GRZEGORZ PROKSA: LICZĘ NA WALKĘ Z BARKEREM

Jarosław Drozd, Informacja własna

2011-03-09

Jarosław Drozd: Witaj Grzegorz, gratuluję udanego rozpoczęcia roku, czyli zwycięstwa przez nokaut nad Irlandczykiem Joe Rea. Jak oceniasz swój występ? Nie wszyscy kibice mieli okazję zobaczyć tę walkę...
Grzegorz Proksa: Witam. Zrobiłem po prostu swoją robotę. Przeciwnik w założeniu miał być twardy, ale dosyć szybko i gładko się uporałem. Byłem bardzo dobrze przygotowany pod każdym względem i myślę, że trafiliśmy idealnie z formą. To był dobry sygnał na przyszłość.

JD: W jaki sposób przygotowywałeś do pierwszego w tym roku występu?
GP: Pierwsze tygodnie tzw. wprowadzeniowe przepracowałem w Warszawie, później przez prawie dwa tygodnie trenowałem w Zakopanem, by kontynuować swoje przygotowania w stolicy. Trzeba podkreślić, że cały cykl treningowy był bardzo dobry. W jego trakcie zrobiłem kilka nowych rzeczy. Myślę, że szybko się do tych nowych ćwiczeń przystosowałem i efekty będą widoczne w ringu.

JD:  Ile walk chciałbyś stoczyć w tym roku?
GP: Jak najwięcej. Jest przede mną sporo pracy, a najlepszym testem będą właśnie walki. Myślę, że do pojedynku o Mistrzostwo Europy przydałaby mi się jeszcze jedna walka, najlepiej przeboksowana na całym  dystansie 10 rund. Wtedy mógłbym się lepiej sprawdzić. Na dzień dzisiejszy wprowadzamy cały czas nowe elementy, które jeszcze nie działają "na automacie". Za dużo jest jeszcze myślenia, co sam zauważam. Zanim wpadnę na pomysł jak zareagować na atak przeciwnika lub jaką akcją skontrować, mija zbyt dużo czasu. Trzeba dopracować automatyzm w moim boksie. Pracujemy póki co nad tym ciężko i wytrwale wspólnie z trenerem Fiodorem Łapinem.

JD: Minął już rok od zdobycia przez Ciebie tytułu Mistrza Unii Europejskiej. Stoczyłeś od tamtej chwili trzy walki ale stawką żadnej z nich nie był tytuł mistrzowski. Dlaczego?
GP: To pytanie w gruncie rzeczy powinno być skierowane do mojego menedżera, ale odpowiedź jest prosta: wygrywaliśmy wszystkie przetargi w obronie pasa EBU-EU, ale żaden z rywali wyznaczonych przez federację nie chciał stanąć do walki.

JD: Twoim rywalem w obronie pasa EBU-EU miał być w marcu br. solidny Belg, Jameel Bahki, ale jak wiadomo wycofał się, wobec czego federacja na obowiązkowego rywala wyznaczyła Ci Hiszpana Pablo Navascuesa. Za nami przetarg na ten pojedynek, więc ciekawi jesteśmy kiedy i gdzie dojdzie do waszej rywalizacji?
GP: Na to pytanie dziś nie odpowiem. Bardzo chętnie zaboksowałbym i sprawdził się w konfrontacji z Hiszpanem. Nie mniej jednak na dniach będzie znany nowy ranking EBU i jak wiadomo w zależności od mojej pozycji będziemy planować kolejne starty. Wiadomo jest że Barker walczy ze Spadą. Liczę na to że będę walczył ze zwycięzcą tej rywalizacji.

JD: Co wiesz na temat Hiszpana?
GP: To twardy zawodnik obdarzony ciekawą siłą ciosu, świetnym rekordem. Na głębszą analizę przyjdzie czas jak będę miał pewność, że będę z nim walczył.

JD: Na ile realna jest Twoja walka z Darrenem Barkerem o tytuł mistrza Europy wagi średniej?
GP: Bardzo realna. Barker miesiąc temu został zawodnikiem mojego menedżera, Barry Hearna. Jak wygra ze Spadą co wydaje mi się przy założeniu że nie złapie jakiejś niefartownej kontuzji w walce praktycznie pewne, a ja obronię pozycje w rankingu - będziemy walczyć.

JD: W ubiegłym tygodniu tytuł mistrza Starego Kontynentu zdobył Piotr Wilczewski. Postawa "Wilka" działa na Ciebie mobilizująco?
GP: To fantastyczna sprawa. Bardzo się ucieszyłem jak dowiedziałem się o wyniku tego pojedynku. Piotrek zdecydowanie zasłużył na ten tytuł, a sposób w jaki go wywalczył jest godny szacunku.

JD: Jak oceniasz szanse Mariusza Cendrowskiego w rywalizacji z Avtandilem Khurtsidze o pas IBO? Walczycie w tej samej kategorii wagowej...
GP: Zawsze są szanse. Trzymam kciuki za Mariusza, aczkolwiek nie jest faworytem.  Atutem Khurtsidze jest z pewnością ciekawy styl boksowania, pressing, własny ring. Siłą Mariusza z pewnością jest doświadczenie. Myślę, że dyspozycja dnia będzie tutaj kluczowa.

JD: Podczas gali w Huddersfield wraz z "Jumbo" pojawiliście się w specjalnej koszulce z wizerunkiem zmarłego niedawno Roberta Kopytka. Ten piękny hołd oddany Trenerowi i Przyjacielowi będzie nieodzowną częścią Twojej sportowej garderoby?
GP: Postać Roberta Kopytka będzie na pewno towarzyszyła mi nie tylko do końca bokserskiej kariery, ale i do końca życia. Z pewnością coś z tego co mówisz będzie na rzeczy.

JD: Co sportowiec i człowiek, Grzegorz Proksa zawdzięcza Robertowi Kopytkowi?
GP: Temat Roberta Kopytka jest dla mnie tematem osobistym. Oczywistym jest, że zawdzięczam mu bardzo wiele. Dołożę wszelkich starań, żeby choć w małym procencie móc się zrewanżować.

JD: Dziękuję za rozmowę i życzę osiągnięcia w tym roku sukcesu na miarę Twojego talentu i umiejętności. Wszystkiego najlepszego.
GP: Dziękuję. Pozdrawiam serdecznie wszystkich kibiców dobrego boksu.