WZLOTY I UPADKI MINIONEGO TYGODNIA

Wojciech Czuba, Boxing News

2011-05-14

Podsumowując miniony tydzień, opisujemy komu sprzyjało w nim szczęście, a komu najwyraźniej nie.

1. Z pewnością jednym z najszczęśliwszych bokserów na Ziemi był w zeszłą sobotę 31-letni Jorge Arce (57-6-2, 44 KO). Ambitny Meksykanin pokonał przed czasem Wilfredo Vazqueza Jr (20-1-1, 17 KO), zgarniając przy okazji pas mistrza świata federacji WBO w wadze super koguciej. Po raz kolejny potwierdziła się stara bokserska prawda, że z meksykańskimi pięściarzami jest jak z winem. Im starsi, tym lepsi.

2. Kolejnym zawodnikiem, który miał powody do zadowolenia, musiał być także Floyd Mayweather Jr (41-0, 25 KO). Czemu? Z bardzo prostego powodu. Po tym co pokazał w ringu jego odwieczny rywal Pacquiao w starciu z Mosleyem, wszyscy znawcy zgodnie stwierdzili, że jedynym logicznym konkurentem dla Filipińczyka jest właśnie on.

3. Cuda w boksie zdarzają się rzadko, a już szczególnie na ringach niemieckich. Dlatego możemy sobie wyobrazić radość Daniela Geale (25-1, 15 KO), który zdetronizował i to na punkty (!) niemieckiego mistrza federacji IBF w wadze średniej Sebastiana Sylvestra (34-4-1, 16 KO). Australijczyk pewnie wciąż nie może uwierzyć w to, co się stało. Podobnie zresztą jak nasi zachodni sąsiedzi.

4. Wielkim wygranym ostatniego tygodnia jest również ostatni zwycięzca międzynarodowego turnieju ‘Prizefighter’ w wadze ciężkiej. Mowa o 25-letnim Mike’u Perezie (16-0, 12 KO), który w finale znokautował potężnego Tye Fieldsa (47-4, 42 KO). Sprytny Kubańczyk nie bawiąc się w zbędne ceregiele posłał swojego rywala na deski już w pierwszej rundzie.

A teraz pora na tych, którym fortuna nie sprzyjała.

1. Co prawda 48-letni Evander Holyfield (44-10-2, 29 KO) pokonał swojego sobotniego rywala Briana Nielsena (64-3, 43 KO) przed czasem w 10. rundzie, ale… No właśnie, czy kibice, którzy pamiętają tę bokserską legendę chcą dalej oglądać, jak rozmienia swoją sławę na drobne, walcząc z innymi ringowymi ‘dziadkami’? Czy nie czas już dać za wygraną i zawiesić rękawice na kołku? Ech, jak grochem o ścianę…

2. W przeciwieństwie do Geale, Danny Macintosh (13-2, 7 KO) z pewnością nie będzie miło wspomniał wizyty w Niemczech. Wszystko za sprawą bezlitosnego Eduarda Gutknechta (21-1, 9 KO), który znokautował go w 8. rundzie. Przy okazji pochodzący z Norwich pięściarz stracił pas mistrza Europy w wadze półciężkiej, który zdobył walkę wcześniej. No cóż, łatwo przyszło, łatwo poszło. 

3. O minionym tygodniu na pewno będzie chciał także zapomnieć promotor Mick Hennessy. Najpierw brytyjska komisja boksu zawodowego stwierdziła, że nie ma on wystarczających środków, aby zorganizować walkę Fury-Chisora, a następnie odszedł od niego Carl Froch. Nic tylko zgrzytać zębami.

4. Człowiekiem, który jest chyba największym przegranym został Shane Mosley (46-7-1, 39 KO). ‘Sugar’ wciąż kocha boks, ale boks nie odwzajemnia już jego miłości, serwując mu porażkę za porażką. Niestety na każdego czempiona przychodzi kiedyś kres i trzeba się z tym pogodzić, a pojedynek z ‘Pacmanem’, był tego najlepszym przykładem.