POLSKO-NIEMIECKA WOJNA!

Wojciech Czuba, Informacja własna

2011-10-01

Już dzisiaj w Neubrandenburgu jeden z naszych najbardziej utalentowanych pięściarzy, 26-letni Grzegorz Proksa (25-0, 18 KO) skrzyżuje rękawice z byłym mistrzem świata i Europy, Sebastianem Sylwestrem (34-4-1, 16 KO). Stawką tej elektryzującej rywalizacji będzie wakujący tytuł czempiona Starego Kontynentu w kategorii średniej.

Były właściciel mistrzowskiego pasa federacji IBF, 31-letni mieszkaniec Greifswaldu swój tytuł utracił w maju, przegrywając niejednogłośną decyzją sędziów z Danielem Geale (26-1, 15 KO). Mieszkający w Australii zawodnik pokazał tym samym Grzegorzowi, że noszący ringowy przydomek 'Huragan' Sylwester, z pewnością jest do pokonania. Nawet na swoim terenie.

Dotychczas w bokserskim świecie panowało poparte wieloma przykładami przekonanie, że zwyciężyć na niemieckim ringu można tylko przez nokaut. Zwłaszcza jeżeli za przeciwnika ma się pełnokrwistego Niemca, a nie naturalizowanego przybysza z innych krajów. Z pewnością tysiące kibiców zgromadzonych dzisiaj w hali Johansportforum będą sercem i duszą za Sylvestrem. Czy to jednak wystarczy, aby zapewnić lokalnemu faworytowi zwycięstwo i powrót na szczyt?

Największym jak dotąd sukcesem pięściarza z Węgierskiej Górki było wywalczenie tytułu Mistrza Unii Europejskiej w lutym 2010 roku, którego miałem szczęście być naocznym świadkiem. Grzegorz w londyńskiej York Hall w przeciągu 5. rund rozgromił pochodzącego z Sheffield, niewygodnego Tyana Bootha (11-6-1, 2 KO). Przyznam szczerze, że byłem pod wrażeniem niezwykłej skromności, a zarazem ogromnej pewności siebie tego sympatycznego pięściarza, który zapewniał wtedy, że tytuł ten będzie tylko przystankiem w drodze po najwyższe laury.

Chociaż zabrało mu to trochę czasu, słowa dotrzymał. Dzisiaj czeka go najtrudniejsza walka w karierze, z zawodnikiem dużo wyższego kalibru niż wszyscy dotychczas razem wzięci. Jednak każdy dziennikarz bokserski, który widział chociaż jedną walkę w wykonaniu Proksy zgodnie przyznaje, że w tym chłopaku drzemie olbrzymi talent i potencjał. Dzisiaj nadeszła pora, aby go ujawnić światu.

Nic tak nie elektryzuje polskich kibiców jak potyczki z naszym zachodnim sąsiadem. Dzięki telewizyjnej transmisji tę polsko-niemiecką wojnę będą dzisiaj śledzić z wielkim napięciem miliony naszych rodaków. Dla uwielbiającego atakować najpierw korpus, a następnie ładować serie precyzyjnych kombinacji w głowę Proksy, będzie to na pewno dodatkowy bodziec do zwycięstwa.

Z pewnością ten obdarzony doskonałym refleksem i wyczuciem dystansu zawodnik, będzie stroną atakującą. Niemiec walczy w sposób pozbawiony tej charakterystycznej dla Grzegorza ułańskiej fantazji i brawurze. Sylvester chowa się za szczelną gardą, z za której wyprowadza mocny lewy prosty. Jeżeli uda mu się powstrzymać przez dwanaście rund ataki walczącego z odwrotnej pozycji Polaka, to całkiem możliwe, że sędziowie sprawią mu prezent w postaci punktowego zwycięstwa. Dlatego 'Super G' nie może odpuścić ani przez sekundę i  - ku rozpaczy lokalnych fanów - powinien roznieść 'Huragan' na strzępy.