GAVERN: WALKA Z GOŁOTĄ BYŁABY WYRÓŻNIENIEM

Piotr Jagiełło, Informacja własna

2011-11-21

5 listopada Jason Gavern (21-9-4, 10 KO) boleśnie przekonał się o sile ciosu Mariusza Wacha (26-0, 14 KO) i decyzją sędziego ringowego przegrał przez techniczny nokaut w 6. starciu. Amerykanin nie zniechęcił się do konfrontacji z Polakami i w rozmowie z BOKSER.ORG przyznał, że z wielką chęcią zmierzyłby się z powracającym z ringowej emerytury Andrzejem Gołotą (41-8-1, 33 KO).

"The Sensation" wspominając potyczkę z „Wikingiem” przyznaje, że Wach dysponuje dobrym lewym prostym, ale nie ma w sobie siły rażenia. Z kolei Gavern z dużym respektem wypowiada się o Gołocie i po cichu liczy, że otrzyma szansę od czterokrotnego pretendenta do tytułu mistrza świata w "królewskiej" kategorii. "Pozdrowienia" otrzymał również brytyjski prospekt Tyson Fury (17-0, 12 KO).

Piotr Jagiełło: Jak z perspektywy czasu oceniasz walkę z Mariuszem Wachem? Na pewno nie miałeś czasu na przygotowania, ale podjąłeś rękawice.
Jason Gavern: Walka z Wachem była trudną misją, ponieważ zostałem poinformowany o tej propozycji zaledwie dwa dni przed galą. W czwartek o 10 rano odebrałem telefon, o 14 wsiadłem w samolot i leciałem na miejsce. Była szansa, więc z niej skorzystałem. To jest boks, nigdy nie wiesz co się wydarzy w ringu. Chciałem jasno podkreślić, że ani razu nie byłem zraniony tamtego wieczora! Nokdauny były spowodowane uderzeniami w tym głowy, natychmiast wstawałem. Mogę powiedzieć, że Wach umie operować ciosami prostymi, wie również jak wykorzystać swój zasięg ramion. Jednak brakuje mu mocy. Sędzia pośpieszył się z decyzją przerwania walki, w dalszym ciągu pewnie stałem na nogach. Jeśli miałbym tyle samo czasu na przygotowania co Mariusz, to gwarantuję, że wpędziłbym go w wielkie tarapaty. Dziękuję Bogu za tę szansę.

Polskie media żyją w ostatnim czasie informacjami dotyczącymi powrotu na ring Andrzeja Gołoty. Ktoś taki, jak "Andrew" jest potrzebny dzisiejszej wadze ciężkiej?
JG: A dlaczego Gołota miałby nie spróbować jeszcze raz? Waga ciężka jest w tej chwili w rozsypce. Brakuje osób, które robią wokół siebie szum, zwłaszcza tutaj, w Ameryce. Wszyscy mistrzowie pochodzą ze wschodniej Europy. Waga ciężka z otwartymi ramionami czeka na bokserów wzbudzających emocje.

Czy w takim razie przyjąłbyś ofertę walki z Gołotą?
JG: Możliwość walki z kimś taki jak Gołota byłaby dla mnie wielkim wyróżnieniem i honorem. Chcę tego. Andrzej jest ważną częścią współczesnej historii boksu. Zdarzało mu się wybuchać w ringu z emocji, ale to nieprzeciętny pięściarz.  

W ostatnim czasie wypowiadałeś się krytycznie na temat Tysona Fury’ego. Nazywałeś go „bumem”. Czemu żywisz urazę do Brytyjczyka?
JG: W lecie ubiegłego roku jego ludzie złożyli mi propozycję walki. Zrobili to bardzo sprytnie, bo miałbym na przygotowania tylko pięć dni. Oni dobrze wiedzieli, że po pełnych treningach w gymie i na siłowni znokautowałbym go bez problemu! Zamiast mnie wybrali Richa Powera. Richard trafiał Tysona czystymi ciosami. Fury wygrał, ale nie zaprezentował nic specjalnego. Od tamtego czasu staramy się o walkę z Furym, ale oni notorycznie odrzucają nasze zaproszenia. To tylko utwierdza mnie w przekonaniu, że ten facet nie wierzy w możliwość pokonania mnie. Ten gość nie ma charakteru zwycięzcy!

Jakie są twoje dalsze plany?
JG: Mam 34 lata, traktuję boks dość specyficznie, na zasadzie „jestem fighterem, złóż mi propozycję i zawalczmy”. W sporcie zostało mi już niewiele czasu. Poza tym uczę się w szkole teologicznej i czekam na to, co Pan Bóg przygotował dla mnie i mojej rodziny. Gdyby nie istniał Bóg i jego miłosierdzie, nie mógłbym boksować.

Rozmawiał: Piotr Jagiełło