WAWRZYK: RUSZYĆ Z KOPYTA

Tomasz Kalemba, Onet.pl

2011-11-12

Po dwóch latach zwycięstw bez nokautów, Andrzej Wawrzyk (23-0, 12 KO), niepokonany polski pięściarz wagi ciężkiej grupy 12round KnockOut Promotions, w końcu zaczął wygrywać z rywalami przed czasem. Podczas sobotniej gali Wojax Boxing Night jego rywalem będzie również niepokonany na zawodowych ringach Argentyńczyk Nelson Dario Dominguez (11-0-1, 5 KO).

Dla pana będzie to pierwsza walka o seniorski pas w zawodowym boksie. Jak ważne jest zatem dla pana to starcie?
Andrzej Wawrzyk:
Zgadza się. Podobnie jak każda poprzednia walka, tak samo i ta jest dla mnie bardzo ważna. Dzięki takim walkom mogę podnosić swój ranking.

Zazwyczaj pojedynki o pas międzynarodowego mistrza federacji są wstępem do czegoś więcej.

AW: Nie ukrywam, że w i w tym przypadku jest podobnie. Chodzi o to, by znaleźć się w pierwszej "15" rankingów. Tylko wówczas jest szansa walki o poważniejsze tytuły. Jeżeli ją wygram, w co głęboko wierzę, to pewnie stanę w obronie tego pasa, a potem mam nadzieję, że w końcu dostanę szansę rywalizacji o większe tytuły.

Wie pan coś więcej o swoim rywalu?
AW:
To zawodnik, który nie walczył z dobrymi pięściarzami. Raczej z takimi, którzy nie legitymują się dobrym rekordem. Widziałem też jego dwie walki i powiem, że na pewno nie zaliczę go do grona najcięższych moich przeciwników. Zdarzało mi się już boksować z dużo lepszymi rywalami.

Powoli zaczyna nam się pan rozkręcać. Dwie ostatnie walki zakończył pan przed czasem. Czy to zapowiedź coraz bardziej efektownych pojedynków?
AW:
Mam taką nadzieję. Przez ostatnie dwa lata nie udawało mi się nokautować rywali, bo cały czas miałem problemy z chorobami i kontuzjami. Często walki nie wychodziły mi tak, jakbym tego chciał. Teraz jestem całkowicie wyleczony, więc głowa pracuje zupełnie inaczej. Nie myślę już bowiem o urazach. Teraz, kiedy wchodzę do ringu całkowicie zdrowy i w pełni sił, zupełnie inaczej prezentuję się podczas walki. Mam teraz większą swobodę.

Kiedy zaczynał pan przygodę z zawodowym boksem mówiło się o panu, jako o wielkim talencie.
AW:
Szkoda, że ten mój rozwój został nieco wyhamowany właśnie przez kontuzje. Teraz jednak zmierzam "ruszyć z kopyta". W przyszłym roku chciałbym boksować z czołowymi zawodnikami wagi ciężkiej. Nie będę się bał podejmować wyzwań.

Nie przeszkadza panu to, że teraz znalazł się nieco w cieniu Artura Szpilki? A może każdy z was znajduje sobie miejsce. W końcu są cztery najważniejsze federacje i można się nimi jakoś podzielić?
AW:
W ogóle nie przeszkadza mi to, że Artur tak znakomicie poczyna sobie na zawodowym ringu. To jest mój bardzo serdeczny przyjaciel od wielu lat. Zawsze, kiedy on walczy, trzymam za niego kciuki i bardzo się cieszę, że jego kariera tak się rozwija. Rzeczywiście w boksie zawodowym jest dużo federacji i na pewno sobie nie przeszkodzimy.