KOTELNIK: WSPÓŁCZUJĘ ZAWODNIKOM KLICZKÓW

Redakcja, umoloda.kiev.ua

2011-02-19

Były mistrz świata federacji WBA w wadze junior półśredniej Andrij Kotelnik (31-4-1, 13 KO) wyjaśnia, dlaczego w wywiadach niejednokrotnie krytykował swoich rodaków – mistrzów świata w kategorii ciężkiej Witalija (41-2, 38 KO) i Władimira Kliczków (55-3, 49 KO). Pięściarz nie kryje zdziwienia faktem, że Kliczkowie niedawno przedstawiali zawodnika swojej grupy Wiaczesława Użełkowa jako przyszłego mistrza świata, trzeciego po braciach pochodzącego z Ukrainy.

– Byłem piątym ukraińskim mistrzem świata, po braciach Kliczko, Dzinziruku i Sidorence. Wygląda na to, że Kliczkowie, mający niemały wpływ na sportowe media na Ukrainie, robią wszystko, aby ludzie myśleli, że poza nimi w naszym kraju nikt nie zajmuje się boksem. Kiedy walczyłem z Gavinem Reesem w Cardiff, podszedł do mnie znajomy z Rosji i powiedział: „Wiesz, że na Ukrainie twoja walka nie jest transmitowana, za to w rosyjskiej telewizji odwrotnie?”. Czy to normalna sytuacja? – retorycznie pyta Kotelnik.

- Witalij kiedyś wspomniał, że mi współczuje (chodziło o podpisanie umowy przez Kotelnika z promotorem Donem Kingiem, przyp. red.). A ja współczuję pięściarzom, których obowiązuje umowa z grupą promotorską braci. Kliczko proponował mi kiedyś miejsce w K2, jednak na całkowicie niedogodnych dla mnie warunkach – informuje Ukrainiec.

- Bracia to marka Ukrainy, nie ma dwóch zdań. Jednak ich pozycja wynika również z braku konkurencji. Kiedy Kliczkowie otwierali własną grupę promotorską, mówili, że będą pierwszymi, którzy zorganizują na Ukrainie walkę o mistrzostwo świata. Tymczasem taką walkę stoczyłem ja – we Lwowie zmierzyłem się z Japończykiem Norio Kimurą – przypomina Kotelnik, który po raz ostatni walczył w sierpniu ubiegłego roku, przegrywając na punkty z Devonem Alexandrem w pojedynku o pasy IBF i WBC w wadze junior półśredniej.