WYWIAD Z MICKY WARDEM

Wojciech Czuba, Metro Sport

2011-02-02

Wszystkim fanom pięściarstwa Micky Ward (38-13, 27 KO), kojarzy się przede wszystkim z trzema niezwykle brutalnymi i zaciętymi wojnami z Arturo Gattim (40-9, 31 KO). Jednakże o tym 45-letnim, niezwykle bojowym i ambitnym pięściarzu, który już od 8 lat przebywa na sportowej emeryturze, zrobiło się ostatnio głośno z innego powodu. Wszystko za sprawą nominowanego do Oscara aż w 7 kategoriach, biograficznego filmu ‘Fighter’. Poniżej przedstawiamy wywiad z twardym jak stal ‘Irishem’, w którym opowiada między innymi o sparingach  z Markiem Wahlbergiem, relacjach z Gattim i brytyjskiej scenie bokserskiej.

- Co myślisz o tym filmie? Czy dobrze przedstawia twoje życie w Lowell, gdzie trenowałeś ze swoim starszym bratem i gdzie zaczął brać kokainę?

Micky Ward: Niektórym osobom z mojej rodziny się nie podoba i w pełni ich rozumiem. Ja jednakże uważam, że jest wspaniały.

- Czy powrót do tych bolesnych wspomnień był dla ciebie trudny?
MW
: W filmie zostało dokładnie pokazane jak dorastałem. Takie rzeczy jakich doświadczyłem się zdarzają, ale muszę przyznać, że czasami nie było łatwo znowu do nich powrócić.

- Jak według ciebie wypadł odtwarzający cię Mark Wahlberg i czy podobały ci się sceny bokserskie?
MW:
Według mnie Mark wykonał świetną robotę i naśladował mnie perfekcyjnie. Trenował bardzo ciężko i wylał hektolitry potu na treningach. W filmie wykonuje nawet moją ulubioną akcję, czyli uderza lewym na górę i na dół. Podczas treningów zranił tym nawet kilku chłopaków. Nawet ja z nim sparowałem i muszę przyznać, że ma bardzo silny cios. Zaraz dawałem mu też możliwość posmakować mojego, ale wiedział co go czeka i uciekał (śmiech).

- Jak sądzisz, czy ten film spowoduje, że staniesz się tak popularny jak Jake La Motta po nakręceniu ‘Wściekłego Byka’?
MW:
Nie mam pojęcia. Praca na planie sprawiła mi dużo przyjemności. Czas pokaże, czy będzie to tak wielkie dzieło jak ‘Wściekły Byk’. ‘Fighter’ nie jest tylko o boksie, więcej w nim o braterskiej więzi i przeciwnościach losu, które można pokonać.

- Christian Bale, który gra twojego brata Eklunda i Melissa Leo grająca twoją matkę, wygrali Złote Globy za najlepsze role drugoplanowe. Obydwoje zostali również nominowani do Oscarów, a ‘Fighter’ jest poważnym kandydatem, aby zwyciężyć w kategorii na najlepszy film.
MW:
Wszyscy w tym filmie byli doskonali, ale najlepszy bez wątpienia był Christian Bale. On był po prostu dokładnie taki jak mój brat, jak doskonała kopia.

- Niestety w tym miesiącu twoja mama miała atak serca. Jak ona się teraz czuje?
MW:
Trochę lepiej, ale ciągle czeka ją długa droga do odzyskania pełni sił.

- Dlaczego ‘Fighter’ kończy się w momencie pokonania Shea Peary'ego i wywalczenia przez ciebie tytułu mistrza świata. Czemu nie pokazano twojej słynnej trylogii z Arturo Gattim?
MW:
Dlatego, że film ukazuje głównie moje relacje rodzinne, a te po zwycięstwie nad Pearym w końcu ułożyły się szczęśliwie.

- Czy doczekamy się drugiej części?
MW:
Nie wiem, może kiedyś? Ja lubię trzymać się od wszystkiego z daleka i żyć jak normalny, zwykły człowiek. Tam gdzie mieszkam w Lowell, mam swoją własną salę treningową i klub bokserski i to sprawia mi ogromnie dużo przyjemności. Ale nigdy nie mów nigdy (śmiech).

- Czy przyjaźniłeś się z Gattim poza ringiem?
MW:
On był prawdziwym sportowcem. Ogromnie szkoda, że nie ma go już wśród nas [Arturo Gatti został znaleziony martwy dwa lata temu w jednym z hoteli w Brazylii]. Nazwę to tak, w ringu próbowaliśmy się nawzajem pozabijać, ale po walce byliśmy bardzo dobrymi przyjaciółmi.

- Czy to on był twoim najtrudniejszym przeciwnikiem?
MW:
Myślę, że jednym z najtrudniejszych, bo stoczyłem wiele ciężkich walk. Z Arturo spotykałem się trzy razy i zawsze to były potworne wojny. Gdy sobie teraz czasem oglądam te walki, to wydaje mi się, że byliśmy wariatami (śmiech).

- Co cię motywowało w ringu?
MW:
Miłość do boksu. Bycie pięściarzem to wyrzeczenia i ciągłe poświęcenie, to podporządkowanie wszystkiego po to, aby osiągnąć zwycięstwo. Ja oddałem wszystko dla boksu. Nigdy się nie obijałem, ani na treningach, ani podczas walki. Zaczynałem moją karierę w kategorii wagowej do 140 funtów i w takiej samej ją zakończyłem. Możecie sobie tylko wyobrazić jak wiele pracy musiałem włożyć w to, żeby utrzymać ciało w limicie.

- Jak oceniasz dzisiejszy boks zawodowy w Wielkiej Brytanii?
MW:
Jedynymi którzy przykuwają moją uwagę są mistrz WBA Amir Khan i mistrz tej samej federacji, ale w wadze ciężkiej Londyńczyk David Haye. Khan jest niesamowicie szybki, silny i ma dobry lewy prosty. Zrobił też niezwykłe postępy od czasu gdy rozpoczął współpracę z Freddie Roachem. Myślę, że czeka go świetlana przyszłość. Jeżeli chodzi o Haye to też świetny bokser, ale ogólnie waga ciężka nie prezentuje aktualnie zbyt wysokiego poziomu.