DAN RAFAEL O POJEDYNKU KLICZKO-HAYE

Dan Rafael, ESPN, tłum. Tomasz Maciejczuk

2011-07-03

David Haye obiecał zakończyć panowanie mistrza dokładnie tak samo jak dziewięciu poprzednich rywali Władimira Kliczki, z którym Ukrainiec bronił swoich tytułów mistrzowskich wagi ciężkiej. Haye przez ostatnie trzy lata gadał bez sensu, żalił się, obrażał i obiecywał zrobić Kliczce same złe rzeczy. Obiecywał, że po demolującym nokaucie Kliczko będzie leżał na macie ringu, a jego ciało owładną spazmatyczne drgawki. Obiecał najbrutalniejszą egzekucję w historii. Obiecał wiele rzeczy. Nie spełnił żadnej z nich. Wszystko co zrobił Haye - największy oszust wagi ciężkiej w całej jej historii - to szczekanie. Jak pies. Nie walczył tak jak Kliczko, który w wieku 35 lat dominował jak zawsze i w sobotnią noc w Hamburgu w Niemczech wygrał zdecydowanie na punkty.

Walka nie była porywająca. Było jej daleko do tego określenia, lecz Kliczko zrobił to, co zwykł robić: wyboksował, wypunktował ciosami prostymi, przeważał fizycznie i przechytrzył przeciwnika w drodze to totalnej dominacji. Jedyna rzecz, której Kliczce nie udało się zrobić, to znokautowanie Haye'a. To był drugi raz podczas jego drugiej epoki panowania jako mistrza świata, gdy przeciwnik usłyszał gong kończący walkę. Brytyjczyk dotrwał do końca, dlatego że nie próbował korzystać ze swoich szans. Walczył bojaźliwie.

Kliczko powiedział - Chciałem go znokautować i to w sposób widowiskowy. Bał się ze mną walczyć. Oczekiwałem po nim większego wyzwania w ringu, więcej agresji. Był bardzo defensywnie nastawiony, tak jak wszyscy wcześniej.

Haye nawet nie zbliżył się do tego, co obiecywał w swoich śmieciowych gadkach. Powtarzał, że po walce odejdzie na emeryturę. Dla mnie to wyglądało tak jakby on odszedł na emeryturę w pierwszej rundzie walki, bo on tak naprawdę nie walczył.

Po walce zastanawiałem się jakie usprawiedliwienie wymyśli sobie Haye. Myślałem, że mógłby powiedzieć coś o kontuzji dłoni. Byłem blisko. Stwierdził, że miał złamany palec u prawej stopy i z tego powodu nie mógł nacierać i uderzać swoim firmowym ciosem zwanym "hayemakerem" bitym z prawej ręki.

Wymówki, wymówki, wymówki.

Każdy bokser ma kontuzje. Tylko kilku weszło do ringu bez siniaków i zadrapań po ciężkim obozie przygotowawczym.

Biorąc pod uwagę sposób w jaki Haye zwykł się zachowywać, nie jestem zdziwiony, że miał przygotowane jakieś alibi już na starcie. Zaraz po walce podszedł do legendarnego Larrego Merchanta z HBO ze zdjętą skarpetką tak, by kamera mogła dokładnie uchwycić jego rzekomo kontuzjowany palec.

Dla mnie wyglądał w porządku, ale na jego korzyść daję mu domniemanie, że rzeczywiście był kontuzjowany. Jeśli tak, to przyjmij porażkę jak mężczyzna i zamknij się.

Tutaj nie ma afery palcowej. Haye był zwyczajnie zdeklasowany przez wspaniałego mistrza, który tak naprawdę nie miał żadnego poważnego wyzwania od 2005 roku.

Kliczko wygrał punktacją 118-108, 117-109 i 116-110. Ja także punktowałem 118-108. Haye, który ciągle przewracał się na deski, straciłem rachubę ile razy, by nakłonić sędziego Geno Rodrigueza do odjęcia punktu przeciwnikowi, skarżył się, że Kliczko ściągał go na matę ringu. Jeden raz, w 7 rundzie sędzia odjął punkt Kliczce. Było to nie do końca uzasadnione odebranie punktu, co Rodriguez zdawał się odczuwać. Sędzia zrozumiał, że dał się oszukać, dlatego gdy Haye znowu zanurkował na matę w 11 rundzie, postanowił to zaliczyć jako nokdaun. Kliczko nie potrzebował tego punktu, i tak zmierzał do zwycięstwa. Zgodnie z danymi z CompuBoxa, wyprowadził 509 ciosów z czego 134 doszły celu. Liczba ciosów wyprowadzonych przez Haye'a jest żałosna. Tylko 290 anemicznych ciosów z czego 72 celne.

Nie możesz wygrać nie zadając ciosów. Haye ich nie zadawał.

Dla mnie to jest śmieszne, bo przez cały czas Brytyjczyk nazywał Kliczkę nudnym bokserem. W czasie swojej największej walki w karierze, Haye był tym, który okrył się hańbą z powodu nudy, uciekania, nie wchodzenia w wymiany, przez nie robienie dosłownie niczego. Oprócz wymówek o bolącym palcu.

Kliczko kolejny raz wygrał w sposób zdecydowany, to była jego 10 obrona tytułu mistrza świata (o jedną więcej od Mike'a Tysona podczas jego pierwszej epoki mistrzowskiej), dokładając do rodzinnej kolekcji czwarty pas mistrzowski. Władimir i jego brat Witalij są teraz w posiadaniu wszystkich czterech znaczących pasów. Trzy Władimira i jeden Witalija, a na horyzoncie nie widać nikogo, kto mógłby im zagrozić (mówię to z całym należnym szacunkiem dla Tomasza Adamka, któremu nie daję większych szans na zwycięstwo w pojedynku ze starszym z braci. On przynajmniej da z siebie wszystko w ringu, w przeciwieństwo do Haye'a.)

Możecie mówić co tylko chcecie o braciach Kliczko, ale oni wciąż wygrywają. Oni dominują. Niektórzy ludzie chcą by bracia znaleźli się już poza boksem, dlatego że nie są najbardziej ekscytującymi zawodnikami. W porządku. Teraz idźcie i znajdźcie kogoś kto ich pokona

Haye gadał tak jak zwykle. Gadał, gadał i gadał. Lecz jego gadka okazałą się być nie tylko tania. Ona była bezwartościowa.