ADAMEK: NIE WIEM, W CZYM TKWIŁ BŁĄD

Jakub Biluński, sport.interia.pl

2011-10-04

W rozmowie z portalem Interia.pl Tomasz Adamek (44-2, KO) ujawnił, że jeszcze nie oglądał zapisu wideo z walki z Witalijem Kliczko (43-2, 40 KO). Polski pięściarz odniósł się też do innych kwestii związanych z tym pojedynkiem. Oto fragmenty wywiadu.

- Jak to się stało, że przyjął pan ponad 200 ciosów, a jedynym, który wylądował w ringu był Witalij Kliczko, po tym jak się poślizgnął?
Tomasz Adamek: Albo rodzisz się silny, masz dar, który pozwala ci być twardym, odpornym, albo tego nie masz i wtedy będąc bokserem masz problem.

- Zapowiadał pan dokładną analizę pojedynku z Kliczką. Ile razy pan go w domu oglądnął?
TA:Szczerze? Ani razu.

- Nie chciał pan przywoływać złych wspomnień, czy dopiero po nabraniu dystansu do tego pojedynku obejrzy pan?
TA: Nie, po prostu jeszcze nie załatwiłem płyty z zapisem wideo z walki. Ale przyjdzie jeszcze czas, w którym obejrzę tę walkę. Ogólnie jednak ich oglądanie nie jest moim najważniejszym obowiązkiem.

- Nie kusi pana sprawdzenie, w czym tkwił błąd? Pana trener, Roger Bloodworth stwierdził nawet, że popełnił pan błąd w drugiej rundzie dając się trafić i nie słuchał jego wskazówek. A może pod wpływem dopingu 40 tysięcy kibiców zaczął pan za bardzo odważnie, przez co nadział się na prawosierpowy już w drugiej rundzie?
TA: Nie wiem dokładnie w czym tkwił błąd. Prawdą jest, że Roger doszedł do wniosku, iż po tym ciosie, jaki przyjąłem w drugiej rundzie, nie wykonywałem w ringu tej pracy, którą miałem wykonywać.

- Najbardziej zaskakujące było chyba to, że nie było widać pańskiej przewagi szybkościowej, a na to liczył pan najbardziej. Miał być pan celem trudnym do osiągnięcia dla większego i cięższego Witalija.
TA: Kliczko okazał się być zaskakująco szybkim. Zgubił trochę kilogramów i bardzo dobrze się przygotował na ten pojedynek.

- Nie traci pan wiary w siebie i nie zamierza korzystać z rady Kliczki, który podkreślał po walce, że jest pan najlepszym bokserem na świecie, ale w niższej, półciężkiej kategorii wagowej?
TA: Ale ja w tamtej kategorii już byłem i wszystko wygrałem. Nie miałem w niej oponentów, którzy by mi dali szansę boksowania dla najlepszych telewizji i dlatego się przeniosłem do wagi ciężkiej.

- Zatem podjęta na spokojnie, trzy tygodnie po walce decyzja jest taka, że zostaje pan w kategorii ciężkiej?
TA: Zdecydowanie tak. Ważę 100-101 kg. Gdybym nawet chciał wrócić do kategorii półciężkiej, musiałbym gubić znowu dziewięć kilogramów, a w moim wieku, 35 lat, nie jest to takie proste i mogłoby się odbić na stracie mocy.

- A gdyby rzucił panu rękawicę drugi z braci Kliczków - Władymir, to podjąłby pan wyzwanie, czy uznał, że to za wysokie progi?
TA: Na taką walkę będę musiał zapracować wygrywając kilka pojedynków z klasowymi rywalami. Takich pojedynków nie dostaje się za darmo, trzeba się do nich "dobić".

- Jak pan fizycznie zniósł te ponad 200 ciosów, które dotarło do celu?
TA: Po żadnym z nich nie byłem zamroczony do tego stopnia, żebym nie wiedział, co się ze mną dzieje. Większość ciosów przeszywała powietrze, część była przeze mnie blokowana, a tylko kilka mocnych przyjąłem. Zaprocentowało to, że nauczyłem się amerykańskiego boksowania, dzięki czemu zdecydowanej większości ciosów unikam, bądź wyłapuję na gardę.