PACQUIAO STRACIŁ 'OKO TYGRYSA'

Redakcja, Informacja własna

2011-11-13

Juan Manuel Marquez (53-6-1, 39 KO) ma kolejny powód do narzekania - po dwunastu zaciętych rundach po raz kolejny przegrał z Mannym Pacquiao (54-3-2, 38 KO), tym razem bez nokdaunów. Po ostatnim gongu 'Dinamita' był pewny zwycięstwa, a zawiedziony 'Pacman' nie uniósł rąk w górę. Dwaj sędziowie wygraną przyznali jednak filipińskiemu gwiazdorowi, co część kibiców przywitała gwizdami... Czy czwarta walka się odbędzie? Musi.

Pierwsza runda bez historii. Marquez trafia ładną serią ciosów na korpus, ale Pacquiao odpowiada bezpośrednim lewym. Filipińczyk wciąż boksuje zachowawczo w drugiej odsłonie, Meksykanin nastawia się na kontry. Pacquiao czeka na błąd, Marquez jednak jest bardzo ostrożny. 'Pacman' dwukrotnie znakomicie kontruje prawym sierpowym i powoli wchodzi w swój rytm.

Manny aktywniejszy w czwartej odsłonie, kilka razy trafia 'Dinamitę'. Marquez odpowiada, ale przegrywa to starcie. W piątej rundzie obydwaj mieli swoje momenty. W szóstej odsłonie mamy wreszcie zalążek wojny. Marquez sporo bije na korpus, jednak gubi się, gdy Pacquiao decyduje się na otwarty atak. Świetna siódma runda - Pacquiao podkręca tempo i częściej trafia, ale Marquez zachowuje spokój i odpowiada swoimi akcjami. Póki co 'Dinamita' znakomicie radzi sobie z chaotycznie boksującym Filipińczykiem..

W ósmej rundzie Manny wciąż niczego nie zmienia. Pojedynek jest wyrównany, być może z przewagą Marqueza. Pacquiao cały czas nie pokręca tempa, w jego narożniku spokój. W ostatniej minucie dziewiątego starcia w końcu rozgorzała wojna, w której przeważa 'Pacman'. Marquez odpowiada, ale przyjmuje coraz więcej. Być może opada z sił... Problemem Pacquiao jest brak celności i... pomysłu. Manny bardzo otwiera się w wymianach, jednak Marquez jest już wyczerpany. Wygląda na to, że brak agresji Pacquiao jest nieuleczalny. Pacquiao w ataku, ale nie potrafi znaleźć sposobu. Po zderzeniu głową nad prawym okiem Filipińczyka pojawiło się rozcięcie. Ostatnia runda może zadecydować o wszystkim.

Manny atakuje, ale nie idzie na całość. Brak mu agresji - po raz kolejny Freddie Roach nie potrafi go dobrze nastawić do walki. Wygląda na to, że 'Pacman' myślami nie jest już przy boksie i Marquez wykorzystuje to znakomicie. Ostatnią rundę, podobnie jak większość starć tego wyrównanego pojedynku, trudno punktować. Dwaj sędziowie przyznają wygraną 'Pacmanowi', trzeci widzi remis (114-114, 116-112, 115-113). W kontrowersyjnych okolicznościach zwycięża Filipińczyk, ale traci pozycję króla P4P, która należy się Floydowi Mayweatherowi Juniorowi.