KHAN PRZED STARCIEM Z PETERSONEM

Wojciech Czuba, Sport

2011-12-10

Przezentujemy wywiad z królem dywizji junior półśredniej, posiadaczem pasów federacji WBA i IBF, 25-letnim Amirem Khanem (26-1, 18 KO). Utalentowany Brytyjczyk zdradza w nim, jak zamierza pokonać swojego sobotniego rywala Lamonta Petersona (29-1-1, 15 KO), a także opowiada o przejściu do wyższej dywizji, pojedynkach z najlepszymi w biznesie i swoim marzeniu - zdobyciu statusu najlepszego pięściarza na świecie bez podziału na kategorie wagowe. Zapraszamy do lektury.

- Opowiedz nam o Lamoncie Petersonie, czy stanowi dla ciebie zagrożenie w ringu?
Amir Khan:
Jest szybki, silny i wywiera presję na swoim przeciwniku. Stoczył 31 walk z których tylko jedną przegrał i jedną zremisował, a więc bez wątpienia jest to wymagający i doświadczony pięściarz. Dodatkowo walczy w swoim rodzinnym mieście Waszyngtonie, przyjdą go dopingować tłumy i to zmotywuje go jeszcze bardziej.

- Jego jedyna porażka była na punkty z Timothym Bradleyem, twoim wielkim rywalem. Czy chcesz wypaść lepiej w tym korespondencyjnym pojedynku i zastopować Petersona?
AK:
Oczywiście, że chcę go pokonać w lepszym stylu niż to zrobił Bradley. Ich walka była brzydka, bo Bradley atakował tą swoją wysuniętą głową i walczy bardziej siłowo niż technicznie. Myślę, że w naszym przypadku to będzie partia szachów, w której za najmniejszy błąd każdy z nas może zapłacić wysoką cenę.

- W wypowiedziach Bradleya znowu przewija się twoje nazwisko. Czy nadal jesteś zainteresowany pojedynkiem z nim?
AK:
Dotychczas oferowaliśmy mu dwie walki, wysyłaliśmy mu dwa kontrakty, każdy z nich gwarantował mu świetne pieniądze. Walcząc ze mną zarobiłby górę kasy, o wiele więcej niż wychodząc do ringu z 40-letnim wypalonym Joelem Casamayorem. Nie sądzę, że on kiedykolwiek odważy się skrzyżować ze mną rękawice. Używa mojego nazwiska tylko po to, aby zdobyć trochę rozgłosu, ale na gadaniu się kończy. Gdy przychodzi co do czego, to on się po prostu boi.

- To twoja ostatnia walka w tej kategorii (junior półśrednia), zaraz potem zamierzasz przenieść się do dywizji półśredniej. Z kim chciałbyś się zmierzyć w 2012 roku?
AK:
Floyd Mayweather, Shane Mosley… Chciałbym walczyć z najbardziej znanymi zawodnikami. Najpierw jednak muszę się uporać z Petersonem, potem może stoczę jedną walkę na rozgrzewkę w nowej kategorii, a następnie chcę super pojedynku. Wszyscy wiedzą, że nie unikam wyzwań i mogę się zmierzyć z każdym kogo przede mną postawią. Zacznę ich wyzywać na pojedynki i zobaczymy, który z nich jest naprawdę odważny i podejmie rękawicę. Czasami pięściarze, których ludzie uważają za twardzieli boją się podjąć ryzyko. Na przykład Bradley, albo Erik Morales, to pierwsi dwaj którzy przychodzą mi do głowy.

- O Floydzie Mayweatherze krąży opinia, że wybiera sobie rywali. Myślisz, że wybierze właśnie ciebie na swojego najbliższego przeciwnika?
AK:
Zobaczymy. Najpierw walczę z Petersonem, potem możemy zaczynać negocjacje z Floydem. Oprócz mnie nie ma na horyzoncie żadnego innego, tak wymagającego rywala dla niego. Jego starcie z Mannym Pacquiao już tyle razy spaliło na panewce, że ludzie stracili wiarę, iż kiedykolwiek dojdzie w ogóle do skutku. Wszyscy szukają kogoś nowego, kto byłby w stanie pokonać Mayweathera i uważam, że mam odpowiedni styl i umiejętności, aby tego dokonać.

- Jak zamierzałbyś się przygotować, aby zwyciężyć kogoś tak dobrego jak Mayweather?
AK:
Wszystko polega tylko na tym, aby nie popełnić błędu, bo jeżeli zawahasz się na moment, Floyd to wykorzysta i odprawi cię z kwitkiem. Musisz cały czas myśleć, uderzać, ruszać się i pozostać nieuchwytnym. Moim dużym atutem będzie też to, że mam w narożniku Freddiego Roacha, który opracuje dla mnie najlepszy z możliwych planów. On ogląda Floyda od lat, ponieważ wcześniej Manny miał się z nim zmierzyć już parokrotnie, dlatego zna go na wylot.

- Wracając do twojego kolegi Pacquiao, czy nie uważasz, że nie zaprezentował się zbyt dobrze w swoim ostatnim występie przeciwko Juanowi Manuelowi Marquezowi? Co było tego przyczyną?
AK:
Zawsze znajdzie się ktoś w boksie, kto będzie prezentował niewygodny dla ciebie styl walki. Dla Mannyego tym kimś jest właśnie Marquez. Dodatkowo na formę danego dnia wpływa wiele czynników i poza ringowych spraw. Tak naprawdę nie wiemy czemu wypadł tak, a nie inaczej. Najlepiej byłoby spytać jego samego. Gdy tylko powróci do naszej sali spytam go co się wtedy stało. Wydaje mi się też, że ludzie oczekują od niego zbyt wiele. Przecież to wspaniały pięściarz, który wygrywał tyle razy po przepięknych bitwach, a na Marqueza po prostu nie ma pomysłu.

- W czołówce list P4P jest pełno zawodników mających około 30 lat, wliczając w to na przykład Pacquiao, Mayweathera, czy Sergio Martineza. Ty masz dopiero 25 lat, ale czy widzisz pomiędzy nimi miejsce dla siebie?
AK:
Oczywiście. Na razie jestem sklasyfikowany na 9 pozycji rankingu P4P, a jak wspomniałeś mam dopiero 25 lat i jestem najmłodszy na tej liście. Dlatego uważam to za duży sukces. Mam nadzieję, że szczyt swoich możliwości osiągnę w wieku 26-27 lat i wtedy też spełnię swoje marzenie i znajdę się na pozycji numer jeden. Dużo pięściarzy przechodzi na zawodowstwo będąc dopiero w moim wieku, a ja już jestem mistrzem świata dwóch federacji. To wspaniałe uczucie.

- Czy rozmawiałeś już z Freddie Rochem, jak osiągnąć ten cel?
AK:
Tak i on wie doskonale jak mnie doprowadzić na sam szczyt. Trzeba być odpowiednio zdeterminowanym, skoncentrowanym, ciężko trenować i walczyć z właściwymi przeciwnikami, we właściwym czasie. Nie zamierzam się spieszyć z wielkimi walkami, ale mam nadzieję, że przejście do kategorii półśredniej uczyni mnie lepszym i silniejszym zawodnikiem. Mam nadzieję, że w przeciągu następnych 12 miesięcy zobaczycie mnie wśród trójki najlepszych pięściarzy na świecie bez podziału na kategorie wagowe bo wiem, że mogę pokonać każdego!