WASILEWSKI: 'MEGAEFEKTOWNE ZAKOŃCZENIE'

Tomasz Kalemba, Onet.pl

2011-11-30

- Green prowadził trzema punktami do momentu nokautu, ale było jeszcze pięć minut do końca walki, a to w boksie jest bardzo dużo. Nie ukrywam, że byliśmy przygotowani na wielki atak Krzyśka w ostatniej rundzie. "Diablo" był w pełni formy, a Green był już całkowicie rozbity - powiedział Andrzej Wasilewski, menedżer Krzysztofa "Diablo" Włodarczyka (46-2-1, 33 KO) i współwłaściciel grupy 12round KonockOut Promotions, w rozmowie z Onet Sport po wygranej walce naszego pięściarza w obronie mistrzowskiego pasa federacji WBC w wadze junior ciężkiej.

Włodarczyk pokonał w Perth Danny'ego Greena (31-5, 27 KO) przez nokaut w jedenastej rundzie.

- Emocje był przeogromne. Krzysiek w drugiej rundzie doskonale trafił Greena, ale nie poszedł za ciosem. Uwierzył jednak w prawą rękę, choć - po swojemu - przespał kilka kolejnych rund. Śmiejemy się, że chciał zwiększyć oglądalność tej walki w Polsce. Te jego walki takie są. Zawsze budzą duże emocje, ale też niemal zawsze zdarza mu się przespać kilka rund w ringu - ocenił Wasilewski.

- To wielki nasz sukces. Odnieśliśmy zwycięstwo na wyjeździe, choć sędzia ringowy był ewidentnie przeciwko nam. Green cztery razy wypluł szczękę, a mimo tego nie odebrał mu ani jednego punktu. Bił także wyraźnie poniżej pasa i też nie było reakcji. Tak jednak jest w boksie. Kiedy jedzie się na wyjazd, trzeba się liczyć z tym, że ściany gospodarzom pomagają. Tym bardziej to zwycięstwo cieszy, a cieszy jeszcze bardziej, bo trzymał nas wszystkich w ogromnym napięciu, a zakończyło się megaefektownie - dodał.

Po dziesięciu rundach "Diablo" przegrywał na punkty (93-97, 93-97, 93-96), ale zaczął wyraźnie zyskiwać przewagę. Rywal nie wytrzymywał kondycyjnie trudów walki, a na dodatek nasz mistrz świata w dziewiątej rundzie złamał mu nos. W jedenastej, jak się później okazało, ostatniej rundzie Włodarczyk złamał jeszcze szczękę Greenowi i ostatecznie posłał go "na deski".