WACH: KLICZKOWIE NIE SĄ WIRTUOZAMI

Łukasz Mordarski, Przegląd Sportowy

2011-09-20

- Jeszcze niedawno większość mnie skreśliła, a teraz mówią, że już mam się bić z Kliczką i wygrać - mówi "Przeglądowi Sportowemu" Mariusz Wach, bokser wagi ciężkiej.

- „Mariusz Wach – przyszły mistrz świata" – tymi słowami przywitał pana w rodzinnym Krakowie jeden ze znajomych. Czuje pan, że oczekiwania są coraz większe?
Mariusz Wach: Spokojnie. Mam jeszcze dużo braków technicznych. Myślę, że jeszcze z półtora roku i będę gotowy do walki z tymi najlepszymi. Chciałbym stoczyć w tym roku jeszcze dwa pojedynki – w listopadzie i grudniu. Choć na razie nie znam szczegółów, wszystko jest w fazie załatwiania.

- A kiedy walka o mistrzowski pas z Władymirem Kliczką?
MW: Jeśli nadal będzie na świeczniku, to mam nadzieje, że pod koniec przyszłego roku.

- Teraz w wadze ciężkiej bracia Kliczko są chyba poza zasięgiem pozostałych pięściarzy.
MW Zgadza się, na braci nie ma mocnych. Jest kilku, którzy dużo gadają, mają nawet dobre predyspozycje, ale jak dostaną kilka ciosów, to cały plan idzie w diabły. Ale Kliczkowie nie są wirtuozami. Oni prezentują bardzo prosty boks – lewy prosty z odchylenia, ciężar ciała spoczywa na nodze z tyłu i od czasu do czasu uderzą prawym prostym. Nie widać w ich boksie jakiś innych ciosów, haków, sierpów. Dopracowali do perfekcji taki styl i wykorzystują swoje warunki fizyczne. Nie podoba mi się ich sposób walki.

- Jest pan w stanie ich pokonać?
MW: Wiedziałbym, jak mam boksować, jak zacząć walkę. Choć jeszcze niedawno większość mnie skreśliła, a teraz mówią, że już mam się bić z Kliczką i wygrać.

- Wach czy Adamek?
MW: To pokazałaby konfrontacja, ale w najbliższych latach do niej nie dojdzie. Tomek jest doświadczonym zawodnikiem, ale walczyłbym z nim tak samo jak Kliczko – trzymałbym go na dystans. Jak się znajdzie ktoś, kto wyłoży pieniądze, mogę się przebierać nawet teraz i walczyć z Adamkiem.

Cały wywiad przeczytasz we wtorkowym „Przeglądzie Sportowym".�