DeGRANDIS: 'MICHALCZEWSKI BYŁ WIELKIM MISTRZEM'

Marcin Łądka, Informacja własna

2011-03-08

20 kwietnia 2002 roku Dariusz Michalczewski stoczył jedyną zawodową walkę na terenie Polski. Jego rywalem był pochodzący z Bostonu Joey DeGrandis (30-8, 13 KO). "Tiger" niesiony dopingiem polskich kibiców w hali "Stoczniowca" znokautował rywala już w 2. rundzie. DeGrandis zakończył zawodową karierę w 2003 roku. Zapraszamy na rozmowę z Joey'em przeprowadzoną specjalnie dla BOKSER.ORG w której opowiada m. in o sympatii do Polaków i polskich potraw.


-Witaj Joey! Co u Ciebie teraz słychać? Co porabiasz na sportowej emeryturze?
Joey De Grandis: Mam swoją szkołę bokserską DeGrandis Boxing oraz prowadzę charytatywną fundację "ON THE ROPES" (na linach), która jest tutaj w Cambridge w stanie Massachusetts przez rzekę Charles z moim rodzinnym Bostonem. Zapraszam na stronę fundacji www.ontheropes.org. W kwietniu ruszamy z fundacją i szkołą w północno-wschodniej części Stanów Zjednoczonych w Ohio, skąd pochodzi moja dziewczyna.

- Jak wspominasz Polskę i walkę z naszym championem Dariuszem Michalczewskim? Dariusz jest najlepszym pięściarzem z którym przyszło Ci boksować w całej karierze?
JD: Naprawdę niezywkle miło wspominam Polskę i Gdańsk. Byłem też w miastach sąsiadujących, czyli w Sopocie i Gdynii. Trójmiasto bardzo mi przypomina półwysep Cape Cod z moich rodzinnych stron. Latem wypoczywają tam ludzie z całego świata. Dariusz był wielkim mistrzem. Moim zdaniem należy do grupy najlepszych pięściarzy w historii boksu. Kolejnym świetnym pięściarzem z którym walczyłem był Charles Brewer. On był najlepszy spośród wszystkich mistrzów w swojej kategorii wagowej w tym czasie.

- Gdy teraz z perspektywy czasu możesz spojrzeć na swoją karierą, jesteś z niej zadowolony?
JD: Miałem wielkie szczęście, że zacząłem jako młody chłopak boskować, ponieważ pozwoliło mi to unikąć drogi jak spotkała wielu małolatów z Bostonu czyli alkohol i narkotyki. W moim mieście w 1989 roku rządziła irlandzka mafia, boks pozwalał mi uciec od tego wszystkiego. Rok przed przejściem za zawodostwo zamieszkałem w południowej Kaliforni, trenowałem w słynnym gymie Ten Goose Boxing. Spędziłem tam prawie 4 lata. W całej karierze walczył z naprawdę twardymi zawodnikami, byli to m. in John McClain, Fabrizze Tiozzo, Virgin Hill, Lupe Aguino i oczywiście Dariusz Michalczewski. Nie żałuję niczego, może z wyjątkiem pozostawienia Kaliforni, gdzie pracowałem z najlepszym trenerem w całej karierze Joe Goossen. Ten trener to zdecydowanie jeden z najlepszych w historii całego pieściarstwa. Jeżeli na swojej drodze spotykałbym zawodników pasujących mi bardziej stylowo, tak jak np. Gatti mierzył się z Wardem czy Vinny Pazienza z Gregem Haugenem byłbym mistrzem świata.

- Którą ze swoich walk wspominasz najmilej?
JD: Dwie walki z 1996 roku. Zdobyłem pas USBA w kategorii super średniej. Pokonałem wówczas przez nokaut w 8. rundzie Kevina McCoya. Była to szczególna walka, ponieważ na trybunach w moim rodzinnym Bostonie zasiadła moja rodzina i rzesza przyjaciół. Drugi pojedynek to walka w Atlantic City z wcześniejszym pretendentem Stevem Martinem. Udało mi się znokautować rywala pomimo tego, że przegrywałem na kartach sędziowskich. Pomimo porażki ciepło wspominam także walkę z Brewerem.

- Jak się odniesiesz do rywalizacji w turnieju Super Six w kategorii super średniej? Kto jest wg. Ciebie najlepszy?
JD: Takie turnieje to świetna sprawa, bo rzeczywiście można wyłonić najlepszego na świecie. Myślę, że ostatecznie zwycięzcą zostanie Carl Froch lub Mikkel Kessler.

- Kto w tej chwili jest najlepszym pięściarzem na świecie w kategorii półciężkiej? Jean Pascal? Chad Dawson? czy może ktoś inny.
JD: Pascal i Dawson są bardzo dobrymi zawodnikami. Ja jednak uwielbiam Bernarda Hopkinsa. To jest stara szkoła boksu. To jest bardzo doświadczony i mądry wojownik z żelazną szczęką. Myślę, że w niedalekiej przyszłości znów będzie mistrzem świata.

- Co myślisz o Tomaszu Adamku? Nasz mistrz ma jakieś szanse w konfrontacji z którymś z braci Kliczko?

JD: Bardzo imponuje mi jego odwaga. To jest wielki, nieustraszony wojownik. Jednak obawiam się, że tym razem zostanie złamany. Bracia Kliczko są ogromni, silny a przy tym świetnie wyszkoleni technicznie. Myślę, że to będzie za dużo dla Polaka.

- Dzięki za rozmowę Joey! Wszystkiego dobrego!
JD: Jestem zaszczycony, ze mogłem udzielić wywiadu stronie BOKSER.ORG. Bardzo lubię i szanuję wszystkich Polaków. Mam wielu znajomych, którzy pochodzą z Waszego kraju. Moja była dziewczyna była Polką, nazywała się Jankowski. Poza tym mój przyjaciel jest także Polakiem i nazywa się Juszczyk. Blisko mojego mieszkania jest jedna z moich ulubionym restauracji CAFE POLONIA. Często tam bywam, uwielbiam pierogi i placki ziemniaczane. Przesyłam gorące pozdrowienia dla wszystkich moich polskich przyjaciół i kibiców boksu w Bostonie, w Chicago i oczywiście w Polsce.