GALE BOKSERSKIE, CZYLI JAK SIĘ ROBI SHOW

Bywa już w Polsce, że gale bokserskie organizuje się dla tysięcy ludzi i w halach widowiskowych, a bywa, że kątem, byle zmieścił się ring i trochę krzeseł. Takie imprezy to rzadko show, a jeszcze rzadziej biznes - czytamy w 33. numerze opiniotwórczego tygodnika "Polityka".

Rzeszów, gala Wojak Boxing Night, napięcie rozpisane na pięć walk boksu zawodowego. Druga walka wieczoru kończy się w pierwszej rundzie, po upływie 33 sekund, gdy prawy sierp w wykonaniu Artura Szpilki powoduje u jego rywala, Ramiza Hadziaganovicia, gwałtowną przerwę w dostawie świadomości.

Trzecia walka wieczoru trwa niecałe półtorej minuty. Przeciwnik Damiana Jonaka, Mamadou Thiam, nosi przydomek króla nokdaunów, ale to czas przeszły. Po prawym zamachowym polskiego pięściarza król wiruje między linami. Sędzia liczy, król wstaje, ale widać, że koniec jest bliski. Królewskie męki skraca ktoś z jego narożnika – biały ręcznik frunie w powietrzu.

Czwarta walka wieczoru kończy się w połowie pierwszej rundy. 48-letni Andreas Sidon wchodzi do ringu z fasonem - głowa do góry, pierś do przodu, ciemne okulary. Młodszy o ćwierć wieku Andrzej Wawrzyk nie ma litości. Weterana ringów od upadku ratują liny, w końcu ciężko zwala się na deski. Podrywa się jeszcze na głos sędziowskiego eight!, ale zlokalizowanie rywala jest dla niego zadaniem ponad siły.

Czytaj cały artykuł TUTAJ.

Dodaj do:    Dodaj do Facebook.com Dodaj do Google+ Dodaj do Twitter.com Translate to English

KOMENTARZE CZYTELNIKÓW
 Autor komentarza: DAB
Data: 18-08-2011 19:08:40 
"Trzeba mu znaleźć takiego przeciwnika, który krzywdy nie zrobi, ale też nie przewróci się po pierwszym ciosie. To nie jest takie proste – wykłada reguły gry."
To mnie rozbawiło:)
a to rozje.ało:
"Kiedyś na plakacie reklamującym imprezę miałem taką Magdę z okładki magazynu dla facetów. Bilety szły świetnie, aż tuż przed galą coś jej wypadło. Załatwiłem inną, ale ona drętwa, bez drygu. W końcu ją żona wzięła na bok i pokazała: O, tak się macha dupą, żeby faceta podniecić! I jakoś dała radę"
Kawał ciekawego tekstu
 Autor komentarza: Deter
Data: 18-08-2011 19:18:02 
Są dziunie, jest impreza :)
 Autor komentarza: liscthc
Data: 18-08-2011 19:21:27 
Deter
Zapomniałeś o Crunchips'ach!)
 Autor komentarza: HeadCrusher
Data: 18-08-2011 20:01:28 
Niestety ten artykuł świetnie obrazuje realia polskiego boksu zawodowego. Mało tutaj miejsca na sport gdyż nie ma wielu fanów sportu, a większość kibiców to osiłki spod dyskotek i towarzyszące im plastiki, okoliczni bandyci 'friendsy' naszych wspaniałych pięściarzy jak Kostecki czy Szpilka - wszak liczy się szacunek ludzi ulicy i takie tam...

Zresztą już zamieszczona fotka wiele prezentuje...bardziej niż galę boksu przypomina sklep remontowo-budowlany. Wystarczy polać wodą pierwsze rzędy i epicki pojedynek plastik vs woda wygra woda przez KO.

I jak tu mieć szacunek dla takiego Wasyla? Ja rozumiem Gmitruka, Snarę i innych, mają kłopoty z TV, ale Wasyl ma praktycznie wszystko a robi pośmiewisko.

Patrząc na gale Snarskiego czy Gmitruka to przeciwnicy są twardzi, nawet jeśli nie mają dobrego rekordu to są waleczni, starają się takie coś można oglądać.
 Autor komentarza: szansepromotions
Data: 18-08-2011 21:43:23 
Na gali w Rzeszowie koneserów jest garstka. – Chodziłem na boks, jeszcze jak nasza Stal była w pierwszej lidze, wieki temu – mówi kibic w wieku emerytalnym. – Lucek Trela, kojarzy pan? To była gwiazda, z Foremanem walczył na igrzyskach. Większość z tych, co tu dziś jest, pojęcia nie ma o boksie. Ciekawi są Szpilki, bo dopiero z kicia wyszedł – dodaje

to jest mój ulubiony fragment , artykuł obrazuje cały biznes , nie ma co ukrywać ,że nie jest dobrze
 Autor komentarza: parasol
Data: 19-08-2011 01:02:52 
"Patrząc na gale Snarskiego czy Gmitruka to przeciwnicy są twardzi, nawet jeśli nie mają dobrego rekordu to są waleczni, starają się takie coś można oglądać."

LOL. Kelner równy kelnerowi, po co sobie mydlić oczy? Tak to już jest, że undercardy w polskich imprezach służą do pompowania rekordów. Fajnie opisali Snarę, że "żadnej pracy się nie boi". Chwyta się wszystkiego, zupełnie tak samo jak w czasach gdy walczył, gotów był zawsze i wszędzie heh. Teraz ściąga mnóstwo chłopaczków ze wschodu, ale bez przesady z tą twardością i staraniami. Przeciwnicy Aleksa, czy Świerzbińskiego to delikatnie mówiąc żaden szał. Snara ogarnia po prostu nieraz coś z niczego, a to ustawi Gortatowi walkę w jakimś hotelu, a to zrobi 2 walki swoim chłopakom, a na trzecią złapie gości zza wschodniej granicy, bierze co dają, była możliwość wypuszczenia Aleksa na Cleverly'ego, to zrobili to bez wahania. Z Gmitrukiem zresztą jest podobna historia, cały czas czekamy na Mastera, z którego ma się coś wykluć, ale na razie to nokautuje on tych samych kelnerów, których nokautowali m.in. Gortat, Kołodziej, Głowacki, Kuziemski, Soszyński, Wawrzyk, czy Bursztynowicz.

A tacy starsi panowie jak ten facet od Treli to sól boksu polskiego ;) Pasjonaci mniejsi więksi, czasami byli pięściarze, chociaż niekoniecznie. Od lat zajmują te same miejsca na hali, dyskutują, pokrzykują, potrafią gratulować przyjezdnemu dobrego występu; trenerzy i zawodnicy znają ich głosy i twarze. Tak wspominam Hetmana jak mnie ojciec zabierał na mecze za gówniarza heh. To był klimat niespotykany na żadnych galach zawodowych.
 Autor komentarza: AnanRukan
Data: 19-08-2011 14:56:02 
Przez 10 lat nie dostaliśmy od telewizji tyle, ile w Niemczech stacje płacą za jedną galę z prawdziwego zdarzenia – mówi Wasilewski.

Może dlatego że poziom tych gal jest jaki jest ?
 
Aby móc komentować, musisz być zarejestrowanym i zalogowanym użytkownikiem serwisu.