JEST HAYE - JEST IMPREZA

Wojciech Czuba, The Sun

2011-03-08

Stało się. W końcu dojdzie do najbardziej oczekiwanego starcia w najcięższej dywizji zawodowego boksu. Mistrz świata federacji WBA, David Haye (25-1, 23 KO), w czerwcu lub lipcu skrzyżuje rękawice z Władimirem Kliczko (55-3, 49 KO). Kontrowersyjny Londyńczyk wśród kibiców na całym świecie budzi skrajne emocje. Jedni go uwielbiają, inni szczerze nienawidzą, bez wątpienia jednak ‘Hayemaker’ potrafi doskonale sprzedawać swoje pojedynki i sprawiać, aby było o nim głośno na każdym kroku.

Wszystko wskazuje na to, że nie inaczej będzie postępował również i teraz. Jak donoszą brytyjskie gazety, Haye jest pewny zwycięstwa, a swojego utytułowanego rywala z Ukrainy przyrównuje do…hieny.

- Najpierw rozprawię się z jednym, a potem z drugim. Władimir ma serce hieny, ja mam serce lwa. Kiedy tylko robi się groźnie to on zaczyna płakać i piszczeć ze strachu!

Jak widać 30-letni Anglik nie przebiera w słowach. Prawdopodobnie jest to początek potężnej kampanii, mającej na celu promocję pojedynku, w której główną zasadą jest brak zasad. Czy jednak, tak z ręką na sercu, nie na to liczą właśnie kibice? Na odrobinę pikanterii i litrów tak zwanej ‘złej krwi’, która sprawia, że każdy z nas wprost nie może się doczekać pierwszego gongu? Dlatego parafrazując reklamowy slogan: "Jest Haye - jest impreza!".