BOWE: POKAŻĘ KLICZKOM, JAK NALEŻY BOKSOWAĆ

Piotr Jagiełło, boxingscene.com

2011-11-21

Były mistrz świata w wadze ciężkiej, Riddick Bowe (43-1, 33 KO) zamierza wrócić na zawodowe ringi. 43-latek trenuje w pocie czoła i zapewnia, że jeszcze jest w stanie przygotować odpowiednią formę. "Big Daddy" od czasu wypunktowania pod koniec 2008 roku słabiutkiego Gene Pukalla na gali w Niemczech pozostaje nieaktywny. 

- Wstaję o 5:30 i biegam jakieś 5-6 kilometrów – opisuje swój typowy dzień dwukrotny pogromca Andrzeja Gołoty. - Potem trochę sprintów. Wracam do domu, biorę prysznic i kładę się ponownie do łóżka. Wstaję o 11:30-12 i zjadam lunch. O 13 melduję się na siłowni, później nieco odpoczynku i o 15 znajduję się w gymie. Najpierw robię 4-5 rund walki z cieniem. Kolejne 4-5 rund to bicie w worek. Potem 3-4 rundy na gruszce. Następnie 10 minut na skakance. Na koniec 100 brzuszków i pompek – opowiada Bowe.

Co skłoniło znakomitego mistrza do powrotu? Złośliwi (a może realiści?) powiedzą, że brak pieniędzy, ale Bowe inaczej argumentuje tę decyzję.

- Obserwowałem wagę ciężką z boku przez 10 lat. Czuję, że muszę pokazać braciom Kliczko, jak należy boksować. Plan jest prosty, trzeba skopać tyłek rywalom i przyjmować kolejne walki. Gdy oglądałem pojedynek Władimira z Haye’em zrozumiałem, że muszę wrócić dla Ameryki. Zamierzam pokazać kibicom formę jak w 1992 roku, albo nawet lepszą! Evander Holyfield ma 50 lat i wciąż może to robić, więc jestem pewien, że w wieku 43 lat również dam radę – zapewnia urodzony na Brooklynie pięściarz.