MORALES BLISKO NIESPODZIANKI

Leszek Dudek, Informacja własna

2011-04-10

Erik Morales (51-7, 35 KO) zamknął usta wszystkim krytykom i omal nie sprawił olbrzymiej niespodzianki w walce wieczoru na gali w Las Vegas. Ostatecznie legendarny "El Terrible" przegrał stosunkiem głosów dwa do remisu z Marcosem Rene Maidaną (30-2, 27 KO). Argentyńczyk zdobył tym samym tymczasowy tytuł mistrza świata WBA w kategorii junior półśredniej.

Pierwsza runda nie zapowiadała wielkiej wojny, jaka odegrała się na ringu w MGM Grand. Maidana rzucił się na rywala i w furiackim ataku zadawał dziesiątki celnych ciosów na korpus i głowę rywala. Chyba żaden obserwator nie dawał w tamtym momencie żadnych szans meksykańskiemu pięściarzowi. Morales kończył tę odsłonę z zapuchniętym prawym okiem. Ani trochę nie zanosiło się na to, co sprezentowali kibicom dwaj latynoscy wojownicy.

W drugiej odsłonie obraz walki się nie zmienił i Maidana w dalszym ciągu atakował i obijał sławnego rywala. 34-letni "El Terrible" od czasu do czasu dobrze kontrował, lecz nie był w stanie przejąć inicjatywy. Argentyński puncher w swoim stylu zadawał mnóstwo ciosów, ale nie potrafił przełamać Moralesa. Erik przeczekał szturm i w piątym starciu sam ruszył do ataku. Perfekcyjnie czuł dystans i trafiał Maidanę kombinacjami ciosów. Wówczas do głowy zaczęły nieśmiało napływać myśli, że Morales może sprawić wielką niespodziankę...

Pojedynek się wyrównał i choć to "El Chino" większość czasu znajdował się w ataku i wyprowadzał więcej ciosów, doświadczony "El Terrible" wspaniale się bronił i kapitalnie kontrował, a momentami przejmował inicjatywę i spychał Maidanę do obrony. Prawdziwe kłopoty Argentyńczyk napotkał dopiero w ósmym starciu, kiedy Morales idealnie przycelował lewym sierpowym, po którym Marcos był wyraźnie zamroczony. Niestety w ringu zrobiło się małe zamieszanie i Erik stracił kilka cennych sekund, przez co Maidana zdołał dojść do siebie. Do końca rundy dominował Meksykanin, a faworyt wyraźnie obawiał się jego ciosów i skupiał się na obronie.

Maidana powrócił do gry w dziewiątej odsłonie, w której zupełnie jak na początku walki, z furią rzucił się na przeciwnika. Morales miał spore kłopoty, bo całkowicie zamknięte prawe oko nie wysyłało sygnałów o nadciągających lewych sierpach Argentyńczyka. Erik raz jeszcze pokonał słabości i sam przeszedł do ataku, w którym ponownie skarcił Maidanę. Po dziesięciu rundach zdawało się, że Meksykanin minimalnie prowadzi. Redakcja BOKSER.ORG punktowała 96-94 dla "El Terrible", lecz w ostatnich dwóch odsłonach młodszy "El Chino" zdołał ponownie zepchnąć starego wyjadacza do głębokiej defensywy i zapisał te starcia na swoją korzyść. Po ostatnim gongu nie ulegało wątpliwości, że wynik jest sprawą otwartą. Żaden z pięściarzy nie manifestował też radości. Obaj w skupieniu czekali na werdykt.

Pierwszy sędzia wypunktował remis, natomiast dwaj kolejni przyznali zwycięstwo Maidanie (116-112). Legendarny "El Terrible" był o krok od sprawienia ogromnej niespodzianki, dokonał jednak innej sztuki - na zawsze zamknął usta tym krytykom, którzy uważali, że w wieku 34 lat, po bolesnych porażkach i długiej przerwie od boksu, w trakcie której prowadził niesportowy tryb życia, Erik nie jest w stanie powrócić do wielkiej formy.