HELENIUS POKONAŁ CHISORĘ PO BARDZO RÓWNEJ WALCE I WĄTPLIWYM WERDYKCIE

Redakcja, Informacja własna

2011-12-04

Faworyzowany Robert Helenius (17-0, 11 KO) miał najcięższą przeprawę w karierze, ale wygrał niejednogłośną decyzją z bojowym Dereckiem Chisorą (15-2, 9 KO).

Anglik zaczął zdecydowanym atakiem, rozochocony zepchnał olbrzymiego Fina do obrony, lecz w połowie rundy nadział się na prawy krzyżowy, lekko zachwiał i troszkę spokorniał. Chisora znów rozpoczął dobrze w drugim starciu, gdy kilka razy skrócił dystans i z bliska kilka razy uderzył łądną kombinacją, ale w drugiej połowie mocniej bijący Helenius znów zaczął przestawiać przeciwnika pojedynczymi ciosami prostymi. Dereck w końcu miał lepszą rundę trzecią. Udało mu się zniwelować przewagę warunków fizycznych oponenta, a z bliska był już aktywniejszy, bijąc szczególnie dużo na korpus. Jeszcze lepiej radził sobie po przerwie, trafiając kilka razy w zwarciu krótkimi podbródkami. Helenius co prawda walczył ekonomicznie, zaś Chisora dawał z siebie wszystko, ale inicjatywę zaczął przejmować Brytyjczyk.

W piątej i szóstej rundzie w ringu rozgorzała prawdziwa wojna, przy czym to niedoceniany Dereck trafił bardzo mocnym prawym sierpowym, który zrobił wrażenie na jego rywalu. Kolejna odsłona to znów cios za cios z obu stron i trudny pojedynek do punktowania. Co chwilę zdawało się, że raz jeden, raz drugi ma jakiś kryzys, jednak żaden z nich tak naprawdę nie odpuszczał. Niedoceniany Chisora dwukrotnie złapał Roberta w dziewiątym starciu na obszerny, lecz szybki prawy sierpowy bity tak troszkę z góry za ucho i w przerwie w narożniku Fina zrobiło się gorąco. Helenius dał się zepchnąć w rundzie dziesiątej i wynik stawał się sprawą otwartą, a o wszystkim miały zadecydować ostatnie minuty.

W jedenastym starciu Robert podjął rękawice i nawet momentami przeważał, jednak nie był w stanie utrzymać stale tak wysokiego tempa i to znów Chisora zostawił w końcówce po sobie lepsze wrażenie. Kapitalna i niezwykle zacięta była ostatnia runda, gdy obaj zapomnieli o defensywie i nie żałowali sobie mocnych ciosów. Po ostatnim gongu zarówno obóz Heleniusa jak i Chisory świętowały zwycięstwo.

Sędziowie typowali niejednogłośnie - 115:113 dla Heleniusa, nasz Leszek Jankowiak 115:113 dla Chisory, a trzeci arbiter widział wygraną 115:113 Fina, który tym samym został nowym mistrzem Europy.