NADCHODZI POGROMCA WYSPIARZY

Wojciech Czuba, Boxing News

2011-11-05

Tak brytyjskie media określają 31-letniego Michaela Katsidisa (28-4, 23 KO), który już dzisiaj wieczór skrzyżuje rękawice z byłym mistrzem świata wagi junior lekkiej Rickym Burnsem (32-2, 9 KO). Tym razem obydwaj wystąpią w kategorii lekkiej, a stawką pojedynku rozgrywanego na londyńskim Wembley Arena, będzie tymczasowy pas federacji WBO. Czy 28-letni Szkot podzieli los dwóch innych Brytyjczyków, którzy nieopatrznie stanęli na drodze australijskiego wojownika?

Dzisiejszą galę organizowaną przez Franka Warrena nazwano ‘Ognistą Nocą’ i na taką się zapowiada. Katsidis gościł już na wyspach dwukrotnie. Po raz pierwszy było to w 2007 roku, kiedy to po niezwykłej wojnie w 5. rundzie zastopował Grahama Earla (26-4, 12 KO). Trzy lata później przybył ponownie i w przeciągu 3. rund na oczach tysięcy kibiców zgromadzonych na stadionie West Ham United zdemolował Kevina Mitchella (32-1, 24 KO).

Michael doskonale zdaje sobie jednak sprawę, że ten trzeci raz będzie dla niego najtrudniejszy.

- Z pewnością Burns będzie ciężkim rywalem. Mitchell przed spotkaniem ze mną był niepokonany w 31 walkach, ale nie mógł znieść presji i przegrał. Earl miał wielkie serce do walki, ale z całym szacunkiem dla niego, umiejętności Rickyego są o wiele wyższe niż jego - wyjaśnia spokojnie Katsidis.

Wie co mówi. Ambitny Szkot w 2010 roku pokazał na co go stać, gdy mimo wizyty na deskach już w pierwszej rundzie, pozbierał się i pokonał wyraźnie na punkty portorykańskiego bombardiera, Romana Martineza (25-1-1, 16 KO). Zdobył wówczas tytuł mistrza świata federacji WBO w wadze junior lekkiej. Po trzech udanych obronach, borykając się z ogromnymi problemami z utrzymaniem wagi, postanowił spróbować szczęścia w wyższej dywizji.

Wielkiego serca do walki nie brakuje także jego dzisiejszemu rywalowi. Ringowe thrillery to przecież specjalność Australijczyka. Po lekcji boksu jakiej udzielił Mitchellowi, Katsidis w listopadzie 2010 roku wszedł do ringu z liderem dywizji lekkiej, legendarnym Juanem Manuelem Marquezem (53-5-1, 39 KO). Obydwaj zaserwowali kibicom jedną z najlepszych walk minionego roku, w której górą był jednak 38-letni ‘Dinamita’. Pięć miesięcy później Australijczyk przegrał ponownie, a jego pogromcą został Robert Guerrero (29-1-1, 18 KO). ‘Duch z Kalifornii’ zaserwował mu 12 rundowe lanie w którym Michael nie miał zbyt wiele do powiedzenia. Jednakże obydwie walki Australijczyk stoczył przytłoczony śmiercią swojego brata, słynnego australijskiego jockeya i jak twierdzi nie był wtedy sobą.

Po porażkach odbudował się nokautując w sierpniu 2011 roku już w 3. rundzie niebezpiecznego meksykanina Michaela Lozadę (38-9-1, 30 KO). Co ciekawe Katsidis boksował wtedy po raz pierwszy od 5 lat w swojej ojczyźnie Australii. Zwycięstwo upewniło go w przekonaniu, że stać go jeszcze na sukcesy.

- Dzisiejsza walka będzie bardzo trudna, ale wiem, że zwyciężę - zapewnia Michael. - Za każdym razem gdy przybywam do Wielkiej Brytanii ludzie spisują mnie na straty. Najpierw nie wierzyli, że sprostam Grahamowi Earlowi, następnie przed walką z Mitchellem mówili, że jestem za stary. Obydwa pojedynki wygrałem. Mam 31 lat i czuję się wspaniale. Oczywiście stoczyłem kilka ciężkich wojen, ale taką mam po prostu pracę. Dzisiejszej nocy rozwieję wszystkie wątpliwości - kończy wzruszając ramionami pięściarz określany przydomkiem ‘The Great’. 

Przygotowując się do walki ze Szkotem, Katsidis przebywał jak zwykle na obozie w Tajlandii. Tam w spartańskich warunkach szlifował formę, sparując między innymi 12. rund z 12 różnymi przeciwnikami. Z pewnością jest gotowy, aby po raz trzeci zasmucić lokalną publiczność. Strzeż się Burns- pogromca wyspiarzy nadchodzi!