BOMBA CIĄGLE TYKA

Kamil Wolnicki, Przegląd Sportowy

2011-08-12

Są śmiechy, żarty i normalny trening - tak ponoć wygląda dzień za dniem w Zakopanem, gdzie trenuje Krzysztof Włodarczyk. Już podobno w lepszym stanie, już podobno zdrowy i ambitny. Podobno... A mnie się wydaje, że bomba ciągle tyka.

Zanim nasz mistrz świata znowu osiągnie jako taką stabilizację, minie trochę czasu. Tak to działa, po prostu. Trener Fiodor Łapin przyznał wprost, że kiedy wrócą do Warszawy, może być różnie, bo nie sądzi „aby już wszystko było w porządku", i pewnie nie jest.

Tak poza tym – Włodarczyk to dzisiaj prawdziwy celebryta. Po tańcach z gwiazdami, prawdziwym tourze z ckliwymi wywiadami w kolorówkach, próbie samobójczej. Tylko sportu w tym wszystkim mało. A przecież to wciąż czynny zawodnik, przynajmniej mam taką nadzieję, choć ostatnio taki raczej nieobecny w ringu. Sam o tym mówił w jednym z wywiadów. Pytany, czy się boi przed wejściem do ringu, powiedział: „To właśnie było widać ostatnio. Im więcej myśli się o tym, co może się stać, tym mniej się ryzykuje. Taka reguła: im bardziej masz zajętą głowę, tym mniej skuteczny jesteś na ringu. Wiem, że muszę traktować boks jak inni pracę za biurkiem. Tyle lat ćwiczę, mam wypracowane odruchy. To powinno grać tak, że wchodzę na ring i staję się maszyną". Zresztą, cały ten wywiad w „Gali" wygląda mi tak, jak gdyby ktoś pracował nad nim w stylu speców od Photoshopa przy zdjęciach roznegliżowanych gwiazd. Jednak mniejsza z tym.

Będzie teraz „życzeniowo". Włodarczyk ma przed sobą ciągle dwie walki. Najpierw musi wygrać tę o Diablo-człowieka. Jeśli mu się uda, może i w ringu stanie się tą „maszyną", o której mówi. A później, znowu posłużę się tym lakierowanym wywiadem: „Zostanę na ringu! Jeszcze Włodarczyka zapamiętają z tych najwspanialszych walk. Jestem ambitnym skur... Wóz albo przewóz, zobaczymy".