ADAMEK: KONTROLOWAŁEM TĘ WALKĘ

Redakcja, Onet, fot. Grzegorz Lemiechowicz

2011-04-10

"Jesteś szalona" – niosło się po hali Prudential Center w Newark w przerwach między rundami walki Tomasza Adamka z Kevinem McBride'em. Z kolei w ich trakcie „Góral” niemiłosiernie tłukł olbrzymiego Irlandczyka. Ten przyjął pewnie dziesiątki ciosów na korpus i głowę, a jednak mimo wszystko nie padł ani razu. Na deskach wylądował za to Adamek, choć nie po ciosach, a po tym, jak rywal deptał go po stopach i popychał. Sędzia właściwie nie reagował. Tak samo jak wtedy kiedy McBride raz po raz bił Polaka w tył głowy.

Tak czy inaczej z naszym bokserem nie miał żadnych szans. Adamek od pierwszej do ostatniej rundy kontrolował walkę. Co prawda wielu było zawiedzionych, że wszystko nie skończyło się przed czasem, ale… - Ja nigdy przed walką nie powiedziałem, że wchodzę do ringu wygrać przez nokaut. Nie da się wtedy tak skończyć walki. Boksujesz tak, jak pozwala ci rywal. Trzy razy go naruszyłem, ale to było za mało, abym poszedł dalej za ciosem. Trzymał wysoko gardę. Wyszło dwanaście rund. Kibice pewnie chcieliby żebym wygrywał w pierwszej czy drugiej rundzie, ale ja nigdy nie byłem "punczerem". Trafiłem go kilka razy, zachwiał się i czułem to, ale to nie było na tyle, żeby ryzykować – mówił po walce z cięższym o ponad trzydzieści (!) kilogramów rywalem Tomek. Na jego twarzy nie było żadnych śladów walki. Wyglądał jak po zwykłym treningu.

- Dobrze rozłożyłem siły. Nie trafił mnie właściwie ani razu, poza uderzeniem głową – mówił Adamek - McBride w drugiej części walki stracił szybkość i robiłem co chciałem. Szybkość to moja przewaga i sposób na zwycięstwa. Przecież ja inaczej z tymi chłopami ważącymi po sto trzydzieści kilogramów nie wygram. Nie byłem zmęczony, regulowałem siły.

Zadowolony był też trener "Górala" Roger Bloodworth: – Sądziłem, że walka potrwa krócej, ale tak naprawdę to dobrze się stało, że Tomasz boksował na pełnym dystansie – mówił szkoleniowiec.

Smutny był tylko McBride i tych kilku Irlandczyków spośród blisko dziesięciu tysięcy polskich fanów na trybunach. – Był bardzo szybki… Starałem się jednak do końca – mówił Kevin, który choć nie padł na ring to już kilkanaście minut po walce zaczął puchnąć w szybkim tempie. Przyznał też, że prawdopodobnie Polak zakończył jego karierę, tak jak on kiedyś zrobił to z samym Mikiem Tysonem.

A Adamek? Przed nim kilka tygodni przerwy i powrót do pracy. Dziesiątego września, najprawdopodobniej we Wrocławiu zmierzy się z Witalijem Kliczko. – Na razie o tym nie myślę. Idę do domu – uśmiechnął się tylko Adamek. – Ja też chcę do domu, tam mam wakacje. A Kliczko? Po co ja mam studiować jego walki? Przecież każdy je widział. To silny i wielki facet – skomentował trener Bloodworth.