ARTYŚCI RINGU: SALVADOR SANCHEZ

Dzwonią twierdząc, że tuż pod Bielskiem, w wilkowickim komisie stoi Testarossa w idealnym stanie. Pół godziny później jedziemy na miejsce objawienia. Zauważyłem już od dawna, że bardzo często, równolegle do toku myśli normalnie biegnących drogami skojarzeń, nagle w zupełnie nie wytłumaczony sposób wynurza się jakiś pejzaż z widzianych dawno widoków, trzyma się chwilę na powierzchni świadomości, aż go zauważam i określam, a potem znowu zanurza się w głębię. Po pewnym czasie wypływa znowu, ten sam albo częściej inny. I teraz właśnie, kiedy dochodzimy znajomą drogą do znajomego ogrodzenia komisu, kiedy słońce świeci ''jak zawsze'' i psy ujadają ''jak zawsze'' na bydło wracające z pola pogodnymi łąkami, wynurza mi się przed oczami pejzaż też dawny, także letni - ale bardzo odmienny. Spalone pole, gorący kurz, z boku autostrady z Santiago de Querétaro do San Luis Potosí błysk zgniecionej karoserii Porsche 928 i pośrodku tego mise-en-scene kłębek szarych i zielonych łachmanów: trup Salvadora Sancheza.

''Bitwa Małych Gigantów'' miała miejsce w Caesars Palace w Las Vegas 21 sierpnia 1981 roku. Była ona wielkim sportowym i społecznym wydarzeniem, życie Meksykanów i Portorykańczyków zdawało się zależeć od jego wyniku. Wejściom do ringu obu pięściarzy towarzyszyło starcie zespołu salsy z Mariachis. Chwilę później rozpoczął się pojedynek o mistrzostwo świata WBC wagi piórkowej. Broniący tytułu Salvador Sanchez nie był w tej walce faworytem. Za przeciwnika miał przecież ''overmana'', debiutującego w kategorii do 126 funtów Wilfredo ''Bazookę'' Gomeza. Bilans Portorykańczyka przed ''Bitwą Małych Gigantów'' mówił sam za siebie - 32 zwycięstwa w 33 walkach, 32 nokauty, jeden remis (nota bene w swojej pierwszej zawodowej walce). Gomez niepodzielnie panował w super koguciej, zniszczył m.in. innego króla nokautu, Meksykanina Carlosa Zarate, który był jednym z najlepszych bokserów na świecie bez podziału na kategorie. Przed walką z Gomezem Zarate miał na koncie 55 zwycięstw (54 przez KO) w 55 walkach. Według magazynu ''The Ring'' nigdy przedtem nie rywalizowali ze sobą pięściarze o tak wysokim procencie nokautów. Natomiast w pojedynku z Sanchezem ''Bazooka'' już w pierwszej rundzie ulokował bombę, która - jak później przyznał - była jednym z najmocniejszych ciosów, jakie zadał w swojej karierze. Sanchez przyjął uderzenie Gomeza i potężnie odpowiedział. Portorykańczyk znalazł się na deskach i wiedział już, że tej walki nie wygra.

Salvador Sanchez był bokserem kompletnym - szybkim, doskonale wyszkolonym technicznie, świetnym w obronie i niezwykle odpornym na ciosy. Najlepiej czuł się w agresywnym kontrataku, ale siła uderzenia oraz żelazne płuca ''Chavy'' pozwalały również na ogień ciągły w półdystansie i przełamywanie rywala za pomocą mniej subtelnych środków. Kombinacje ciosów Sancheza były płynne i dokładne, niewielu pięściarzy w historii osiągnęło podobną biegłość w tym elemencie sztuki. W wieku 23 lat Salvador miał na koncie dziesięć obron tytułu mistrzowskiego, w tym zwycięstwa nad takimi legendami sportu jak ''Bazooka'', Azumah Nelson, Danny Lopez czy Juan Laporte. Chyba tylko dawni mistrzowie - Willie Pep, Sandy Saddler, Henry Armstrong, Abe Attell - mogą wyprzedzać Sancheza na liście najwybitniejszych bokserów wagi piórkowej wszechczasów.

Współczesne samochody mają wiele wspólnego z współczesnymi pięściarzami - często brakuje im duszy, przedkładają bezpieczeństwo i zyski ze sprzedaży nad sportową religię. Nawet Ferrari idzie dziś na kompromis. Jedną z ostatnich maszyn charakternych była Testarossa. Wszystko w tym samochodzie - od ikonicznego designu Pininfariny, przez wściekły klang silnika do pozbawionego luksusu wnętrza - daje świadectwo szlachetnej pasji. Testarossa w 1984 roku zastąpiła model 512i BB, którym zainteresowany był fanatyk motoryzacji, Salvador Sanchez. Zniechęcił go jednak archaizm konstrukcji, dealerowi obiecał, że jego pierwszym Ferrari będzie zapowiadana jako ''nowa generacja'' Testarossa. Salvador Sanchez zginął 12 sierpnia 1982 roku, niemal rok po walce z Gomezem. Wilkowicka Testarossa - Czerwonogłowa stoi przede mną, niczym symbol zmartwychwstania meksykańskiego artysty ringu.

* Wykorzystano fragment ''Panien z Wilka'' Jarosława Iwaszkiewicza.

           

Dodaj do:    Dodaj do Facebook.com Dodaj do Google+ Dodaj do Twitter.com Translate to English

Biłuński zadebiutował na łamach Bokser.org w czerwcu 2011 roku. W ciągu dwóch lat stworzył cztery autorskie cykle: "Artyści ringu", "Boxiana", "Styl robi walkę" i "KSB". Prezentował charakterystyczny styl, który często polaryzował opinie czytelników. Obecnie Biłuński tworzy reportaże dla wydawnictwa Ebr.

KOMENTARZE CZYTELNIKÓW
 Autor komentarza: StonkaKartoflana
Data: 25-09-2011 15:40:59 
no nie wiem dla mnie to się kupy nie trzyma.
 Autor komentarza: Bvlgari
Data: 25-09-2011 16:03:18 
Artykuł napisany jakby na haju. Człowiek czyta pierwszy akapit i nie wie w ogóle o co chodzi.
 Autor komentarza: championn
Data: 25-09-2011 16:39:53 
Tak teksT typu kogel-mogek
 Autor komentarza: championn
Data: 25-09-2011 16:40:01 
Tak teksT typu kogel-mogeL
 Autor komentarza: jerry
Data: 25-09-2011 17:11:34 
Zajebiscie napisane ...dziekuje Jakub .
 Autor komentarza: pigwus
Data: 25-09-2011 17:15:59 
Redakcja chyba się mocno spiła...
 Autor komentarza: jerry
Data: 25-09-2011 17:25:20 
moje wyrazy wspolczucia dla czytajacych inaczej ....
 Autor komentarza: Darxoon1
Data: 25-09-2011 18:48:24 
genialna Walka w rozwinieciu z Youtube...

Materiał szkoleniowy dla naszych rodzimych promotorow ...
 
Aby móc komentować, musisz być zarejestrowanym i zalogowanym użytkownikiem serwisu.