ORTIZ: PRZEGRANA Z MAIDANĄ ZABOLAŁA NAJBARDZIEJ

Już 17 września wszystkich kibiców boksu zawodowego czeka nie lada gratka, w postaci pojedynku Victora Ortiza (29-2-2, 22 KO) z wracającym na ring po długiej przerwie Floydem Mayweatherem Jr (41-0, 25 KO). Obaj panowie zmierzą się na ringu w Las Vegas, a stawką tej ciekawej rywalizacji będzie należący do 24-letniego 'Viciousa' pas mistrza świata federacji WBC w wadze półśredniej. W oczekiwaniu na to wydarzenie zapraszamy do lektury wywiadu, w którym młody pięściarz z Kalifornii opowiada między innymi o tym jak śpiewał w chórze, pracował na polu kukurydzy i co go najbardziej wkurza.

- Kto jest twoim sportowym idolem?
Victor Ortiz: Moim ulubionym bokserem jest Bernard Hopkins oraz Shane Mosley, a także nie będę ukrywał, że wcześniej był nim Mayweather. Ale teraz już nie jest (śmiech).

- Jakie masz hobby i co lubisz robić w wolnym czasie?
VO: Lubię surfować, jeździć na deskorolce i rowerze górskim oczywiście razem z kumplami. Generalnie dużą przyjemność sprawia mi leniuchowanie i obijanie się, ale co tam (śmiech). Zazwyczaj nie mam dużo na głowie i jestem typem, który lubi się bawić.

- Twoje pierwsze wspomnienie związane z boksem?
VO: Ciągle pamiętam swoją pierwszą walkę bokserską. Miałem wtedy 7 lat, na głowie wielki kask, a na rękach ogromne rękawice, które sięgały mi chyba za łokcie. Byłem strasznie mały i musiałem wyglądać komicznie, ale wygrałem wtedy i to było coś wspaniałego.

- Ostatnia książka jaką czytałeś?
VO: Dzisiaj rano właśnie skończyłem jedną. To była książka Joela Osteena pod tytułem 'My Best Time Now'. Wszystkim polecam.

- Ulubiony film?
VO: Moim ulubionym jest 'Szkoła uwodzenia' oraz serial 'Bajer z Bel-Air'.

- Czego słuchasz?
VO: Jestem otwarty na różne gatunki muzyczne. Słucham zarówno country, rocka, lat 80-tych, rapu jak i R&B.

- Twoja pierwsza praca?
VO: To była praca na polu kukurydzy, pielęgnacja przy pomocy motyki. Pamiętam, że nie było lekko, miałem wtedy 12 lat.

- Jakie było twoje pierwsze auto?
VO: To był Lincoln LS. Miałem wtedy chyba 17 lat i kupiłem go zaraz po swoim pierwszym zawodowym pojedynku. Najgorsza inwestycja w moim życiu (śmiech)! Teraz mam Toyotę Tacoma.

- Dziecięce marzenia?
VO: Gdy byłem małym chłopcem, boks był ostatnią rzeczą o której myślałem. Wówczas śpiewałem w szkolnym chórze i byłem w tym całkiem niezły. Na pewno nie marzyłem wtedy o karierze boksera. Wszystko zmieniło się, gdy opuścili mnie moi rodzice. Można powiedzieć, że dorosłem pomiędzy bokserami i porzuciłem śpiewanie dawno temu. Niech teraz inni śpiewają, ja zajmuję się boksem.

- Czy masz przed pojedynkiem jakieś przeczucia?
VO: Zawsze milion myśli przelatuje ci przez głowę. Zaczynasz za dużo kombinować i zamartwiać się. Ja mimo tego staram się trzymać założonej taktyki i słuchać poleceń trenera. Wierzę zarówno w jego, jak i swoje umiejętności.

- Najgorszy moment w karierze?
VO: Myślę, że przegrana z Marcosem Rene Maidaną zabolała mnie najbardziej. Długo nie mogłem się z nią pogodzić. Natomiast najboleśniejszym wypadkiem było złamanie nadgarstka na sparingu zaraz przed walką, do której i tak przystąpiłem. Bolało straszliwie. Poza tym czuję się wyśmienicie!

- Najśmieszniejszy moment w karierze?
VO: Pojedynkiem, którego nigdy nie zapomnę był ten z Natem Campbellem, bo przez cały czas coś do mnie gadał. To było coś w stylu: "Zaraz cię położę! Zaraz cię zamęczę!", a ja mu odpowiadałem: "Chyba żartujesz!". Patrzył wtedy na mnie, jakby mnie chciał zabić (śmiech)!

- Najbardziej wstydliwa wpadka?
VO: Podczas mojego pierwszego pojedynku w Madison Square Garden w listopadzie 2007 roku, kiedy znokautowałem Carlosa Maussę, chciałem wejść na liny i pośliznąłem się. Na szczęście nie spadłem, ale zawstydziłem się nie na żarty (śmiech).

- Twoja najlepsza walka?
VO: Myślę, że ta z Antonio Diazem w 2009 roku. Wydawało mi się wówczas, że wychodziło mi wszystko, czego tylko chciałem. Patrząc na nią z perspektywy czasu wiem, że nie brakowało w niej błędów, ale i tak jestem dumny z tamtego występu.

- Czego nie lubisz u innych ludzi?
VO: Lubię miłych ludzi. Czyli takich, którzy są przyjaźni i uprzejmi. A nie takich, którzy zgrywają gwiazdorów i nie chcą ci poświęcić nawet minuty. Nie znoszę również osób patrzących na ciebie z góry i mających cię za gorszego. To mnie wkurza najbardziej.

Dodaj do:    Dodaj do Facebook.com Dodaj do Google+ Dodaj do Twitter.com Translate to English

KOMENTARZE CZYTELNIKÓW
 Autor komentarza: DAB
Data: 24-08-2011 17:53:58 
" Lubię miłych ludzi. Czyli takich, którzy są przyjaźni i uprzejmi. A nie takich, którzy zgrywają gwiazdorów i nie chcą ci poświęcić nawet minuty. Nie znoszę również osób patrzących na ciebie z góry i mających cię za gorszego. To mnie wkurza najbardziej."
Mam tak samo.
Ciekawy wywiad.
 Autor komentarza: liscthc
Data: 24-08-2011 18:47:30 
Ciekawy wywiadzik i nawet wydaje się dość sympatycznym gościem,ale i tak nie zapomnę mu tego że nazwał mojego ulubieńca zerem.haha
 Autor komentarza: KAOS
Data: 24-08-2011 19:18:54 
Victor spoko typek, wogole nie pasuje mi do boksera hehe.
Po ostatnim artykule, tym o jego wadze, stracilem resztke nadziei na to ze jest w stanie w jakis sposob zagrozic Floydowi, a tu prosze, ciag dalszy, sam potwierdza ze leniuchowanie to jest to co lubi xD

Tym razem stawiam ze walka nie potrwa do konca ^^
 Autor komentarza: liscthc
Data: 24-08-2011 19:38:51 
Miałem na myśli to że zerem nazwał Maidanę i to po przegranej z nim.
 Autor komentarza: Ghostbuster
Data: 24-08-2011 20:24:43 
odpowiedzi Ortiza wydają się być szczere i przekonujące. to mi się u ludzi podoba. całkiem sympatyczny gość. ale jeżeli rzeczywiście nazwał Maidanę zerem to ma u mnie wielkiego minusa.
 Autor komentarza: liscthc
Data: 24-08-2011 23:41:10 
http://www.bokser.org/content/2011/04/25/152045/index.jsp

http://www.bokser.org/content/2011/04/24/014302/index.jsp

Tego z zerem akurat nie mogę znaleźć,ale te są w podobnym tonie o Maidanie.
 
Aby móc komentować, musisz być zarejestrowanym i zalogowanym użytkownikiem serwisu.