na wielkie walki. Jednak dotychczasowa grupa promotorska nie była w stanie zorganizować wrocławskiemu pięściarzowi walk na szczycie jego kategorii wagowej. A takich z udziałem Polaka należy oczekiwać w najbliższym czasie. Tym większe słowa uznania dla dotychczasowych promotorów Masternaka, którzy nie blokowali rozwoju młodego zawodnika, umożliwiając mu przejście do największej obecnie zawodowej grupy w Europie. W ten sposób Masternak podpisał kontrakt z Sauerland Event, w której barwach zadebiutuje w przyszłym roku. Cieszy to, że w narożniku Polaka pozostanie znakomity trener Andrzej Gmitruk, znacznie lepszy od „sauerlandowskiego” Ulli Wegnera, niepokoi natomiast fakt, że „Master” związał się z grupą, w której występuje kilku jego potencjalnych rywali. Znając przebiegłość nowych promotorów Polaka można obawiać się, czy nie zostanie on wykorzystany jako element większej układanki, w której centralne miejsce zostało przeznaczone dla kogoś innego. Na pewno będzie jednak ciekawie.