MURRAY: NAJPIERW RIOS, POTEM REWANŻ Z MITCHELLEM

John Murray (31-1, 18 KO) pomimo porażki z Kevinem Mitchellem nie stracił wiary w swoje możliwości i zapewnia, że 3 grudnia w Madison Square Garden rozprawi się z faworyzowanym Brandonem Riosem (28-0-1, 21 KO). Następnie Brytyjczyk zamierza zrewanżować się swojemu jedynemu pogromcy. W między czasie zabierze Amerykaninowi pas mistrzowski WBA. Ambitne plany…

- Analizowałem moją przegraną z Kevinem Mitchellem i wyciągnąłem odpowiednie wnioski. Nie mogę pozwolić sobie na przyjmowanie takich ciosów jak ostatnio. Staram się poprawiać te mankamenty na sali treningowej. Brandon Rios będzie zaskoczony.

- To będzie walka w stylu, który kochają kibice. Będę dużo myślał w ringu i zaskoczę Riosa, tak jak Mitchell wymanewrował mnie. Następnie zrewanżuję się Kevinowi. Mam nadzieję, że otrzymam od niego taką szansę – snuje plany Murray.

Dodaj do:    Dodaj do Facebook.com Dodaj do Google+ Dodaj do Twitter.com Translate to English

KOMENTARZE CZYTELNIKÓW
 Autor komentarza: DAB
Data: 13-10-2011 16:09:08 
Żadnych szans,umrze w wojnie.
 Autor komentarza: lubieznyzenon
Data: 13-10-2011 19:39:27 
Dokładnie to co DAB chciałem napisać. Polegnie i to zapewne do 6 rundy.

Rios pewnie zdominuje całkowicie kategorię i będzie miał problemy, bo najchętniej skakałby wysoko w górę do Pacmana i Floyda, a tego nie dostanie na pewno.
 Autor komentarza: DAB
Data: 13-10-2011 20:23:29 
Murraya zobaczyłbym najpierw ze zdemolowanym przez Brandona, Antilonem.
 Autor komentarza: Maynard
Data: 13-10-2011 23:15:10 
Rios długo w lekkiej nie zostanie. W zasadzie, nie ma w tej kategorii z kim walczyć, z wyjątkiem Marqueza, ale czy on jeszcze wróci do lekkiej po Mannym?

Guerrero jest kontuzjowany i długo jeszcze odpocznie, nie wiadomo też, w jakim limicie wagowym będzie kontynuował karierę.

Mitchell? Rios wytrze nim matę ringu. Linaresem tak samo.

Zostaje tylko mistrz według IBF, Miguel Vazquez - nieobliczalny meksykański mini-Hopkins (kto widział, jak walczy, ten przyzna rację), a potem długo długo nic i gdzieś w oddali bardzo silny jak na tę kategorię, ale przewidywalny John Molina...
 
Aby móc komentować, musisz być zarejestrowanym i zalogowanym użytkownikiem serwisu.