POTRÓJNA KORONA DLA TOMASZA ADAMKA?

Witold Berek, Interia

2011-02-16

Wrześniowy pojedynek Tomasza Adamka z Władimirem Kliczko będzie dla "Górala" nie tylko okazją do zgarnięcie bajońskich sum i tytułu mistrza świata wszechwag, ale przede wszystkim do zapisania się w historii tej dyscypliny.

Szermierka na pięści wykreowała na przestrzeni lat wielkich mistrzów, których poczynania na ringu owocowały kolejnymi tytułami w różnych kategoriach wagowych. Niespecjalnie trzeba naprężać zwoje mózgowe, by jednym tchem wymienić grono pięściarzy będących hegemonami wielu dywizji.

To właśnie dzięki takim bokserom optymistycznie brzmiąca maksyma:"Nie ma rzeczy niemożliwych" niejednokrotnie znajdowała odzwierciedlenie między ringowymi linami. Dziś do tej zaszczytnej grupy należą między innymi Manny Pacquiao czy Roy Jones Jr. Już niebawem, po wrześniowej batalii z Władimirem Kliczko, palmę pierwszeństwa może zdobyć nasz reprezentant Tomasz Adamek.

Śladami żywej legendy

Manny Pacquiao, uważany obecnie za najlepszego boksera świata, jako pierwszy w historii pięściarstwa zdobył mistrzowskie tytuły aż w ośmiu kategoriach wagowych. Swoje polowanie na pasy czempiona rozpoczął w 1998 roku, kiedy po pokonaniu Chatchaia Sasakula wywalczył trofeum WBC w muszej dywizji. Kolejne tytuły "Pacmana" przyszły równie szybko, bo zaledwie trzy lata później Filipińczyk rozłożył Lehlohonolo Ledwabę, zgarniając kolejne mistrzostwo federacji IBF w kategorii super koguciej.

Również w 2001 roku Pacquiao zawalczył w unifikacyjnej batalii z Agapito Sanchezem, jednak sędziowie orzekli remis potyczki. Podobnie było i w konfrontacji z Juanem Manuelem Marquezem w wadze piórkowej, gdzie punktowi typowali w stosunku 115-110, 110-115, 113-113. W rewanżu jednak Filipińczyk dopiął swego, pokonując Marqueza na punkty.

Zgarnął następny tytuł mistrza świata prestiżowej federacji WBC, tym razem w kategorii junior lekkiej. To jednak nie koniec wspaniałych wyczynów filigranowego pięściarza z Kibawe, bo na przestrzeni lat, Pacquiao przyzwyczaił kibiców do gładkich zwycięstw.

Na dokładkę Manny poskromił takich zawodników jak David Diaz, Miguel Angel Cotto oraz Antonio Margarito. Wszystko to złożyło się na historyczny wyczyn. "Pacman" został ośmiokrotnym mistrzem świata w różnych kategoriach wagowych. Bez problemów przebrnął przez dywizje od muszej do półśredniej, koronując całość sukcesów panowaniem na ringach wagi junior średniej. Nie bez kozery zatem Filipińczyk zapracował sobie na miano najlepszego pięściarza na planecie. Czy jednak słusznie?
Dokonał niemożliwego

Roy Jones Jr. - niemniej sławny jak Manny Pacquiao - zapisał się w annałach zawodowego boksu. Jako pierwszy dokonał tego, co wielu znawców bokserskiej sztuki uważało za wręcz niemożliwe.

Po panowaniu na ringach wagi średniej, super średniej i półciężkiej, Roy wywalczył mistrzostwo świata królewskiej kategorii, pokonując na punkty Johna Ruiza. Nigdy jednak nie obronił prestiżowego trofeum WBA. Powtórka historycznego wyczynu chłopaka z Pensacoli okazuje się nie lada wyzwaniem, bo różnica kilogramów między limitami średniej a ciężkiej dywizji to dobre 20 kilogramów!

Chociaż Jones brylował na ringach czterech kategorii, nigdy nie udało mu się wywalczyć mistrzowskiego pasa wagi cruiser. Wprawdzie stoczył bój w tym przedziale jednak z marnym skutkiem. Już w pierwszej rundzie został znokautowany przez Dannyego Green'a.

Roy nie zdobył więc "potrójnej korony" czempiona w najcięższych kategoriach wagowych. Patrząc nieco bardziej wstecz, także nie odnajdziemy fightera, który dokonałby tego. I choć gwiazda "Juniora" z każdym dniem świeci coraz słabiej, trudno nie zgodzić się z faktem, że Roy Jones jest dziś żywą legendą szermierki na pięści.

Warto dodać, że wybitne osiągnięcie, które nie udało się dotąd nikomu w dziejach bokserskiej dyscypliny, już we wrześniu może stać się udziałem naszego reprezentanta - Tomasza Adamka.

Bój o potrójną koronę

Po spektakularnych zwycięstwach nad Paulem Briggsem i Stevem Cunninghamem, Tomek Adamek zdobył mistrzowskie tytuły w dwóch kategoriach wagowych, półciężkiej i junior ciężkiej.

W październiku 2009 roku postanowił zmienić dywizję wagową, by spróbować swoich umiejętności w starciu z najcięższymi zawodnikami. Jakaż ogromna okazała się fala krytyki, która z siłą górskiego potoku uderzyła w Tomka i jego sztab. - Z tak słabym ciosem, nie ma szans z najlepszymi. Jego naturalne środowisko to dywizja cruiser, porywa się z motyką na słońce! - mogliśmy przeczytać na wrzących kpiną forach.

Adamek ze spokojem tonował prześmiewcze krytykanctwo i konsekwentnie wspinał się szczyty list rankingowych. - Będę mistrzem świata trzeciej kategorii wagowej, "Góral" kolejny raz pokaże, że potrafi, obiecuję wam to - zapewniał pewny siebie pięściarz z Gilowic!

Dziś, gdy walka za Władimirem została oficjalnie zakontraktowana, a Tomka dzieli zaledwie "mały kroczek" od historycznego wyczynu, słowa wypowiedziane dwa lata temu nabierają wymownego znaczenia i zradzają nadzieję w sercach fanów.

Magia szczęśliwej "siódemki"?

Konfrontacja z Władimirem będzie dla Polaka siódmym, a zarazem najważniejszym sprawdzianem w królewskim przedziale wagowym. Stadionowa gala, na którą czeka cały bokserski świat, już kilka miesięcy przed swoim rozpoczęciem staje się najważniejszym wydarzeniem sportowym tego roku, a pełne emocji wyczekiwanie dodatkowo elektryzuje koneserów bokserskiego rzemiosła.

Czy magiczna, siódma walka okaże się szczęśliwa dla "Górala"? Trudno prorokować, jednak nie upatrywałbym szans Adamka jedynie w fartownym przebiegu pojedynku, gdyż do pokonania Władimira Kliczki nie wystarczy łut szczęścia.

By zdetronizować niekwestionowanego króla federacji IBF i WBO potrzeba nie tylko solidnych umiejętności czy hartu ducha, ale i iskry bożej. Adamek bez wątpienia wszystko to posiada, choć w tak trudnej przeprawie jak wrześniowa - z ukraińskim geniuszem boksu, odrobina szczęścia jest wskazana, bo przeważyć może szalę zwycięstwa na korzyść Polaka.

Na Trzy Korony przez K2

Trudno w to uwierzyć, mając w pamięci niedawne boje Tomka Adamka z ringów półciężkiej, ale już we wrześniu "Góral " z Beskidu Żywieckiego jako pierwszy w historii dyscypliny, może wspiąć się na szczyt trzeciej kategorii, zdobywając potrójną koronę najcięższych przedziałów wagowych. Szansa ta z pewnością dodaje Adamkowi skrzydeł, a w sercach kibiców wzmaga apetyt na naprawdę emocjonujące widowisko. Miejmy nadzieję, że po pięciu zmarnowanych okazjach przez naszych reprezentantów (Gołota 4, Sosnowski), bój chłopaka z Gilowic zakończy się czempionatem wszechwag.

Wyprawa niezmiernie trudna, bo by zdobyć Trzy Korony, podążyć trzeba szlakiem wiodącym przez K2! Kto jeśli nie "Góral" tego dokona?