KOLEJNA WALKA BUTE W RUMUNII?

Laura Neagu, sport.ro

2011-11-16

Lucian Bute (30-0, 24 KO) po pokonaniu Glena Johnsona (51-16-2, 35 KO), czeka na zwycięzcę walki finałowej turnieju SuperSix w wadze super średniej, który ma być następnym przeciwnikiem czempiona IBF. Istnieje prawdopodobieństwo, że starcie takie odbędzie się w ojczyźnie Rumuna, a ściślej na mogącej pomieścić 80 tysięcy ludzi Arenie Narodowej, na której rozegrany zostanie m.in. finał piłkarskiej Ligi Europejskiej.

Jest to jedna z branych pod uwagę lokalizacji, ale zostały już poczynione pierwsze kroki, by pomysł ten urzeczywistnić. Głównym jego zwolennikiem jest prezydent rumuńskiej federacji bokserskiej, Rudel Obreja, który jest gotów wyłożyć w tym celu ogromne pieniądze. Obreja jest przekonany że pojedynek mieszkającego w Kanadzie Bute ze zwycięzcą walki pomiędzy Andre Wardem (24-0, 13 KO) a Carlem Frochem (28-1, 20 KO) zapełniłby cały stadion.

- Od dawna myślałem o organizacji imprezy tej rangi. Udało nam się znaleźć odpowiedni obiekt na takie wydarzenie, które byłoby czymś niepowtarzalnym dla sportu w Rumunii. Lucian popiera ten pomysł, mamy możliwość stworzenia nowego rynku bokserskiego – powiedział Obreja.

Sam Bute gościł we wtorek w Bukareszczie, gdzie w miejscowej restauracji zorganizowana była impreza na jego cześć. Opowiadał na niej dziennikarzom o swoich planach i marzeniach.

- Póki co moim największym marzeniem jest założenie rodziny. Chciałbym też zakończyć bokserską karierę będąc niepokonanym. Myślę, że będę jeszcze walczył od 3 do 4 lat. Póki co nie mogę doczekać się świąt. Nie zamierzam jednak tylko jeść, bo wiem już jak ciężko się potem pracuje w gymie. W Boże Narodzenie i Nowy Rok trener Larouche pozwala mi na więcej, nie chcę jednak przesadzać. Słyszałem też o możliwości, by moja kolejna walka odbyła się w Rumunii. Mimo że musiałbym wtedy przyjechać do kraju dużo wcześniej, gdyż przed walka z Mendy`m miałem ogromne problemy z aklimatyzacją, byłbym wniebowzięty gdyby udało się do tego doprowadzić. Chciałbym walczyć w swoim kraju jak najczęściej. Po ostatniej walce w Bukareszcie i znokautowaniu Mendy’ego nie potrafiłem powstrzymać łez, co nigdy mi się na ogół nie zdarza. To jednak melodia przyszłości. Póki co zamierzam spędzić trochę czasu z moją dziewczyną w Pechei. Przy okazji chciałbym podziękować wszystkim, którzy wzięli udział w licytacji moich rękawic których używałem w pojedynku z Francuzem. Udało się zebrać 10 tysięcy Euro, które chcę przeznaczyć na rozwój klubów bokserskich w Galati.

Jak na razie organizacja walki Bute – Ward/Froch w Rumunii wydaje się być daleka od realizacji, jednak biorąc pod uwagę pieniądze oferowane przez Rudela Obreję, a także możliwość zarobienia dużych pieniędzy z samych biletów, nie jest to niemożliwe. Dla Bute byłaby to druga walka w ojczyźnie, oraz największa gala bokserska w historii tego kraju. Przypominamy, że pierwszy raz walczył tam 9 lipca 2011 roku, również w Bukareszcie, nokautując w 4. starciu Jeana-Paula Mendy (29-1-1, 16 KO).  Również tamtą walkę zorganizował Rudel Obreja.