Polskie media żyją dzisiaj awaryjnym lądowaniem Boeinga 767 w Warszawie, który leciał z Nowego Jorku. Na pokładzie samolotu wśród pasażerów znajdował się znany promotor Greg Cohen. On, jak i pozostali podróżnicy szczęśliwie wylądowali "na brzuchu", dzięki zimnej krwi kpt. Tadeusza Wrony.
- To było szaleństwo - skomentował po szczęśliwym lądowaniu szef Greg Cohen Promotions, który podróżował przez Warszawę do Moskwy, gdzie wybiera się na pojedynek Jamesa Toneya (73-6-3, 44 KO) z Denisem Lebiediewem (22-1, 17 KO) o pas tymczasowego mistrza świata federacji WBA w wadze junior ciężkiej.