Pomimo iż Amir Khan (26-1, 18 KO) jest na co dzień bliskim znajomym Manny'ego Pacquiao, komentując jego sobotnią potyczkę z Juanem Manuelem Marquezem (53-6-1, 39 KO) punktował minimalną wygraną Meksykanina. Jednocześnie jeszcze na antenie po walce młody Anglik zapowiedział, że jest gotów zmierzyć się właśnie z Marquezem 10 grudnia, choć na ten dzień ma wyznaczoną walkę z Lamontem Petersonem (29-1-1, 15 KO).
Problem w tym, że podłamany meksykański wojownik nie zdecydował nawet, czy wobec - jego zdaniem kłamliwego werdyktu, nadal chce kontynuować karierę?
- Teraz muszę po prostu usiąść z rodziną i zastanowić się, czy ja w ogóle nadal chcę walczyć? - przyznał podłamany Marquez. Jak się ostatecznie zdecyduje, Amir Khan w razie czego już czeka...