NAD RANEM WOLAK OPUŚCIŁ SZPITAL

Redakcja, fot. Grzegorz Lemiechowicz

2011-07-16

Po zremisowanym pojedynku z Delvinem Rodriguezem (25-5-3, 14 KO), który odbył się w nowojorskiej hali Roseland Ballroom, Paweł Wolak (29-1-1, 19 KO) musiał udać się do pobliskiego szpitala Balleuve na Manhattanie. 29-letni bokser został poddany prześwietleniu po tym, jak pod koniec szóstego starcia zakontraktowanej na dziesięć rund potyczki nad jego prawym okiem powstał wielkich rozmiarów obrzęk.

Wolak spędził w szpitalu całą noc i opuścił go dopiero w sobotę po siódmej rano czasu amerykańskiego. Poza potężną opuchlizną badania nie wykazały na szczęście poważniejszej kontuzji. Jak przyznaje sam pięściarz, w ostatnich rundach nic nie widział przez zapuchnięte oko, ale nie chcąc dopuścić do zatrzymania wyrównanej walki musiał kłamać, że z jego polem widzenia jest wszystko w porządku.

- Jeśli Wolak byłby w głębokiej defensywie, wówczas byłoby łatwiej podjąć decyzję o przerwaniu walki. Jednak on wciąż dobrze się trzymał i walczył twardo. Zapewniał, że widzi na prawe oko i dążył do kontynuowania walki. Lekarz zawsze myśli o chronieniu zdrowia zawodnika, ale sytuacje takie jak ta są również częścią tej dyscypliny - tłumaczył Oscric King, lekarz ringowy starcia Wolaka z Rodriguezem. On oraz inni oficjele zaczęli uważnie przyglądać się kontuzji Polaka już przed ósmą rundą, zastanawiając się nad przerwaniem potyczki.