SYLWETKA FIODORA ŁAPINA

Rafał Kazimierczak, Przegląd Sportowy

2011-12-02

Kiedy we Lwowie Fiodor Łapin uczył się polskiego z telewizji, nie sądził, że kiedyś wyląduje w naszym kraju i dostanie obywatelstwo. Dziś jest trenerem grupy 12 round KnockOut Promotions, w tym jej gwiazdy - Krzysztofa Włodarczyka (46-2-1, 33 KO) - czytamy w dzisiejszym numerze "Przeglądu Sportowego".

(...)W Polsce wylądował w styczniu 1991 roku, został zawodnikiem Victorii Jaworzno. Nigdy wcześniej nie był w naszym kraju. – To była dla mnie nowość, kolejny rozdział w życiu. Bez plusów, ale i bez minusów. Przecież nigdzie nie jest tylko dobrze, albo tylko źle – mówi Łapin.

Przez trzy lata łączył boks z pracą w kopalni. Zrobił kurs maszynisty i 500 metrów pod ziemią woził kolejką ludzi i węgiel. A po południu pędził na trening. W niedzielę o 11 miał mecz w Świdnicy, a o 5 rano w poniedziałek musiał stawić się na kopalni. Jakim był zawodnikiem? – Dużo umiałem, ale bez fajerwerków. Szans na wielkie sukcesy nie było. Robiłem to, co lubiłem – tłumaczy.

Karierę skończył dosyć szybko, już jako 27-latek zaczął pracę z młodymi bokserami. – Nowicjuszami, żaden z nich nie miał doświadczenia. A po roku zdobyliśmy mistrzostwo Polski, najpierw kadetów, potem juniorów – mówi. – Następnie dostałem zaproszenie z kadetami na zgrupowanie kadry. Tam moje dwa treningi zobaczył Adam Kusior, tak zostałem drugim trenerem kadry.

Po rozwiązaniu zespołu z Jastrzębia (gdzie był szkoleniowcem), kiedy bez etatu pracował w kadrze, odezwał się do niego Andrzej Wasilewski. Zaproponował przejście do jego zawodowej grupy. Jej trenerem jest do dziś. W środę „Diablo" znokautował w Australii Danny'ego Greena, a Łapin był w narożniku Polaka. Obronili tytuł mistrza świata.

Więcej przeczytasz w dzisiejszym "Przeglądzie Sportowym".