WOŁANIE O POMOC

Kamil Wolnicki, Przegląd Sportowy

2011-07-23

Myślę, że zrobił to świadomie - powiedziała mi wczoraj osoba z bliskiego otoczenia Krzysztofa Włodarczyka. Bokser leżał wtedy w szpitalu. Kilka godzin wcześniej "Diablo" połknął tabletki i żegnał się z najbliższymi.

Nic nie dzieje się przypadkiem, więc i problemy Krzyśka nie są tak naprawdę zaskoczeniem dla jego otoczenia. To nie tak, że pomylił dawki, bo wiedział jak zażywać antydepresanty. Dlatego pracował z nim psycholog, dlatego coraz częściej odbywał poważne rozmowy z ważnymi w jego życiu ludźmi i to dlatego od dawna w ringu nie prezentował się tak jak potrafi. Problemy z psychiką i odpowiednim nastawieniem kibice dostrzegali od dawna. Tyle że nie nazywano tego depresją. Mało kto jednak dopuszczał do siebie myśl, że mistrz świata zdecyduje się na tak dramatyczny krok.

W to, że naprawdę „Diablo" chciał odebrać sobie życie jednak nie wierzę. Myślę, że to było raczej wołanie o pomoc, krzyk rozpaczy. Gazeta sportowa (zresztą każda inna także) nie jest miejsce na roztrząsanie prywatnych dramatów człowieka, nawet osoby publicznej, o ile ona sama o nich nie mówi. Trzymam kciuki za Krzyśka i jego powrót do normalnego życia, a później, jeśli wystarczy mu sił, do sportu. Na razie mistrz padł na deski. Odliczanie trwa. Wierzę, że wstanie przed końcem i jeszcze zaatakuje.