ADAMEK MAŁY, ALE ZADZIORNY

Radosław Leniarski, Gazeta Wyborcza

2011-05-25

Najgroźniejsza broń Armii Czerwonej kontra twarde góralskie pięści - we wtorek we Wrocławiu Witalij Kliczko (42-2, 39 KO) i Tomasz Adamek (44-1, 28 KO) po raz pierwszy stanęli oko w oko. Reklamowali walkę o mistrzostwo świata wagi ciężkiej, która odbędzie się 10 września.

Syn pułkownika lotnictwa Krasnoj Armii, urodzony tuż koło Stalinskoje w ZSRR, uznał się we wtorek- po krótkim namyśle, bo są jeszcze MiG 29 i SS20 - bezapelacyjnie za jej najlepszy sprzęt bojowy. Ten, kto go oglądał w akcji, nie powinien twierdzić, że jest to sprzęt przestarzały - mimo rocznika produkcji 1971 i 15 lat eksploatacji.

Nadal bardzo dobrze się sprawuje - nie jest wyżyłowany do maksimum dzięki czteroletniej przerwie od boksowania i znokautowaniu ponad połowy rywali w pierwszej lub drugiej rundzie. Ma dobrą markę dzięki 42 zwycięstwom i zaledwie dwóm porażkom - wskutek kontuzji.

Wciąż świetnie się sprzedaje. W świecie boksu tylko on i jego młodszy brat Władimir oraz największe gwiazdy w USA, jak Manny Pacquiao, zapełniają kilkudziesięciotysięczne stadiony. O jego pojedynek z Adamkiem stadion we Wrocławiu stoczył zaciętą walkę z Narodowym w Warszawie i wygrał, przebijając ponoć ofertę aż o 2 mln euro. 44 tys. kibiców zapłaci od 80 do 2400 zł za bilet. Pojedynek pokażą giganci TV - amerykański HBO i niemiecki RTL oraz prawdopodobnie wszystkie polskie platformy cyfrowe i spora część kablówek w systemie pay-per-view.

Radziecki sprzęt świetnie prezentuje się w ringu. Ciężki, bo 112-kilowy, ale zwinny. Odporny na uderzenia, dysponujący dwumetrowym zasięgiem i ogromną siłą rażenia z obu rąk, bijący i poruszający się nieszablonowo, jakby niezgodnie z taktyką ograniczonego pola walki, a jednak niesłychanie skuteczny w likwidowaniu przeciwników.

A na dodatek potrafi gadać.

- Sprawdzimy, jak mocną szczękę ma Tomasz Adamek. Dobrze jest mieć marzenia zdobycia tytułu wagi ciężkiej. Chce tytułu, który przede mną mieli Muhammad Ali, Mike Tyson i Lennox Lewis? OK. Powodzenia, stary. Ale powiem ci jedno: oddam pas wtedy, gdy sam zrezygnuję z boksu - stwierdził Kliczko po angielsku z ukraińskim zaśpiewem. Był rozluźniony, bez marynarki, nieogolony.

Adamek i jego przyjaciel i współpromotor Ziggi Rozalski wyglądali wyjątkowo odświętnie, bo pojawili się w garniturach. - Nigdy nie myślałem, że przyjdzie mi walczyć o tytuł mistrza świata wagi ciężkiej na polskim stadionie - mówił Polak.

Jeśli Kliczko uznał się za najlepszy sprzęt ciężki Armii Czerwonej, to 34-letni Adamek należy do lekkozbrojnych. - Niewielu fachowców dawało mi szansę na sukces w najwyższej kategorii. Myśleli, że nie przetrwam. A jestem teraz tu, przed wami. Może i jestem "Góral" mały, ale zadziorny! Nie mam nic do stracenia. A on ma do stracenia wszystko, czyli tytuł mistrza świata. Zobaczy, co znaczą twarde góralskie pięści. Wejdę do ringu, aby wygrać, bo taki już jestem. Biję się do końca, gotów do walki ze złamanym nosem [Polakowi złamał nos sparingpartner przed pojedynkiem z Paulem Briggsem, ale mimo to nie wycofał się], na co niewielu byłoby stać - mówił Adamek.

Polak czuje, że jego sportowe święto zbliża się wielkimi krokami.

Do tej pory najważniejszy tytuł w tym sporcie próbowali zdobyć Andrzej Gołota, czterokrotnie nieudanie, oraz Albert Sosnowski, którego rok temu znokautował Witalij Kliczko. Teraz przed jednym z najlepszych pięściarzy wagi ciężkiej w historii boksu stanie były mistrz kategorii półciężkiej i juniorciężkiej. Jeszcze cztery lata temu walczył z przeciwnikami o 35 kg lżejszymi od Kliczki!

10 września będzie też świętem mamony. Adamek zarobi najwięcej w karierze, choć wciąż nie wiadomo, jak przeciwnicy podzielili wpływy z reklam, sprzedaży praw do transmisji, sprzedaży biletów. Na pewno Adamek będzie bogatszy o kilka milionów dolarów.

Perspektywy są jeszcze większe, jeśli uda mu się pokonać Kliczkę. Wtedy spotka się ze zwycięzcą pojedynku jego młodszego brata Władimira z Davidem Hayem, otrzymując korzystniejszy odsetek wpływów.

- Tomkowi będzie bardzo trudno. Ale on ma dużo szczęścia i jakoś to zrobi, że go pobije - wyznał unikający jak ognia publicznych wystąpień Rozalski.