WYWIAD Z AMIREM KHANEM

Wojciech Czuba, Boxing News

2011-04-10

Już za tydzień mistrz świata federacji WBA Amir Khan (24-1, 17 KO) zmierzy się w ringu z mistrzem Europy Paulem McCloskeyem (22-0, 12 KO). Ciekawe jak 24-letni ulubieniec Freddiego Roacha poradzi sobie z niepokonanym i starszym o 7 lat Irlandczykiem, w walce o miano najlepszego junior półśredniego na wyspach. W oczekiwaniu na ten pojedynek zapraszamy do przeczytania wywiadu z ‘King Khanem’, w którym opowiada między innymi o współpracy z nowym trenerem od przygotowania fizycznego Michaelem Vale.

- Będąc tutaj w słynnej Wild Card Gym i trenując pod okiem tak świetnego trenera jakim jest Freddie Roach, czy myślisz czasami jak przygotowuje się twój najbliższy rywal Paul McCloskey?
Amir Khan: Jestem przekonany, że daje z siebie wszystko i trenuje naprawdę ciężko. To przecież wielka szansa dla niego. Pewnie dużo ludzi myśli, że go zlekceważę i nie będę się przykładał, ale oni mnie nie znają. Wstaję codziennie o 5 rano i biegam, następnie wracam, odpoczywam i idę na salę treningową. Cały mój dzień to praktycznie tylko trening, przez 6 dni w tygodniu. Wolne mam tylko w niedzielę. Jestem jednak pewny, że McCloskey robi dokładnie to samo i w sobotę da z siebie wszystko.

- Czyli zgodzisz się z tym, że trening tutaj daje ci same korzyści?
AK: Oczywiście, trenowanie w Wild Card to najwspanialsza rzecz jaka mi się mogła przytrafić. Tutaj jestem z dala od wszelkich kłopotów, jestem tylko i wyłącznie skoncentrowany na przygotowaniach i boksowaniu. Wszyscy traktują mnie tutaj jak normalnego zawodnika i mam do dyspozycji doskonałych sparingpartnerów, a z Freddie wykonuję tarcze i pracuję nad techniką.

- Opowiedz nam o twoim nowym trenerze od przygotowania fizycznego Michaelu Vale?
AK: Michael jest po prostu świetny. Pracujemy bardzo dużo nad gibkością, wykonując wiele ćwiczeń rozciągających po każdym treningu, a oprócz tego podobne rzeczy, które robiłem z Alexem Arizą. Mam tu na myśli bieganie po wzgórzach, sprinty i temu podobne. Michael troszkę jednak zmienia zadania, przez co są nowe i atrakcyjniejsze. Aktualnie zaczęliśmy bardziej monitorować pracą mojego serca. Dzięki temu, on wie kiedy jestem zmęczony i kiedy mój organizm dostał ‘kopa’. Michael przyznaje, że jeszcze mnie dokładnie nie zna i cały czas się uczy, podobnie jak ja, codziennie poznaję nowe informacje na temat diety i kondycji. Moje ciało, tak jak każdego człowieka, też się przecież zmienia. Robię się coraz starszy i to naturalna kolej rzeczy. Podsumowując Michael to prawdziwy fachowiec, który kocha to co robi i wspaniale nam się razem pracuje. To człowiek, który uwielbia boks i pracę z zawodnikami, dąży do tego, aby byli w optymalnej formie. Nie jest też całkiem nowy u nas, bo z Freddie Roachem współpracuje już od ponad roku.

- Za każdym razem gdy wracasz do Anglii jesteś wręcz oblegany przez swoich licznych fanów. Cieszysz się tutaj ogromną popularnością. Czy w związku z tym trening z dala od ojczyzny i tych wszystkich tłumów, jest wygodniejszym rozwiązaniem?
AK: Już dawno stwierdziłem, że przeprowadzenie obozu przygotowawczego w Anglii byłoby niemożliwe. Nie mógłbym tutaj normalnie pracować i skupić się. To co tutaj się dzieje to prawdziwe szaleństwo. Na dłuższą metę to strasznie męczy psychicznie i później nie masz siły na trening. Całkiem inną sprawą jest przebywanie tutaj ostatnie trzy tygodnie przed walką. Ja jestem typem człowieka, który nie potrafi odmówić kibicom i zawsze znajdę dla nich chwilę. Podobnie jest z działalnością charytatywną. Jestem zaangażowany w wiele projektów i jestem ambasadorem wielu fundacji. Dlatego muszę jeździć do różnych szkół i na różne spotkania, a to wymaga czasu i wybija cię z rytmu. Dlatego od dawna wszystkie obozy spędzam za granicą, gdzie mam spokój i to przynosi efekty, które zobaczycie już w tę sobotę.