JAMIE KAVANAGH - IRLANDCZYK W WILD CARD GYM

Wojciech Czuba, Boxing News

2011-07-21

Już w najbliższą sobotę obiecujący prospekt Jamie Kavanagh (7-0, 3 KO) ponownie zaprezentuje kibicom swoje umiejętności. Na ringu w Mandalay Bay w Las Vegas 21-letni Irlandczyk skrzyżuje rękawice z Marcosem Herrerą (6-5-1, 2 KO) i chyba tylko cud mógłby uchronić Amerykanina od porażki.

Pochodzący z Dublina Jamie na pewno nie był pierwszym, ani ostatnim irlandzkim pięściarzem, który wyruszył za Ocean, aby w Ameryce szukać ringowego szczęścia i sukcesów. Takich jak on było i będzie jeszcze wielu. To, co odróżnia go od całej rzeszy kochających walkę na pięści rodaków to talent, a także wybitny trener Freddie Roach.

- Opcja trenowania pod okiem Freddiego Rocha pojawiła się, gdy rozpocząłem współpracę z moim menadżerem Stevenem Federem - wyjaśnia 21-latek. - Prawdopodobnie Steven nie myślał, że zdecyduję się na to, ale pewnego dnia przekroczyłem próg słynnej Wild Card Gym. Zawsze chciałem być zawodowcem, chociaż miałem perspektywę nadchodzącej Olimpiady w Londynie, jednakże jakoś nigdy nie zależało mi specjalnie na amatorskich sukcesach.

Prawdopodobnie jednym z decydujących czynników, który przesądził o rozpoczęciu profesjonalnej kariery, była możliwość współpracy z legendarnym Freddiem Roachem w Los Angeles. Przecież drugiej takiej okazji mogłoby już nie być w życiu młodego Irlandczyka. Co ciekawe, Kavanagh korzysta także z usług innego szkoleniowca.

- Trenuję z Freddiem, ale także wciąż pracuję z moim trenerem z czasów amatorskich Sedano Ruizem. On utrzymuje mnie w formie, gdy Freddie wyjeżdża. Wszyscy wiedzą, że to bardzo zajęty człowiek, jednakże mimo tego zawsze stara się znaleźć czas dla swoich zawodników.

Niewątpliwie treningi pod okiem tak cenionego na całym świecie szkoleniowca muszą przynosić szybkie efekty. Podobnie jak wspólne ćwiczenia z takimi gwiazdami jak Manny Pacquiao.

- Najlepsze sparingi na świecie są w 'Wild Card Gym' - stwierdza z pewnością w głosie Jamie. - Są tam zarówno wielkie gwiazdy, jak i zawodnicy, którzy dopiero wchodzą na szczyt. Zazwyczaj sparuję z Jose Benavidezem, niezwykle utalentowanym dzieciakiem oraz z posiadającym olbrzymie umiejętności Meksykaninem Rayem Beltranem. Dzięki temu za każdym razem daję z siebie to, co najlepsze.

- Kolejnym moim partnerem jest David Rodela, czyli etatowy sparing partner Amira Khana - kontynuuje Kavanagh. - Oczywiście walczę również z Mannym Pacquiao, najlepszym obecnie bokserem na świecie. Za każdym razem, gdy z nim walczę, jestem szczęśliwy, ponieważ ogromnie na tym zyskuję. Jego szybkość jest wprost nieprawdopodobna. Dzięki wspólnym sparingom przybyło mi dużo pewności siebie.

- Wchodząc z nim do ringu traktuję go jako kolejnego przeciwnika i wiem, że musze wykonać swoją robotę. Co nie jest takie proste, gdy stajesz oko w oko z najlepszym bokserem świata bez podziału na kategorie wagowe. Zacząłem z nim sparować, gdy nie miałem jeszcze żadnej profesjonalnej walki na koncie i to bardzo mi pomogło. Skoro wytrwasz w ringu z Mannym, to kto zdoła cię powstrzymać? - pyta retorycznie uśmiechnięty Irlandczyk.

Jako amator Kavanagh święcił wiele sukcesów, a jego ringowy rekord budzi szacunek. Odniósł 168 zwycięstw i tylko 12 razy musiał uznać wyższość rywali. Siedem razy zostawał mistrzem Irlandii w różnych kategoriach wiekowych, a jego największym sukcesem międzynarodowym było zdobycie srebrnego medalu młodzieżowych mistrzostw świata w 2008 roku.

- Tak, to był mój najlepszy rok w amatorstwie - wspomina Jamie. - Wydaje mi się, że jestem lepszym technikiem, niż bokserem, właśnie ze względu na moje amatorskie doświadczenie. Teraz ćwiczę swoje umiejętności pod okiem Freddiego, który pokazuje mi ciągle nowe sztuczki i triki, a także dobiera mi odpowiednich sparingpartnerów, abym ciągle się rozwijał.

Co do właściwej drogi obranej przez swojego podopiecznego nie ma także żadnych wątpliwości jego opiekun Steven Feder.

- W 'Wild Card Gym' Jamie co tydzień staje w ringu naprzeciw światowej sławy zawodnikom i zawsze jest rozluźniony i zrelaksowany - opowiada o swoim zawodniku Feder. - Dzięki temu, oprócz zdobywania niezbędnych umiejętności, umie także świetnie radzić sobie z presją. Razem z Roachem, a także z grupą 'Golden Boy Promotions' spodziewamy się po tym chłopaku wielkich sukcesów w najbliższej przyszłości. Na początek będziemy się starali pokazywać go w dużych miastach, takich jak Nowy Jork, Boston, czy Chicago, gdzie żyje mnóstwo Irlandczyków, aby wyrobił sobie nazwisko. Następnie wielkie pojedynki będą tylko kwestią czasu.

Na pewno ten młody chłopak zdaje sobie sprawę, jak wielkie oczekiwania są w nim pokładane. Z pewnością też zrobi wszystko, aby sprostać wymaganiom swoich opiekunów. Jak na razie, mając to na uwadze, żyje tylko boksem.

- Jeżeli mam być szczery, to po powrocie z treningu idę prosto spać, bo jestem wykończony - stwierdza bez ogródek przyszła gwiazda. - W poniedziałek, środę i piątek trenuję dwa razy dziennie, a w pozostałe dni raz. Wieczorami ćwiczę jogę, aby poprawiać swoją elastyczność. Wszystko po to, aby być gotowym na wielkie wyzwania. Wiem, że jeszcze długa droga przede mną, ale mam dopiero 21 lat i tylko siedem walk na koncie, więc spokojnie ze wszystkim zdążę - kończy z uśmiechem Jamie.

Znając trenerski nos Freddiego Rocha, prawdopodobnie nie przypadkowo poświęca temu młodemu chłopakowi z Dublina swój cenny czas i testuje go na swoich największych gwiazdach. Czy również i tym razem spod jego ręki wyjdzie kolejny wielki mistrz? Musimy uzbroić się w cierpliwość, albowiem odpowiedź na to pytanie, przynajmniej przez kilka najbliższych lat, pozostanie tajemnicą.