RÓŻNICA KLASY

Kamil Wolnicki, Przegląd Sportowy

2011-09-12

Zero argumentów. Dosłownie zero miał w sobotni wieczór Tomasz Adamek w starciu z Witalijem Kliczką. Nie był nawet szybszy, choć to miał być klucz do zwycięstwa. Ukrainiec zabrał mu wszystkie atuty.

Prawie wszystkie, ale samym wielkim sercem nie da się wygrać walki. Nie z Witalijem. Co z tego, że Tomek stał, skoro lżejszy niż zwykle i właściwie szybszy niż zwykle Kliczko lał go jak chciał? Tak naprawdę sędzia albo narożnik „Górala" powinien poddać go wcześniej. Po co zabierać ambitnemu chłopakowi zdrowie?

Nie rozumiem tylko tych wszystkich, którzy Adamka krytykują bez opamiętania. Za co? Będę się upierał, że Tomek starał się coś robić. Gdyby nie podjął prób, może obejrzelibyśmy pełne dwanaście rund. W porządku, próby były głównie nieudane, sam nie rozumiem dlaczego Adamek chodził cały czas w kierunku prawej ręki Ukraińca albo prosto na niego, ale zabrać mu tego, że chciał walczyć, nie można! Tyle że to mało, na kogoś takiego jak Witalij – znacznie za mało. Krótko mówiąc, różnica klasy, przynajmniej w sobotę.

Zastanawiam się tylko, co teraz z karierą Adamka. Kolejna próba dostania się do Kliczki? Chyba bez sensu, poza tym Władymir już teraz twierdzi, że żadnej walki z Polakiem nie będzie. Czekać aż Ukraińcy skończą karierę? Przecież młodszy to równolatek Tomka. Walczyć z innymi? Tylko o co? O mistrzostwo drugiej ligi? Wrócić do niższej wagi? A może w ogóle dać sobie spokój? Na razie Adamek dostał gorzką i bolesną lekcję. Ja jednak chciałbym jeszcze zobaczyć go w ringu.