KOTELNIK: WSPÓŁCZUJĘ ZAWODNIKOM KLICZKÓW

Były mistrz świata federacji WBA w wadze junior półśredniej Andrij Kotelnik (31-4-1, 13 KO) wyjaśnia, dlaczego w wywiadach niejednokrotnie krytykował swoich rodaków – mistrzów świata w kategorii ciężkiej Witalija (41-2, 38 KO) i Władimira Kliczków (55-3, 49 KO). Pięściarz nie kryje zdziwienia faktem, że Kliczkowie niedawno przedstawiali zawodnika swojej grupy Wiaczesława Użełkowa jako przyszłego mistrza świata, trzeciego po braciach pochodzącego z Ukrainy.

– Byłem piątym ukraińskim mistrzem świata, po braciach Kliczko, Dzinziruku i Sidorence. Wygląda na to, że Kliczkowie, mający niemały wpływ na sportowe media na Ukrainie, robią wszystko, aby ludzie myśleli, że poza nimi w naszym kraju nikt nie zajmuje się boksem. Kiedy walczyłem z Gavinem Reesem w Cardiff, podszedł do mnie znajomy z Rosji i powiedział: „Wiesz, że na Ukrainie twoja walka nie jest transmitowana, za to w rosyjskiej telewizji odwrotnie?”. Czy to normalna sytuacja? – retorycznie pyta Kotelnik.

- Witalij kiedyś wspomniał, że mi współczuje (chodziło o podpisanie umowy przez Kotelnika z promotorem Donem Kingiem, przyp. red.). A ja współczuję pięściarzom, których obowiązuje umowa z grupą promotorską braci. Kliczko proponował mi kiedyś miejsce w K2, jednak na całkowicie niedogodnych dla mnie warunkach – informuje Ukrainiec.

- Bracia to marka Ukrainy, nie ma dwóch zdań. Jednak ich pozycja wynika również z braku konkurencji. Kiedy Kliczkowie otwierali własną grupę promotorską, mówili, że będą pierwszymi, którzy zorganizują na Ukrainie walkę o mistrzostwo świata. Tymczasem taką walkę stoczyłem ja – we Lwowie zmierzyłem się z Japończykiem Norio Kimurą – przypomina Kotelnik, który po raz ostatni walczył w sierpniu ubiegłego roku, przegrywając na punkty z Devonem Alexandrem w pojedynku o pasy IBF i WBC w wadze junior półśredniej.

Dodaj do:    Dodaj do Facebook.com Dodaj do Google+ Dodaj do Twitter.com Translate to English

KOMENTARZE CZYTELNIKÓW
 Autor komentarza: Undercover
Data: 19-02-2011 16:09:52 
pytanie z innej beczki, gdyby doszło do walki ulicznej Fedor Emelianenko vs Mike tyson (w swoim okresie prime ) na kogo byscie postawili ?
 Autor komentarza: Faraon
Data: 19-02-2011 16:19:01 
Na zadnego bo to bezsesu! Najman by wygral he he...
 Autor komentarza: DAB
Data: 19-02-2011 16:21:05 
chodzili po innych dzielnicach.Co do biznesu braci nie wypowiadam się nigdy umowy z nimi nie miałem
 Autor komentarza: Egzekutorr
Data: 19-02-2011 16:29:45 
Tyson. Wystarczy że uderzyłby Fedora w korpus , albo nie daj Boże w głowe i jest złamany...
 Autor komentarza: Egzekutorr
Data: 19-02-2011 16:29:49 
Tyson. Wystarczy że uderzyłby Fedora w korpus , albo nie daj Boże w głowe i jest złamany...
 Autor komentarza: odyniec
Data: 19-02-2011 16:38:57 
na Najmana
 Autor komentarza: Saito
Data: 19-02-2011 16:47:02 
Prawda jest taka że Kotelnik jest po prostu zazdrosny i nie ma co się dziwić, bo w swoim kraju jest gdzieś na dalszym planie daleko za braćmi Klitschko.
 Autor komentarza: kuba2
Data: 19-02-2011 17:30:08 
Na dwoje babka wróżyła. Gdyby np wyszli gdzieś grzecznie na solo, to chyba postawiłbym na Fiedie ale na jego miejscu nie wdawałbym sie z Mikem w żadna knajpianą sprzeczkę bo mógłby nie zauważyć co go trafiło.
 Autor komentarza: megatronus
Data: 19-02-2011 18:46:17 
W walkach UFC pride czy tym podobnych boks jako sztuka walki w konfrontacji z innymi sztukami wypada bardzo słabo oczywiście w normalnych warunkach zawodnicy starają być kompletni(stójka, parter...) gdyby Tyson miał się walić z typowym zawodnikiem z pride stawiam 20 do 1 że bokser szybko by znalazł się w parterze okładany lawiną sierpów i nic by nie pokazał ze swoich zdolności ringowych przerabiałem ten temat nie jednokrotnie i takie moje zdanie ;) prawdziwa walka prawie zawsze kończy się w parterze no chyba że oboje unikają tego(chwyt, szarpanie się tu sędzia nie rozdzieli jak w boksie co dla boksera jest jak wyrok śmierci) szczególnie jak ktoś wie że jego przeciwnik jest bokserem szybko doprowadzi do parteru...
 Autor komentarza: kuba2
Data: 19-02-2011 19:05:15 
Na ulicy/knajpie/tramwaju etc dużo trudniej rozegrać to taktycznie, tam nie ma czasu, z reguły pierwsze uderzenie/a ustawia walke albo ją końćzy. Poza tym na ulicy nigdy nie masz kulanek jak na treningu, rozsądny grappler nawet nie bawi sie w balachy itp tylko jedzie z g&p. Poważnie, to troszkę inaczej wyglada niż na galach w Pride. Boks nie jest kompletny ale na ulicy sprawdzi sie lepiej niż na macie,
w przeciwieństwie do bjj które moze byc zwodnicze
 Autor komentarza: Tim
Data: 20-02-2011 04:00:51 
Każda uliczna walka kończy się w parterze?
Większych bzdur nie czytałem.
 
Aby móc komentować, musisz być zarejestrowanym i zalogowanym użytkownikiem serwisu.