MARQUEZ: JESTEM NAJLEPSZY NA ŚWIECIE

Piotr Jagiełło, boxingscene.com

2011-11-16

Wspaniały wojownik z Meksyku, Juan Manuel Marquez (53-6-1, 39 KO) wciąż nie może pogodzić się z sobotnią porażką w Las Vegas. Sędziowie punktowi uznali, że triumf należy się Manny’emu Pacquiao (54-3-2, 38 KO), ale w oczach większości obiektywnych obserwatorów moralnym zwycięzcą jest "El Dinamita".

Marquez na razie nie chce składać deklaracji dotyczących swojej przyszłości. 38-letni bokser w przeciągu miesiąca podejmie decyzję, najpierw musi skonsultować się ze swoją rodziną i współpracownikami.

- W ciągu 20 dni, może miesiąca ogłoszę ostateczną decyzję dotyczącą moich planów. Zakończę karierę lub stoczę czwarty pojedynek z Mannym Pacquiao. Najpierw skonsultuję się z moją rodziną, potem ze współpracownikami. Udowodniłem, że jestem najlepszym pięściarzem na świecie. Wszyscy mogli zobaczyć, że ten tytuł nie należy się Filipińczykowi. Pacquiao twierdził, że wygrał, ale można zobaczyć walkę jeszcze raz i wniosek nasuwa się sam. Ja i mój narożnik byliśmy przekonani o zwycięstwie. Gdy ogłoszono Pacquiao jako zwycięzcę czułem wielką frustrację – przyznaje niepocieszony Marquez.

- Na szczęście najlepszymi sędziami są kibice, którzy wygwizdali tę decyzję. Pojedynek oglądali najlepsi kibice na świecie, ci z Meksyku, i zdecydowanie nie zgodzili się z wynikiem końcowym.  Ewentualna czwarta walka z Pacquiao na pewno nie obędzie się w Las Vegas. On może przylecieć do Meksyku i zrobimy to na moich zasadach – stwierdził weteran zawodowych ringów.