MARZENIE KIBICA: BITWA O ARGENTYNĘ

Leszek Dudek, Opracowanie własne

2011-10-01

Od kilku miesięcy na tę walkę ostrzą sobie zęby niemal wszyscy kibice. Wieloletnia rywalizacja dwóch najlepszych argentyńskich puncherów sięga czasów amatorskich, kiedy to Marcos Rene Maidana (31-2, 28 KO) i Lucas Martin Matthysse (28-2, 26 KO) dzielili pokój podczas zgrupowań kadry oraz walczyli o pozycję najlepszego pięściarza w swojej kategorii.

W czterech dotychczasowych starciach lepiej prezentował się Maidana, który aż trzykrotnie wygrywał i raz zremisował z Matthysse. Ostatnia walka została rozegrana prywatnie i miała wyłonić członka drużyny. Po zaciętym boju zwyciężył Maidana, jednak na Igrzyska Olimpijskie do Aten nie pojechał, bo nie zdobył kwalifikacji na turnieju w Brazylii.

Boks amatorski z boksem zawodowym ma jednak niewiele wspólnego i starcie dwóch najlepszych puncherów dywizji do 140 funtów może potoczyć się zupełnie inaczej, kiedy ich ciosy ważyć będą więcej, a głów nie zakryją kaski. Obydwu pięściarzy na terenie Stanów Zjednoczonych promuje grupa Golden Boy Promotions, a ich porywające, lecz zgoła odmienne style walki gwarantują zainteresowanie ze strony największych stacji telewizyjnych oraz kibiców żądnych prawdziwej ringowej wojny. Być może już wkrótce ich walka odbędzie się naprawdę.

Nieznacznie lepszym bilansem legitymuje się 'El Chino', jednak w tym przypadku ocenianie po rekordzie może wprowadzić w błąd, bo wszystko wskazuje na to, że w mocniejszym ciosem obdarzony jest Matthysse, którego dwie niejednogłośne porażki pochodzą dodatkowo z bardzo kontrowersyjnych werdyktów. Najpierw Lucas przegrał w eliminatorze IBF/WBO z 'Super' Zabem Judahem, choć statystyki z pojedynku i sam jego przebieg wskazywały raczej na przyjezdnego Argentyńczyka. Oszukany Matthysse w celu odbudowania się wyszedł do ringu z dawnym mistrzem świata – DeMarcusem Corleyem, którego kilka miesięcy wcześniej pokonał Marcos Rene Maidana. Należy tutaj zaznaczyć, że nie był to dla 'Chino' spacerek, bo Corley zdołał urwać mu kilka rund i po walce głosił, że siła argentyńskiego postrachu jest mocno przereklamowana. 'Chop Chop' nie mógł powiedzieć tego samego o Matthysse, który w ciągu ośmiu rund zafundował mu dziewięć (!) nokdaunów, nim pojedynek został przerwany. Lucas wrócił do Stanów głodny zwycięstwa w walce z czołowym zawodnikiem i... znów mógł mieć pretensje do sędziów punktowych, którzy przyznali zwycięstwo występującemu przed własną publicznością Devonowi Alexandrowi. Również i tym razem Argentyńczyk lepiej wypadł w statystykach i dodatkowo zafundował rywalowi nokdaun, a komentatorzy HBO mniej więcej od siódmego starcia zastanawiali się, kiedy bezradny Alexander zostanie poddany i jak porażka wpłynie na jego dalszą karierę.

Dwie dyskusyjne porażki poniesione na terenie przeciwnika nie wpłynęły negatywnie na akcje Matthysse. Argentyńczyk miał zakontraktowany pojedynek z legendarnym Erikiem Moralesem, jednak do kolejnej korespondencyjnej walki z Marcosem Maidaną nie doszło, gdyż Lucas zdecydował się zrezygnować z powodu przewlekłej choroby. Jak wiadomo, 'Chino' zmierzył się z 'El Terrible' w kwietniu i choć zdecydowana większość ekspertów oczekiwała jego bezwzględnej dominacji i brutalnego zakończenia kariery wielkiego Meksykanina, Maidana stoczył z Moralesem niespodziewanie wyrównany bój i kilkukrotnie znalazł się w ogromnych tarapatach. Ostatecznie dwaj sędziowie przyznali wygraną bardziej aktywnemu Argentyńczykowi, lecz wynik pozostawił niesmak wśród kibiców, a oczarowany bohaterską postawą Moralesa bokserski świat domagał się rewanżu.

Ktoś porównał kiedyś Maidanę do Ricardo Mayorgi. Rzeczywiście, Marcos czasami sprawia wrażenie zawodnika, który nie lubi i nie toleruje żadnego ze swoich przeciwników, jednak w swoich przekomarzankach słownych ma od Nikaraguańczyka zdecydowanie więcej klasy. Niedawno zaproponował swojemu ostatniemu pogromcy, Amirowi Khanowi, posadę głównego doradcy, po tym jak Brytyjczyk w odpowiedzi na wyzwanie podał Maidanie listę przeciwników, z którymi najpierw powinien się zmierzyć. Nie słowa, lecz ringowa postawa są jednak tym, co zaskarbia Argentyńczykowi sympatię i szacunek kibiców. O Marcosie zrobiło się głośno, gdy na początku 2009 roku przegrał nieznacznie na punkty walkę o tytuł mistrza świata federacji WBA. Pokonał go wówczas Andrij Kotelnik, a niespełna pół roku później o tymczasowy tytuł tej samej organizacji Maidana walczył z Victorem Ortizem. W pojedynku dwóch bezkompromisowych puncherów nie zabrakło niczego – były nokdauny, rozcięcia, krew i dramatyczne zwroty akcji. Przegrywający na punkty Argentyńczyk złamał przeciwnika w szóstym starciu i porozbijany Ortiz po raz pierwszy udowodnił wówczas, że brakuje mu serca do walki – padł na deski i zakomunikował sędziemu, że nie zamierza dalej bić się z Maidaną.

Po trzech obronach przyszła pora na pojedynek z mistrzem, którym był już wówczas Amir Khan. W pierwszej fazie walki Marcos kompletnie nie potrafił sobie poradzić z szybkością rywala, który był bliski wygrania przed czasem, jednak po brutalnym nokdaunie w pierwszej odsłonie Maidanę uratował gong. Argentyńczyk zbierał dziesiątki ciosych od nieuchwytnego Khana, lecz cierpliwie czekał, wierząc, że w końcu nadarzy się okazja na odwrócenie losów walki. Nie mylił się, bo w dziesiątej odsłonie udało mu się w końcu mocno trafić pewnego siebie Brytyjczyka. Maidana zarzucił Amira gradem ciosów, jednak Khan udowodnił, że ma serce do walki i nie tylko doszedł do siebie, ale w kolejnych odsłonach podjął ryzyko i wdawał się z Marosem w wyczerpujące wymiany. Werdykt mógł być tylko jeden i Maidana poniósł drugą porażkę. Kilka miesięcy później zmierzył się z Moralesem, o czym wspomniałem wyżej, a ostatnio zyskał status pełnoprawnego mistrza WBA i w pierwszej obronie zdemolował Rosjanina Petrowa.

Maidana i Matthysse są obecnie bez wątpienia najlepsi spośród mocno bijących pięściarzy gwiazdorsko obsadzonej dywizji junior półśredniej. Jak mogłaby wyglądać potyczka 'El Chino' z dawnym konkurentem? Potężne pojedyncze uderzenia Lucasa zostają zrównoważone przez większą częstotliwość ciosów Marcosa, jednak dotychczasowe walki obydwu każą założyć tezę, że Matthysse dysponuje mocniejszą szczęką, a porównanie sylwetek oraz przebiegu ostatnich pojedynków sugeruje, że Maidana jest bardziej wrażliwy również na ciosy w tułów. Marcos przyznał w jednym z wywiadów, że po ciosach Lucasa lądował już na deskach, niestety nie dysponuję jednak dokładniejszymi informacjami i nie wiem, czy kiedykolwiek liczony był Matthysse. Technicznie bez wątpienia lepszy jest 29-letni Lucas, lecz psychika oraz doświadczenie raczej znajdą się po stronie atutów 'El Chino'. Dodatkowo nie można lekceważyć faktu, że przed laty Maidana radził sobie ze starszym rodakiem, co daje mu pewną przewagę w aspekcie psychologicznym.

Ciężko wytypować wynik potyczki, w której szanse wydają się wynosić 50-50, więc podam dwa najbardziej prawdopdobne scenariusze.

I

Stosunkowo wyrównany pojedynek, w którym Maidana kradnie kolejne rundy dzięki większej aktywności. Ciosy Matthysse są wyraźne i mocne, jednak 'El Chino' wyprowadza ich zdecydowanie więcej i choć nigdy nie zagraża przeciwnikowi, za każdym razem zaznacza swoją przewagę w końcówkach. Wynik – jednogłośne, dość wyraźne zwycięstwo Maidany i kolejny niesmak w teamie Matthysse, a być może nawet kontrowersje po opublikowaniu statystyk z walki.

II

Ostry początek Maidany, który z furią stara się wymusić szacunek Matthysse. Lucas spokojnie przeczekuje burzę i na chłodno kontruje Marcosa. Do około 6-7 rundy pojedynek jest wyrównany ze wskazaniem na Maidanę, jednak z czasem Matthysse otwiera się coraz bardziej i celnymi bezpośrednimi prawymi coraz bardziej rozbija Marcosa, co skutkuje znacznym osłabieniem 'El Chino' w końcówce. Wynik – nieznacznie, ale zasłużone zwycięstwo Matthysse na punkty lub techniczny nokaut po dziesiątej rundzie.

Jak waszym zdaniem zakończyłaby się walka tych dwóch znakomitych zawodników? Zapraszamy do dyskusji.