KEVIN McBRIDE: WEJŚĆ NA WYŻSZY POZIOM I WALCZYĆ O MISTRZOSTWO ŚWIATA

Przemysław Osiak, fot. Mike Gładysz

2011-04-08

Kevin McBride (35-8-1, 29 KO) nie przejmuje się głosami krytyków i zapewnia, że w pojedynku z Tomaszem Adamkiem (43-1, 28 KO) nie będzie stał na straconej pozycji. 37-letni Irlandczyk zdaje sobie sprawę, że starcie z "Góralem" jest jego ostatnią szasą na zaistnienie w światowej czołówce wagi ciężkiej i zapowiada, że w sobotę zrobi wszysytko, aby zwyciężyć i pojkrzyżować plany Polaka, który 10 września ma zmierzyć się z jednym z braci Kliczków w Polsce.

- Kevin, wielu obserwatorów podkreśla, że masz problemy w wagą. Ile będziesz ważył w piątek?
Kevin McBride:
Nie stawałem ostatnio na wagę, gdyż jestem pięściarzem wagi ciężkiej. Najważniejsze jest to, że jestem dobrze przygotowany, jestem gotowy na dwanaście rund. Z niecierpliwością czekam na walkę. Trzeba przyjść na ważenie i przekonać się o wyniku. Czuję, że jestem mocny, gotowy i nie mogę doczekać się walki.

- Waga będzie mniejsza niż w październiku, kiedy ważyłeś 287 funtów (ok. 130 kilogramów)?
KM:
Naprawdę nie wiem, ale na treningach wyciskałem 425 funtów (ok. 193 kilogramów, przyp. red.) i czuję, że jestem silny. Pracowałem z trenerem od przygotowania siłowego, który pochodzi z Chorwacji. To pomogło mi poczuć się mocnym. Ponadto odbyłem wiele rund sparingowych. Przed walką wykonałem wszystko to, co mogłem. Podziękowania należą się Jerry'emu Quinnowi, mojemu menedżerowi, dzięki któremu wszystko to mogło dojść do skutku.

- Twój pojedynek z Mikiem Mollo, który miał miejsce kilka lat temu udowodnił, że masz problemy z szybkimi pięściarzami. Tomasz Adamek również za takiego uchodzi. W związku z tym możesz oczekiwać problemów w sobotę?
KM:
Wiem, że Adamek jest szybki. To świetny zawodnik, pięściarz najwyższej, światowej klasy, ale każdy pojedynek jest inny. Z jednej strony pokonałem Tysona, z drugiej przegrałem z Mollo. Taki jest boks. Czasami się wygrywa, a czasami nie. Jestem tu po to, aby wygrać. Nie mogę doczekać się walki. Chcę, aby był to ciekawy wieczór dla Polaków i Irlandczyków. Kiedy trafię Adamka w szczękę, to poczuje, jakby trafiła go cała Polska. Przed moją walką z Tysonem wielu mówiło, że przegram, że zostanę wręcz ukrzyżowany. Jednak ja mówiłem, że zaszokuję  świat i dokonałem tego. Tym razem nie zaszokuję świata, ale go zaskoczę, szczególnie Polaków.

- Chcesz być zatem jak twój idol, Jim Braddock?
KM:
Tak, oglądałem film "Cinderella Man", dlaczego miałbym nie zwyciężyć, tak jak on? Adamek jest żelaznym faworytem, podobnie jak Tyson przed starciem ze mną. Na razie to tylko słowa. Wszystko okaże się jednak w ringu. Zamierzam w nim  zrobić to, co do mnie należy. Jestem wojownikiem, pochodzę z Irlandii. Kocham tę dyscyplinę sportu, nie mogę doczekać się walki. Pojedynek z kimś takim jak Tyson trafia się raz w życiu. Walka z Adadmkiem to dla mnie kolejna szansa na spełnienie marzeń, wejście na wyższy poziom i dostanie szansy walki o mistrzostwo świata. Adamek stoi na mojej drodze. Zrobię więc wszystko co możliwe, aby pokonać tego faceta. Czekam na to z niecierpliwością i dziekuję Bogu za taką szansę.

- Jakie są najsilniejsze strony Adamka, z którymi może ci być ciężko sobie poradzić?
KM:
Ciężko mi przewidzieć, co będzie starał się zrobić w ringu Adamek. Z kolei on nie wie, co w ringu zrobię ja. Najważniejsze jest to, że ja wiem, co muszę zrobić. Nie boję się Adamka. Nie obawiałem się Tysona, czemu więc miałbym bać się Adamka? Adamek musi udowodnić światu, że jest prawdziwym zawodnikiem wagi ciężkiej, musi mnie pokonać, ale to ja zamierzam zwyciężyć.

W Newarku rozmawiał Przemysław Osiak.