MITCHELL WIERZY W SIEBIE

Redakcja, boxingtalk

2011-08-16

Wobec kryzysu amerykańskiej wagi ciężkiej, za oceanem coraz głośniej robi się wokół Setha Mitchella (22-0-1, 16 KO). Ten wywodzący się z futbolu amerykańskiego pięściarz już w następną sobotę skrzyżuje rękawice z bodaj najgroźniejszym rywalem w dotychczasowej karierze, pogromcą naszego Artura Binkowskiego - Mike'em Mollo (20-3-1, 12 KO).

- Jestem podekscytowany tą konfrontacją, bo przecież możliwość boksowania na antenie HBO nie pojawia się zbyt często. Dlatego właśnie szykuję się na dostarczenie kibicom świetnej walki. Mam sporo szacunku do swojego rywala, bo Mike zawsze wychodzi do ringu by walczyć i nie unika wymian. Ludzie postrzegają mnie jako zawodnika, który tylko potrafi ostro zaatakować sierpami, wywierać presję, tymczasem ja umiem również boksować z kontry, cofać się i używać ciosów prostych. Zamierzam wyjść na ring skoncentrowany, ze szczelną gardą i pokazać swój lewy prosty, a jeśli on będzie mi wchodził, wówczas czeka mnie łatwa robota - uważa Amerykanin. Zapytany o obecną sytuację w wadze ciężkiej i ewentualnie swoje szanse, Mitchell dodał.

- W tej chwili są bracia Kliczko i cała reszta za nimi. Ja jestem w tej drugiej grupie, ale wierzę w siebie i cały ten proces mojego szkolenia. Potrzebuję tylko odpowiednich rywali, odpowiednich walk, bo cały czas się jeszcze uczę boksu. Wówczas mogę iść naprzód i nadal robić postępy. W moim odczuciu mam odpowiedni rozmiar, siłę i serce do walki, by móc rywalizować z każdym w wadze ciężkiej - zakończył ten 29-letni pięściarz.