LEBIEDIEW WYPUNKTOWAŁ CIEŃ TONEYA

Redakcja, Informacja własna

2011-11-04

Po pierwszych kilkudziesięciu sekundach walki wszystko stało się jasne. James Toney (73-7-3, 44 KO) nie jest już zawodnikiem, jakim był przed laty i w pojedynku wieczoru na gali w Moskwie został bardzo wysoko wypunktowany przez Denisa Lebiediewa (23-1, 17 KO). Po ostatnim gongu trójka sędziowska zgodnie wskazała na Rosjanina, punktując 120-108.

Pierwsza runda bez historii. Lebiediew nadaje tempo, Toney nastawia się na kontry. Od pierwszych sekund rzuca się w oczy brak szybkości u amerykańskiego weterana. Druga odsłona to kompletna dominacja Rosjanina. Ociężały i powolny Toney kilka razy daje się złapać, a jego fatalna praca nóg oraz kiepski refleks ułatwiają Denisowi (i tak proste) zadanie. Potykający się Toney nie jest dziś godnym przeciwnikiem dla Lebiediewa. Rosjanin dyktuje warunki i wygrywa rundę za rundą. W szóstej odsłonie 'Lights Out' odrobinę się przebudził, ale i tak nie zrobił wystarczająco dużo, by zapisać rundę na swoim koncie.

Ósme starcie jest w wykonaniu Amerykanina jeszcze gorsze. Toney kompletnie nie ma pomysłu na walkę i nie potrafi w żaden sposób zagrozić Lebiediewowi. Rosjanin powoli zaczyna szukać nokautu. Wypalony Toney nie ma żadnej odpowiedzi na prawe proste, do których Denis dodaje ciosy z lewej ręki. W końcówce mogło się wydawać, że Lebiediew postara się o wygraną przed czasem, ale nie zdecydował się podjąć ryzyka i nie zaatakował otwarcie, zadowalając się pewnym zwycięstwem na punkty. 43-letni 'Lights Out' pomimo fatalnego występu po ostatnim gongu podniósł rękę w górę w geście zwycięstwa, a w wywiadzie z rosyjskim reporterem zapewnił, że po raz kolejny zmierzy się z Lebiediewem...