GMITRUK: NIE WIEM SKĄD TEN PESYMIZM

Maciej Baranowski, Przegląd Sportowy

2011-09-06

- Nie wiem skąd ten pesymizm w naszym narodzie. Pokutuje u nas przekonanie, że jak się nie ma dwóch metrów wzrostu i 120 kg mięśni, to w wadze ciężkiej nie ma czego szukać. To bzdura - Andrzej Gmitruk, były trener Tomasza Adamka.

- Czy w sobotę pańskiego byłego podopiecznego czeka najcięższa walka w karierze?
Andrzej Gmitruk: Wiele na to wskazuje, ale lata pracy w boksie nauczyły mnie, że nigdy niczego nie można być pewnym. Tomek walczy jednak o tytuł w kategorii ciężkiej. Ktoś, kto zna go nie od wczoraj, myśli sobie pewnie w tej chwili: to niesamowite.

- Andrzej Gmitruka też ta perspektywa szokuje?
AG: Nie, choć kiedyś, myśląc o takiej walce, byłbym w sporym szoku. Parę lat temu, gdy pierwszy raz myśleliśmy z Tomkiem o przejściu kategorię wyżej – do junior ciężkiej – mówiłem, że niebawem zostanie mu tylko ciężka. Ale to były tylko żarty...

- Adamek nie jest faworytem...
AG: Taka pozycja przed walką to w kategorii ciężkiej dla niego chleb powszedni. Gdy walczył z Paulem Briggsem (o pas WBC wagi półciężkiej), czy ze Steve'em Cunninghamem (o tytuł IBF kategorii junior ciężkiej), też nikt na niego nie stawiał. Nie wiem skąd ten pesymizm w naszym narodzie. Pokutuje u nas przekonanie, że jak się nie ma dwóch metrów wzrostu i 120 kg mięśni, to w wadze ciężkiej nie ma czego szukać. To bzdura. Liczy się pomysł na walkę. Największego byka można rozbić. Spytajcie Muhammada Alego albo Evandera Holyfielda. Obaj ważyli ok. 98-100 kg w czasach, gdy zdobywali pasy mistrzowskie.

- Co radziłby pan Adamkowi przed walką z Kliczką?
AG: Byłoby nie fair wobec jego obecnego trenera, gdybym mądrzył się na ten temat. Roger Bloodworth to świetny fachowiec. Tomek z nim nie zginie.

- Nie jest panu żal, że to nie pan będzie w narożniku?
AG: Nie. Jestem dumny, że Adamek wciąż jest kozakiem. Nasze drogi musiały się rozejść, bo on musiał wyjechać z Polski, a ja musiałem zostać. Takie życie.

- W czym możemy upatrywać szans Adamka?
AG: W walce w półdystansie, choć w starciu z Kliczką i taka taktyka będzie niebezpieczna. Liczę na doskonałą pracę nóg Tomka, jego świetny balans tułowia i fakt, że on nigdy nie traci zimnej głowy.

- Może czymś Kliczkę zaskoczyć?
AG: Tak, bo Witalij od lat nie miał tak klasowego rywala. Walczył z Chrisem Byrdem w 2000 roku, czy Lennoksem Lewisem w 2003. To było prawie dekadę temu! A Adamek wyjdzie na ring by wygrać, a nie przetrwać. Nie wiem natomiast czym Witalij mógłby zaskoczyć Tomka. Ukrainiec ma nudny styl walki, ale skuteczny. Jego prawe proste mają niszczycielską moc.

- Szykuje się nam zderzenie dwóch szkół boksu?
AG: Dokładnie. Z jednej strony technika, spryt i szybkość, a z drugiej konsekwencja, siła i... technika. Bo Kliczko, choć styl walki ma wybitnie radziecki, to imponuje umiejętnościami. Jego technika nie jest widowiskowa, ale w boksie nie przyznaje się punktów za wrażenia estetyczne.

- Czyja szkoła wygra?
AG: Stawiam na Tomka. Najwyższa pora na zmiany w wadze ciężkiej. Przecież już nawet najstarsi górale nie pamiętają dobrej walki o tytuł w królewskiej kategorii.

- We Wrocławiu walczyć będzie też pana obecny podopieczny, Mateusz Masternak. Wygra?
AG: Jestem o tym przekonany. Mateusz ostro pracował przez siedem tygodni i pokona Carla Davisa!