WOLNICKI O WALCE KLICZKO-HAYE

Redakcja, Przegląd Sportowy

2011-07-02

- Uważam, że balon oczekiwań został już napompowany ponad granice możliwości. Kibice pewnie oczekują po takim starciu widowiska. Fajerwerków technicznych, wymian ciosów i ociekającego krwią ringu. Rocky IV w realu zamiast w kinie. Nie chcę być złym prorokiem, ale raczej o tym zapomnijcie - pisze w swoim komentarzu Kamil Wolnicki, dziennikarz "Przeglądu Sportowego".

- Gadanie Haye'a co zrobi Kliczce, jak go zniszczy, wybije mu połowę zębów, odeśle do karetki i temu podobne traktuję z przymrużeniem oka. Jedyny logiczny pomysł Brytyjczyka na walkę, to ciągła zmiana pozycji i pojedyncze próby ataku. Nie mówię, że to zły koncept, wręcz przeciwnie – biorąc pod uwagę wszystkie okoliczności – chyba najrozsądniejszy. Tylko, że właściwie wyklucza ringową wojnę. Inna sprawa, że cały czas się zastanawiam, czy Haye w ogóle podejmie walkę? A może po prostu będzie chciał ze wszelką cenę przetrwać, żeby później, w razie niekorzystnego dla siebie wyniku, móc znowu zacząć swoje szopki i żądać rewanżu. Kliczko będzie się z kolei bronił przed tym komarem lewą ręką i atakował prawą. Nie mówię, że nikt nie padnie na deski, bo to prawdopodobne. Nie twierdzę też, że walka będzie nudna, choć to możliwe. Wydaje mi się jednak, że ten balon oczekiwań pęknie. Choć naprawdę chciałbym się mylić - przewiduje dziennikarz jedynego dziennika sportowego w naszym kraju.